Mariusz Jeż - zdjęcie główne

UMIERAM, bo na diagnozę czekałem pół roku! Teraz nie mam już czasu – błagam o pomoc!

Cel zbiórki: Immunoterapia komórkami dendrytycznymi, inne formy leczenia, konsultacje

Organizator zbiórki:
Mariusz Jeż, 44 lata
Będzin, śląskie
Nowotwór złośliwy głowy trzustki
Rozpoczęcie: 16 lutego 2024
Zakończenie: 8 października 2024
325 026 zł(76,38%)
Wsparło 9161 osób

Cel zbiórki: Immunoterapia komórkami dendrytycznymi, inne formy leczenia, konsultacje

Organizator zbiórki:
Mariusz Jeż, 44 lata
Będzin, śląskie
Nowotwór złośliwy głowy trzustki
Rozpoczęcie: 16 lutego 2024
Zakończenie: 8 października 2024

Aktualizacje

  • KRYTYCZNIE PILNE🚨Ostatnia szansa umierającego Mariusza❗️

    Moi Drodzy. Niestety, nie udało mi się zebrać środków na leczenie w Niemczech. Nastąpił progres choroby aż o 10%, w związku z czym zdecydowano o zaprzestaniu podawania dotychczasowej chemii.

    Jestem mężczyzną w średnim wieku, takim jak mi pieniądze na leczenie zebrać jest najtrudniej... A przecież ja też chcę żyć!

    Na chwilę obecną zaproponowano mi wdrożenie leczenia drugiej linii. Chemia ta ma najskuteczniejsze działanie z lekiem, który niestety z racji tego, że brałem już wcześniej inną chemię, nie zostanie zrefundowany.

    Mariusz Jeż

    Lekarze powiedzieli, że to obecnie najlepsza dla mnie opcja i lek trzeba wdrożyć jak najszybciej, ale niestety muszę sam za nego zapłacić. Koszt rocznej terapii to około 150 tys. zł.

    Znów państwo polskie mnie zawiodło. Najpierw czekałem pół roku na rozpoczęcie leczenia, a teraz nie zapłacą mi za lek, bo za dużo ich już kosztuję...

    Nie udało mi się do tej pory wyjechać na leczenie do Niemiec. Ale ja wciąż żyję i wciąż mam szansę! Mam nadzieję, że uda mi się zebrać pieniądze na całą terapię i że wyjadę również na leczenie do Niemiec.

    Dlatego teraz już nie proszę, teraz błagam, pomóżcie mi!

    Mariusz

Opis zbiórki

Do pierwszego lekarza zgłosiłem się bardzo szybko, w lipcu 2023, a 22 sierpnia leżałem już na oddziale, gdzie przeszedłem szereg badań. Guz na trzustce miał tylko centymetr, co jest prawie niespotykane, bo większość nowotworów trzustki wykrywa się, gdy są już zaawansowane. Niestety pomimo wysokich markerów nie pobrano biopsji podczas badania EUS, kazano mi czekać 3 tygodnie i obserwować zmianę. Kiedy nadszedł dzień kolejnego badania, okazało się, że aparat się zepsuł i trzeba czekać w domu na telefon. Czekałem, ale nie dzwonił...

Tygodniami jeździłem z podejrzeniem jednego z najgorszych nowotworów na świecie po różnych ośrodkach, ale wszędzie mówiono mi, że trzeba czekać. Pierwszy raz w życiu popłakałem się z bezsilności, stojąc na szpitalnym korytarzu.

Mariusz Jeż

Mam na imię Mariusz. Mam 43 lata. W lipcu 2023 zgłosiłem się do lekarza z powodu bólu w nadbrzuszu. Po zrobieniu gastroskopii wyszło, że mam przewlekłe żółciowe zapalenie błony śluzowej żołądka. Otrzymałem leki, ale ból tylko się nasilał. W końcu lekarz zaczął podejrzewać, że przyczyną może być choroba trzustki. Udało mi się dostać na wizytę do pani profesor 20 sierpnia, a 2 dni później już w szpitalu  zrobiono mi szereg badań, w tym EUS . 

Okazało się, że na trzustce jest zmiana o wielkości nieco ponad centymetr. Pomimo wysokich markerów nowotworowych nie pobrano biopsji, tylko kazano powtórzyć badanie za 3 tygodnie, aby zobaczyć czy zmiana urośnie. Zaufałem i wróciłem 24.09, tym razem na oddział chirurgii. Niestety w dniu badania zepsuł się aparat  i powiedziano mi, że mam czekać w domu na telefon. Czekałem, ale telefon nie dzwonił, sprzęt wciąż był zepsuty… Zacząłem jeździć po wszystkich możliwych ośrodkach, ale wszędzie odmawiano mi wykonania badania. Mijały tygodnie i nikogo nie obchodziło, że mam podejrzenie jednego z najgorszych nowotworów na świecie. Poczułem bezsilność, ponieważ odsyłano mnie z oddziału na oddział. Stojąc na środku i płacząc, podszedł do mnie starszy lekarz, który obiecał, że zrobi mi to badanie. Nareszcie ktoś się nade mną zlitował i był to doktor z gastroenterologii...

Mariusz Jeż

Niestety w trakcie badania okazało się, że zmiana znacznie urosła. Zrobiono biopsję. Po powrocie do domu pojawiła się u mnie żółtaczka i wysoka gorączka. Karetka zabrała mnie znów do szpitala. Okazało się, że doszło do ostrego zapalenia trzustki. Gdy leżałem na oddziale, pomimo zwijania się z bólu i wysokiej gorączki pytałem lekarzy, czy mogą już wyciąć guza. Uspokajali mnie, mówili, że guz nie zagraża mojemu życiu, trzeba czekać na wyniki biopsji, a teraz najważniejsze jest wyleczenie zapalenia.

W końcu nadszedł dzień 18.10.23 - diagnoza: gruczolakorak trzustki. Jeden z najgroźniejszych nowotworów na świecie. Lekarze powiedzieli, że jeśli wyniki badania się powtórzą, to guz zostanie całkowicie usunięty. Ale ja znów musiałem czekać kolejne tygodnie na tomografię i wizyty. 14 listopada odbyło się konsylium, które zadecydowało o leczeniu chemioterapią. Gdy w końcu 21.11.23 r, dotarłem do lekarza onkologa to co usłyszałem zwaliło mnie z nóg. Zapytał, dlaczego trafiłem do niego tak późno, bo nowotwór jest już zaawansowany, pojawił się przerzut na wątrobie i do operacji na razie nie dojdzie. Dodał, że gdybym od razu miał operację, to teraz najprawdopodobniej byłbym całkowicie zdrowy. Od mojego zgłoszenia do podjęcia leczenia minęło pół roku!

Mariusz Jeż

27.11.23 miałem rozpocząć leczenie na oddziale onkologii  Do chemioterapii nie doszło. Dostałem silnej gorączki. Diagnoza to żółtaczka. Kilka dni w szpitalu, wszczepienie protezy w trzustce i znowu czas leciał. W końcu pierwsze leczenie chemią zacząłem 08.12.23 r.

Ale znów zaufałem. Trafiłem na lekarza, który powiedział, że mój przypadek jest trudny, lecz on będzie mnie leczył. Będę miał najlepszą chemioterapię na świecie, która powinna zniszczyć przerzuty oraz zmniejszyć masę guza, po czym możliwa będzie operacja. Czekałem, aż zakończy się pierwszy cykl chemioterapii w nadziei, że mnie wyleczą. Potrzebowałem jednak od lekarza prowadzącego zaświadczenia o rokowaniu, aby otrzymać zasiłek rehabilitacyjny. Wtedy pan doktor powiedział, że mi go nie wypisze, bo ja nie mam szans, a żadnej operacji nie będzie…. Znów mnie oszukano i znów odebrano mi cenny czas!

Tym razem muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Pojawiła się nadzieja: immunoterapia komórkami dendrytycznymi w Niemczech. Niestety koszt terapii wraz z dojazdami to około 400 tysięcy złotych. Przewyższa to możliwości finansowe moje i mojej rodziny. Jestem jeszcze w trakcie konsultacji z różnymi lekarzami i sprawdzania wszystkich możliwości, ale na chwilę obecną ta terapia to jedyna opcja. Nie mam już czasu, za miesiąc kończę chemię i właśnie wtedy musi zostać wdrożona. Więcej informacji o terapii można znaleźć w poniższym filmie oraz na stronie.

Mariusz Jeż

Każdego dnia bardzo cierpię, ważę tylko 58kg, codziennie towarzyszy mi ogromny ból, którego nie uśmierzają nawet wysokie dawki opioidów. Lekarze mnie zawiedli, teraz muszę liczyć na pomoc innych ludzi. Mam dla kogo żyć, nie mogę zostawić mojej żony, która bardzo cierpi, mamy chorującej na zaawansowanego Alzheimera, ani taty i siostry, którzy nie zniosą kolejnej tragedii.

Nie mamy z żoną dzieci. W planach mieliśmy adopcję. Lecz teraz jest to nierealne.

Dlatego proszę pomóż mi wyzdrowieć!

Mariusz

Mariusz Jeż

Moja strona na Facebooku – KLIK

Mariusz Jeż

REPORTAŻ O MARIUSZU –> KLIK

Wybierz zakładkę
Sortuj według