Całe życie pomagał innym, teraz sam POTRZEBUJE WSPARCIA!!

Turnus rehabilitacyjny
Zakończenie: 7 Lutego 2024
Opis zbiórki
Nie wiem, jak mam Wam dziękować. Moja wdzięczność jest nieopisana... Już pięć razy dzięki Waszemu wsparciu udało mi się wyjechać na turnus rehabilitacyjny do specjalistycznego ośrodka. Teraz stoję przed nową szansą, jaką są specjalistyczne zabiegi neurorehabilitacji, dla pacjentów takich jak ja – z uszkodzonym rdzeniem. Ośmielam się prosić o pomoc raz jeszcze, licząc, że ponownie dacie mi szansę na ten wyjazd.
Kiedyś jako strażak pomagałem ludziom. Od 7. lat, z powodu nieszczęśliwego wypadku, sam potrzebuję wsparcia.
Oto moja historia:
Niewiele pamiętam z tamtego zdarzenia. Wchodziłem na ściankę treningową przed zawodami drużyn Ochotniczych Straży Pożarnych. Mógłbym to robić niemal z zamkniętymi oczami, bo znałem tę ściankę doskonale. Tym razem jednak coś poszło nie tak… Ścianka się zachwiała, straciłem równowagę i spadłem… Efektem jest uszkodzenie kręgosłupa i wózek inwalidzki. Jedyną szansą na powrót do zdrowia jest kosztowna rehabilitacja...
W pamięci każdego strażaka zapisane jest mnóstwo dramatycznych obrazów, które chciałoby się wymazać. Ofiary wypadków, pożarów. Twarze konających osób, tląca się nadzieja, że uda się ich uratować…
Koledzy obecni przy moim wypadku pamiętają trzask pękającego kręgosłupa u zdrowego, pełnego życia chłopaka, który jeszcze kilka godzin wcześniej jechał z nimi na akcję. Pamiętają nienaturalną sylwetkę spadającego, w sumie z niewielkiej wysokości (1,5 m), ciała. Pamiętają pierwsze próby udzielania pomocy, wzywanie karetki. Niepewność oczekiwania na diagnozę...
W tym jednym momencie moje życie zostało wywrócone do góry nogami. Plany na przyszłość rozsypały się jak domek z kart. Straciłem pracę, którą lubiłem. Straciłem samodzielność i możliwość decydowania o sobie. Teraz karty rozdaje moje uszkodzone ciało, z którym przy pomocy intensywnej rehabilitacji próbuję dojść do ładu. Moje nogi są, ale jakby ich nie było. Do tego dochodzi częściowe porażenie górnych kończyn.
Widzę efekty ćwiczeń, ale postęp idzie, a właściwie człapie, bardzo powoli…
Potrzebuję wsparcia przy najprostszych czynnościach. Ubranie, toaleta, jedzenie. Mam już ponad 30 lat, a we wszystkich tych czynnościach musi mi pomagać mama... Mundur strażaka mogę założyć już tylko do okolicznościowej sesji zdjęciowej. Serce chce wyskoczyć z klatki piersiowej, kiedy słyszę charakterystyczny dźwięk syreny strażackiej, wzywającej do akcji. Widzę przez okno, jak chłopaki biegną, żeby załapać się na miejsce w wozie i móc zażegnać niebezpieczeństwo. Wyciągnąć węże, ugasić pożar. Siedzę wtedy bezradnie na moim osobistym wozie inwalidzkim i dobija mnie myśl, że teraz mogę co najwyżej pojechać do ogrodu podlewać trawę. W jakimś sensie już się do tego przyzwyczaiłem, ale wciąż bardzo trudno się z tym pogodzić.
Co mi pozostaje? Intensywna rehabilitacja. To w tej chwili jedyna droga do uzyskania choćby odrobiny większej sprawności. Podczas ćwiczeń rozciągających likwidujemy przykurcze i zastane stawy. Na co dzień również staram się ćwiczyć, jednak nie są to ćwiczenia tak efektowne jak ćwiczenia z rehabilitantem. Jako strażak zawsze starałem się dbać o swoją formę i doskonale rozumiem, dlaczego dzisiaj to jest takie ważne.
Zostałem raz jeszcze zakwalifikowany na turnus rehabilitacyjny, gdzie takich ćwiczeń będę miał od 4. do 6. godzin dziennie. Niestety, koszt tego turnusu, podobnie jak w poprzednich latach, w znacznym stopniu przekracza możliwości finansowe mojej rodziny. Dlatego raz jeszcze ośmielam się prosić o pomoc.
Żaden strażak nie jedzie sam na akcję. Zawsze musi mieć wsparcie. Ja także o nie proszę. Wierzę, że z Waszą pomocą, odzyskam choć część utraconego zdrowia... To dla mnie bardzo ważne.
Mariusz