Rak wydał na mnie wyrok ❗️ Nierefundowany lek może uratować mi życie!

Nierefundowane leczenie onkologiczne
Zakończenie: 21 Maja 2023
Opis zbiórki
Podróż, w którą właśnie wyruszyłam jest najtrudniejszą, z jaką muszę się zmierzyć. Właściwie najgorsze jest to, że nie do końca wiem, co czeka mnie na jej końcu i to chyba przeraża najbardziej… Nowotwór to brutalny przeciwnik, który nie pozostawia wyboru.
Chcę żyć, chcę cieszyć się każdym dniem, każdą chwilą, która jest mi dana. Jak każdy z wielką niecierpliwością czekałam na zakończenie pandemii, na możliwość powrotu do pracy w branży hotelarsko-turystycznej. Do pracy, która była jednocześnie moją wielką pasją. W 2021 roku stanęłam przed pierwszym wyzwaniem związanym ze zdrowiem - zabieg usunięcia przepukliny kręgosłupa przebiegł pomyślnie i miał być dla mnie przepustką do normalnego życia.
Z powrotu cieszyłam się jak dziecko. Pierwsze wakacyjne plany, coraz większe możliwości - znów czułam, że żyję! Moją wolnością i pewnością cieszyłam się zaledwie krótka chwilę, do momentu zaplanowanego USG piersi, które zrujnowało poczucie bezpieczeństwa i zmieniło świat, który znałam w miejsce zupełnie obce i przerażające.. Ta wizyta sprawiła, że nic już nie wyglądało tak jak przedtem.
Cisza panująca w gabinecie nie zwiastowała nic dobrego. Badanie wykazało guz w prawej piersi o dużych rozmiarach... Pierwszy krok - skierowanie na natychmiastową biopsję, a następnie diagnoza, którą usłyszałam dokładnie 17 maja. Moment, w którym mój świat się zawalił. Słowa lekarza inwazyjny rak złośliwy piersi z przerzutami na węzły chłonne, trójujemny, hormonooporny początkowo brzmiały jak wyrok. Nie miałam nawet czasu się nad tym zastanowić, nie miałam czasu rozpaczać - chwilę później wszystko potoczyło się w tempie ekspresowym: tomografia, rezonans, scyntygrafia kośćca. To ostatnie badanie było moją ostatnią nadzieją, wiedziałam, że brak przerzutów do kości to najlepsza informacja, jaką mogę otrzymać. Niestety, jedyna iskierka zgasła dosłownie chwilę później - przerzutów nie wykryto, ale dowiedziałam się, że to rak zapalny - najtrudniejszy i najrzadziej wykrywany rak piersi.
Mam 33 lata, to nie czas, by umierać!
Pocieszam się myślą, że chemioterapia powinna zadziałać, to dopiero początek tej drogi - przede mną 16 cykli chemioterapii, radykalna mastektomia z usunięciem mięśni klatki piersiowej i radioterapia. Nie wiem, która z tych części przeraża mnie najbardziej…
Informacja o tym, że ze względu na powikłania po chemioterapii muszę wdrożyć dodatkowe leczenie. Terapię, którą wyceniono na ponad 40 tysięcy złotych. Problem w tym, że nie mam takich pieniędzy! Potrzebuję pomocy!
Kochani CHCĘ ŻYĆ, realizować swoje plany i marzenia. Jestem młoda i wszystko jeszcze jest przede mną. Bardzo was proszę, pomóżcie mi wygrać walkę o życie!
Martyna