Przed Mateuszem długa droga po życie. Dajmy mu szansę podjąć tę walkę.

Operacja serca w Bostonie
Opis zbiórki
Mateusz tuż po swoich narodzinach musiał walczyć. W drugiej dobie życia przeszedł pierwszy zabieg ratujący życie, a w piątej anatomiczną korekcję serca. Rok później wrócił do szpitala, gdzie wykonano poszerzanie zastawki tętnicy płucnej. W lipcu 2008 roku stan Mateusza bardzo się pogorszył i znów potrzebna była operacja. Jak się później okazało nieudana. Pół roku później w czasie kontroli u kardiologa usłyszeliśmy, że jest źle i powinniśmy cieszyć się każdym dniem z Mateuszem, bo niewiele mu zostało, a miał wtedy 3 i pół roku.
Oczywiście jako rodzice nie mogliśmy się poddać. Pisaliśmy do wszystkich szpitali w Polsce, wysyłaliśmy płyty i dokumentacje, ale wszędzie słyszeliśmy te same słowa. Źle przeprowadzona operacja i powikłania, nikt nie podejmie się dalszego leczenia. Walczyliśmy o nasze dziecko i ostatecznie Mateusz trafił pod opiekę kardiologów i kardiochirurgów z Monachium i Munster. Przeszedł tam kilkanaście zabiegów i operacji serca.
Trzy lata temu otrzymaliśmy wiadomość, że niezbędny jest przeszczep. Ze względu na zbyt duże ryzyko jedyną szansą dla naszego syna jest kwalifikacja do przeszczepu serca i mechanicznego wspomagania serca, która w Polsce nie jest możliwa. Mateusz ma na to szansę tylko w Bostonie.
Wciąż nie poddajemy się i walczymy o jego życie. Przed nim dalsze, bardzo ryzykowne, ale i bardzo potrzebne leczenie. Mati ma 16 lat, jest fajnym uśmiechniętym chłopcem z wielkim sercem, głową pełną pomysłów, poczuciem humoru, ma wiele zainteresowań i pasji.
Zawsze jak jest źle szukamy innych opcji, włącznie z leczeniem zagranicznym, które daje często inne możliwości, niż te dostępne w Polsce. Pobyty w zagranicznych klinikach nie są niestety refundowane w naszym kraju.
Przez te kilkanaście lat walki zbieraliśmy pieniądze w różnych miejscach. Dzięki wsparciu, ofiarności i zaangażowaniu wielu osób, do tej pory zawsze nam się to udawało. Wierzymy, że tym razem będzie podobnie.
Rodzice Mateusza