Podaruj mi odrobinę niezależności

zakup elektrycznego wózka inwalidzkiego
Zakończenie: 2 Listopada 2016
Opis zbiórki
Marian wiedział, że z jego zdrowiem dzieje się coś niepokojącego. Nie podejrzewał jednak, że w jego mózgu znajduje się śmiertelne niebezpieczeństwo. Zwiastunem nadchodzącej tragedii były częste bóle głowy oraz nadciśnienie. Symptomy, które zostały zignorowane przez specjalistów, którym mówił o swoich obawach.
Pacjent został pozostawiony sam sobie. Chciał szukać pomocy na własną rękę, jednak nie zdążył odnaleźć dla siebie ratunku. 13 lat temu, pewnego dnia, doszło do pęknięcia tykającej bomby w mózgu Mariana. Udar mózgu lewostronny spowodowany wylewem krwi – tak brzmiała diagnoza. W jednej chwili jego świat przewrócił się do góry nogami, a on na zawsze stracił niezależność i nieograniczone możliwości.
Krwotok jest przyczyną zaledwie 20% udarów. Średnica tętniaka, który był tykającą bombą w głowie Mariana, wynosiła aż 50 mm! Przez nikogo nie wykryty, prawdopodobnie przez lata rósł w siłę. To tragiczne zdarzenie sprawiło, że Marian nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Permanentnie uszkodzone zostało jego czucie głębokie, od czasu wypadku boryka się również z nawracającymi i wyczerpującymi napadami padaczkowymi. Cierpi na niedowład lewostronny – lewa część jego ciała pozostaje sparaliżowana i nie istnieje lek ani rehabilitacja, która mogłaby to zmienić.
Mając sprawną tylko jedną, prawą rękę, Marian nie jest w stanie korzystać ze zwykłego wózka. Dla tego człowieka, dawniej aktywnego zawodowo, ciekawego świata i niemogącego doczekać się starości u boku wnuków i ukochanej małżonki, utrata sprawności i ciągła zależność od drugiej osoby jest prawdziwą katorgą.
Marian zwracał się z prośbą o pomoc do różnych organizacji czy organów, jednak nikt nie chce mu pomóc. Jego problem nie jest uważany za pilny; Centrum Pomocy Rodzinie i Narodowy Fundusz Zdrowia uznały jego potrzebę posiadania wózka elektrycznego za kaprys. A przecież to nie jest fanaberia czy zwyczajne ułatwienie codziennego życia. To jest konieczność, ponieważ bez specjalistycznego sprzętu, Marian uwięziony jest we własnym mieszkaniu.
Wózek, jakiego potrzebuje Marian to wydatek bliski 6000 zł. Dla mężczyzny utrzymującego się z renty i będącego głową rodziny jest to kosmiczna kwota. Jednocześnie jest to jego przepustka do namiastki dawnego życia, do tego, aby mógł zabrać wnuków na spacer, aby nie był w pełni zależny od drugiej osoby.
Razem możemy pomóc Marianowi, chociaż w pewnym stopniu, odzyskać dawne życie. Możemy sprawić, że zachowa godność i przez długie lata będzie cieszył się spokojnym życiem u boku najbliższych, kochających go osób!