Wcześniej ja pomagałam – teraz sama bardzo potrzebuję pomocy!

Leczenie i rehabilitacja
Zakończenie: 20 Czerwca 2023
Opis zbiórki
Najpierw choroba i śmierć ojca mojego partnera. Potem nowotwór u mojego taty. Tak w ciągu jednego roku spadł na nas grad nieszczęść… Teraz to ja mierzę się z poważnym przeciwnikiem.
22 grudnia 2022 roku dostałam wynik biopsji, który rozwiał już wszelkie moje nadzieje. Usłyszałam diagnozę – rak piersi, dwuogniskowy, lumiarny B. Taki „niemiły prezent" świąteczny.
26 grudnia dostałam wynik badania TK, brak przerzutów. Jedna dobra wiadomość. W tym czasie, kiedy ja przechodziłam te wszystkie badania, mój tata miał chemioterapię, którą przechodzi bardzo źle (wymioty, duże bóle, brak apetytu, bezsenność itd.). Ciężko patrzeć jak osoba ci bliska, twój rodzic, tak cierpi. Zastanawiałam się wtedy czy ja przejdę przez to tak samo? Ta sytuacja bardzo mnie przygnębiała. Mnie i całą rodzinę, która nie dowierzała, że tak wszystko się posypało. Przed Sylwestrem 2022 roku zebrało się konsylium, podczas którego lekarze zadecydowali o mastektomii podskórnej w pierwszej kolejności z usunięciem węzła wartowniczego. Dostałam termin na 9 lutego.
Dwa tygodnie czekałam na wynik histopatologiczny, w którym okazało się, że mam przerzuty do węzłów chłonnych. Lekarze zdecydowali o wycięciu wszystkich węzłów pachowych. To ponownie zabiło mnie, moje marzenia, plany. Niestety też nigdy nie wrócę więcej do moich obowiązków zawodowych, bo prawa ręka już nigdy nie będzie tak sprawna jak była do tej pory. Czeka mnie teraz dalsze leczenie, radioterapia, chemioterapia i zapewne też hormonoterapia. Czekam na decyzję lekarzy. Potrzebuję rehabilitacji, która przynajmniej częściowo usprawni moją rękę i pozwoli mi normalnie funkcjonować. Powinnam teraz wspierać układ odpornościowy. Niestety nie stać mnie na to.
Przed diagnozą byłam bardzo aktywną osobą, wszędzie było mnie pełno. Pomagałam innym ludziom, zwierzętom, pracowałam, wychowywałam dzieci, jeździłam na motorze. Zaczęłam też robić kurs na samochody ciężarowe, byłam w trakcie wstępowania do Wojsk Obrony Terytorialnej.
W marcu ubiegłego roku zorganizowałam w Wielkiej Brytanii w miasteczku, w którym mieszkałam, zbiórkę darów dla Ukraińców. Zapełniliśmy aż 8 dużych busów, które przyjechały do Polski. Organizowałam też inne akcje. Teraz niestety ja muszę prosić o wsparcie w walce z rakiem dla mnie i mojego taty.
Częste wizyty w szpitalu, u lekarzy, dojazdy zjadły wszystkie nasze oszczędności. Niestety jest to zbyt duże obciążenie dla rodziny – dwie osoby chore na raz. Nigdy nie prosiłam nikogo o pomoc, to zawsze ja starałam się brać udział w akcjach charytatywnych i pomagać ludziom.
Zawsze wszystkim pomagałam, ale nigdy nie sądziłam, że sama będę musiała prosić o pomoc. Widzicie, że na zdjęciach jestem uśmiechnięta, niestety w środku to wrak człowieka.
Marta