Ból w klatce piersiowej okazał się nowotworem❗️Pomóż Mateuszowi wygrać walkę o życie❗️

Leczenie, rehabilitacja, dojazdy
Zakończenie: 28 Maja 2023
Opis zbiórki
Najgorszy widok dla rodzica to patrzenie na cierpienie własnego dziecka. Ja patrzę na nie już tyle miesięcy, modląc się, by Bóg dodał mu siły, by nikomu z nas nie zabrakło wiary w to, że będzie dobrze.
18 urodziny Mateusz świętował na oddziale onkologii. Nie tak to powinno wyglądać wejście w dorosłość. Nie opuszcza nas jednak nadzieja, że kolejne urodziny będziemy świętować razem w domu. Jednak, aby tak się stało, potrzebujemy Twojej pomocy!
Wszystko zaczęło się 1 czerwca... Tego dnia u syna pojawił się silny ból klatki piersiowej promieniujący pod lewą łopatkę. Szybko trafiliśmy do ośrodka, gdzie od lekarza rodzinnego usłyszeliśmy, że wszystko jest dobrze, a objawy, które Mateuszowi towarzyszą są efektem złej postawy... Otrzymaliśmy receptę na leki przeciwbólowe i wróciliśmy do domu. Niestety, wieczorem ból znacznie się nasilił. Mąż natychmiast pojechał z synem na SOR, jednak i tym razem zostaliśmy odesłani do domu z diagnozą: zwykły nerwoból...
Dwa dni później Mateusz znów źle się poczuł i stracił przytomność! Bez wahania pojechaliśmy do ośrodka, wnosząc nieprzytomnego syna na rękach. Tam podjęto decyzję, aby wezwać karetkę i przewieźć Mateusza do szpitala.
Na miejscu pojawiły się problemy z oddychaniem oraz wymioty. Skierowano go na prześwietlenie płuc i nagle, ku zaskoczeniu nas wszystkich okazało się, że lewe płuco jest niewidoczne. Natychmiast zabrano nas do szpitala w Poznaniu.
Tam wprowadzono Mateusza w stan śpiączki farmakologicznej i w trybie pilnym przeprowadzono operację odbarczania jamy płucnej. Następnie wykonano tomograf, który wykazał wielkiego guza! Badania histopatologicznego nie pozostawiał złudzeń, to mięsak Ewinga – bardzo podstępny i bardzo agresywny.
Nasz świat rozpadł się na tysiące kawałków. Pojawiły się łzy, paniczny strach i same pytania... Jak to możliwe, że nikt wcześniej nic nie zauważył? Tylu specjalistów zdążyło zobaczyć naszego syna, jednak nikt nie zlecił dodatkowych badań, które już wtedy mogły dać odpowiedź, z czym zmaga się Mateusz. Ogarnęło nas ogromne cierpienie pomieszane z poczuciem niesprawiedliwości.
Przerażeni i wciąż nie do końca świadomi tego, co się dzieje, rozpoczęliśmy leczenie. Mateusz wybudził się ze śpiączki, został odłączony od respiratora i otrzymał pierwszą dawkę chemii. W kolejnych dnia był niezwykle słaby, znacznie stracił na wadze. Nie był w stanie się podnieść, nie chodził, nie siedział, nie mógł samodzielnie jeść... Dla rodzica to widok, który rozdziera serce. Jednak nie mieliśmy innego wyjścia, musieliśmy walczyć!
1 sierpnia syn został przewieziony do Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Tam oprócz chemioterapii, wdrożona została długa rehabilitacja oddechowo – mięśniowa. Ostatecznie przebywaliśmy w tamtejszym szpitalu aż trzy miesiące i właśnie tam syn miał wyprawioną 18-stkę. Choć nie tak wyobrażaliśmy sobie jego wejście w dorosłe życie, wtedy po raz pierwszy od wielu miesięcy widziałam szeroki uśmiech i radość w jego oczach... To bezcenne.
Nasza walka wciąż trwa. Obecnie jesteśmy w trakcie 8. cyklu chemioterapii. Przed nami operacja usunięcia guza i jeszcze wiele miesięcy, a może nawet i lat intensywnego leczenia i rehabilitacji. Koszty już teraz przerażają, jednak wiemy, że to jedyny sposób, aby uchronić nasze dziecko przed śmiercią...
Dlatego błagam, bądźcie z nami i pomóżcie nam ratować kochanego syna. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy go stracić...
Rodzice
➡️ Dobrem w Ewinga - Walczymy o Mateusza 💙
18.01.2023:
Zwiększamy kwotę zbiórki! Sytuacja Mateusza jest mocno niepewna – właściwie na każdej szpitalnej wizycie i po każdych kolejnych badaniach lekarze reagują na bieżąco. Nie mogę nic zaplanować, ani niczego być pewni – wszystko zależy od tego, jak organizm Mateusza zareaguje.
Niestety, realne jest widmo konieczności wprowadzenia nierefundowanego leczenia, którego koszt to od 6 do nawet 25 tysięcy złotych za jedną dawkę... Do tego dochodzi konieczna rehabilitacja. Walka Mateusza nie skończy się szybko. Będzie trwała miesiące, a może nawet lata... Ważne, by nie trzeba było się bać choć o to, że brać środków stanie na drodze do walki o życie i zdrowie.
*Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.