Bez pomocy nie mam szans stanąć do walki o życie... Pomocy❗️

Zakończenie: 25 Lutego 2021
Opis zbiórki
Właśnie w momencie, kiedy życie zaczynało się na nowo, usłyszałam, że na przeżycie kolejnych lat mam niewielkie szanse. Rak próbuje mnie zabić, ale nie poddam się bez walki. Mam tylko kilka tygodni na uzbieranie środków na kolejną dawkę leku. Bez niej moja batalia z góry skazana jest na porażkę.
____
Zwyczajny zabieg zmienił bieg mojego dotychczasowego życia. Kiedy po raz pierwszy usłyszałam z ust lekarki “muszę z panią poważnie porozmawiać”, na ciele poczułam nieprzyjemny dreszcz. To wtedy zaczęłam spodziewać się najgorszego…
Podczas standardowego zabiegu lekarze odkryli w moim brzuchu nowotwór. Nie dawał o sobie znać, więc żyłam z dnia na dzień, planując realizację mniejszych i większych planów. Ból brzucha zaczął mnie niepokoić, a w mojej głowie odzywał się sygnał alarmowy… Kiedy podczas wizyty u lekarza usłyszałam, że nie widać nic niepokojącego, kamień spadł mi z serca. Dostałam skierowanie na zabieg. Typowe kobiece sprawy. Zakładałam kilka dni odpoczynku i powrót do codzienności.
Znieczulenie zaczęło odpuszczać i właśnie wtedy w pokoju pojawiła się moja lekarka. Ton głosu, mowa ciała były dla mnie jasną informacją - czekają na mnie tragiczne wiadomości. Jestem pielęgniarką. Choroby, ludzkie cierpienie i rodzinne dramaty były moją zawodową codziennością. Jednak zawsze działy się obok, nigdy nie dotyczyły mnie bezpośrednio, co powodowało ogromną ulgę. Tym razem nie miałam tyle szczęścia. W poniedziałek leżałam na sali po zabiegu, a dokładnie tydzień później zameldowałam się na onkologii, by otrzymać pierwszą dawkę chemioterapii.
Nowotwór rozwija się przerażająco szybko, zaatakował już płuca, próbuje się rozprzestrzeniać. Jeden rodzaj chemioterapii nie zadziałał właściwie, a to spowodowało, że choroba zaczęła wymykać się spod kontroli. Chwilę później mogłoby nie być czego ratować… Lekarze nie pozostawiają wątpliwości, tylko celowa, nierefundowana terapia może zwiększyć moje szanse na dalsze życie. To dla mnie nadzieja, że wciąż jeszcze będę mogła planować przyszłość. Wiem, że sama nie dam rady, nierefundowane leczenie kosztuje tysiące złotych. Kolejne podanie zaplanowano za 3 tygodnie - już teraz wiem, że Wasze wsparcie to być albo nie być. Po pierwszym podaniu nie mogę zrezygnować ani zaplanować leczenia na inny termin. Muszę się trzymać planu i zaufać specjalistom.
Cała moja nadzieja w dobrych ludziach. Na życie, przyszłość, spełnianie marzeń. Na to, że jeszcze będzie jakieś “po chorobie”. Potrzebuję tysięcy złotych, by mieć szansę na rozpoczęcie decydującej walki. Teraz mogę zrobić tylko jedno: prosić o pomoc! Wasze wsparcie to obecnie moja jedyna szansa.
Moje życie od czasu diagnozy nie zmieniło się diametralnie. Wciąż pracuję, tworzę, leczę się. W piątek idę na onkologię na kolejną dawkę chemioterapii, w poniedziałek znów jestem gotowa, by nieść ulgę innym cierpiącym, czasem osobom, którym choroba odebrała nie tylko siły, ale też nadzieję. Pomagam, póki mogę. Pomagam, bo dzięki temu nie myślę o tym, co nieuniknione.
Mam jeszcze kilka marzeń do spełnienia. Jednym z nich jest życie… Takie proste rzeczy, kwestie, których wcześniej nie dostrzegałam mają dla mnie ogromne znaczenie. Kiedy dowiadujesz się, że koniec może nadejść w każdej chwili nagle perspektywa zmienia się diametralnie. Podobnie jak spojrzenie na ludzi - kiedy od nich zależy twoje życie, możesz wierzyć w to, że dadzą ci szansę...