Mariusz spadł z dachu, uderzył głową o beton... Pomóż, by wrócił do żony i dzieci!

Półroczny pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym
Zakończenie: 31 Lipca 2022
Opis zbiórki
W jednej sekundzie nasz świat legł w gruzach. Mariusz, mój mąż, zajmował się naprawą i zakładaniem pokryć dachowych. 19 października jak zwykle pojechał do pracy. Kilka godzin później zadzwonił telefon. Odebrałam, nie przeczuwając nic złego… Okazało się, że Mariusz spadł z drabiny z ogromnej wysokości. Był w stanie krytycznym.
Kiedy usłyszałam, co się stało, zamarłam… Nie wiedziałam, że życie, które znałam, właśnie się kończy. W głowie gonitwa myśli, strach. Rzuciłam wszystko i pojechałam do szpitala. Nie spodziewałam się, że stan Mariusza będzie tak poważny. W jednej sekundzie byłam szczęśliwą żoną, mamą… Mamy dwójkę dzieci – Darię i Jakuba. Myśleliśmy z Mariuszem, że przed nami jeszcze wiele lat wspólnego życia, że się razem zestarzejemy, będziemy podróżować. W drugiej dowiedziałam się, że Mariusz umiera.
Lekarze powiedzieli, że dają Mariuszowi maksymalnie 24 godziny… Że tyle czasu nam zostało. Że tylko cud sprawi, że Mariusz przeżyje. Że nawet jeśli to się stanie, nie będzie już nigdy tym pogodnym, wspaniałym mężczyzną co kiedyś… Tylko rośliną. Nie jestem w stanie opisać tego, co wtedy czułam… Szok, niedowierzanie, rozpacz. Nie mogłam uwierzyć w to, że go stracę…
Ktoś nad nami czuwa, bo mąż żyje, choć jego stan nadal jest ciężki. Przez 6 tygodni przebywał w śpiączce farmakologicznej. Miał pękniętą podstawę czaszki, obrzęk mózgu, uszkodzony rdzeń kręgowy, liczne złamania odcinka piersiowego kręgosłupa, stłuczenie płuc, niewydolność oddechową. Niestety spadł tak niefortunnie, że z ogromną siłą uderzył głową o beton…
Dzień po dniu stan Mariusza się polepsza, chociaż postępy idą bardzo powoli. Po 4 miesiącach na OIOM-ie przeniesiono go na oddział rehabilitacyjny, gdzie codziennie ćwiczy, by odzyskać to, co stracił… A stracił sporo. Mąż widzi, słyszy i reaguje na polecenia. Czasem mówi, ale myli słowa… Niestety nie ma władzy w nogach. „Nie dam rady” – mówi ze smutkiem, kiedy próbuje ruszyć nogami, które leżą. Na szczęście ma władzę w rękach, choć nadal są słabe. Najważniejsze, że poznaje mnie i dzieci. Rozpromienia się, gdy tylko się pojawiamy. Dzieci bardzo za nim tęsknią i robią wszystko, aby tylko pomóc tacie.
Aby Mariusz mógł powoli wracać do zdrowia, niezbędna jest długotrwała i intensywna rehabilitacja. Niedługo nasz pobyt na oddziale skończy się i Mariusz trafi do prywatnego ośrodka rehabilitacyjnego. To niestety kosztuje fortunę. Zostałam sama z dziećmi, każdą wolną chwilę spędzam przy łóżku męża. Robimy, co możemy, żeby sobie jakoś radzić, ale sami nigdy nie zdobędziemy takich pieniędzy. Z całego serca proszę o wsparcie.
Chcemy z dziećmi tylko jednego – by Mariusz do nas wrócił. Jest dobrym mężem, kochającym ojcem, wspaniałym człowiekiem. Chcemy tylko, by znów było tak jak kiedyś. Tak bardzo za nim tęsknimy.
Ewelina, żona Mariusza