Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Nie możemy bezczynnie patrzeć, jak umiera nasze dziecko. Błagamy o ratunek!

Mateusz Prandota
Zbiórka zakończona

Nie możemy bezczynnie patrzeć, jak umiera nasze dziecko. Błagamy o ratunek!

Cel zbiórki:

Leczenie SMA w klinice w Belgii i rehabilitacja - ratowanie życia Mateuszka

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja KAWAŁEK NIEBA
Mateusz Prandota
Warszawa, mazowieckie
SMA - rdzieniowy zanik mięśni
Rozpoczęcie: 17 Września 2017
Zakończenie: 18 Listopada 2017

Opis zbiórki

Mateusz umiera, odkąd tylko przyszedł na świat. SMA to potwór, który codziennie, kawałek po kawałku, odbiera jego życie. Na wszystko to każe patrzeć rodzicom, którzy rozpaczliwie próbują szukać pomocy. Lekarze w Polsce rozkładają ręce. Na SMA od niedawna istnieje lek – Nusinersen, ale nie jest on dostępny w Polsce poza programem klinicznym, który obejmuje bardzo małą grupę pacjentów. Mateusz szansy na leczenie w kraju nie otrzymał...

Mateusz Prandota

Powiedziano nam, że mięśnie naszego synka będą powoli znikać, aż nastąpi niewydolność oddechowa i serduszko w końcu się zatrzyma. Usłyszeliśmy, że każdy rok będzie przybliżał nas do utraty dziecka, że nie będziemy w stanie nic zrobić, bo ta choroba to wyrok, którego nie da się uniknąć. Będziemy mogli tylko bezsilnie patrzeć, jak nasze dziecko odchodzi. Kiedy Mateusz się urodził, nikt nie podejrzewał, że za kilkanaście miesięcy usłyszymy, że umiera. W czasie, kiedy powinien zacząć chodzić, leżał bezwładnie w łóżeczku. Nie wierzgał nóżkami, nie wyciągał w naszą stronę swoich rączek. Mijały dni, tygodnie, miesiące. Mateusz nie był w stanie samodzielnie przekręcić się na drugi bok. Leżał nieruchomo jak szmaciana lalka.

“Dziecko jest leniwe”, “Nic mu nie jest”, “Rozwija się w swoim tempie, proszę czekać”. Mateusz słabł, lekarze uspokajali, a my odchodziliśmy od zmysłów. Czuliśmy, że jest źle.

Mateusz Prandota

Z prywatnego gabinetu neurologicznego wyszliśmy już podejrzeniem najgorszego. Lekarz skierował nas na badanie potwierdzające rdzeniowy zanik mięśni. W domu trzęsącymi się rękoma wpisywaliśmy w wyszukiwarkę internetową nazwę tej choroby. Każda strona odzierała nas ze złudzeń, na każdej czytaliśmy o tym, jak bardzo potrafi zniszczyć organizm. Wszędzie przewijało się jedno najgorsze słowo: śmierć. Każde z nas miało nadzieję, że to wszystko okaże się  nieprawdą, złym snem, że wynik badań wykluczy podejrzenie SMA, że będzie to coś innego. Coś, co da się wyleczyć… Nadzieja zniknęła szybciej, niż się pojawiła.

„(…) Wynik badania genetycznego, łącznie z obrazem klinicznym i wynikami badań dodatkowych, pozwala na rozpoznanie rdzeniowego zaniku mięśni…” – na wyniku podkreślono te słowa. Do dnia, w którym otrzymaliśmy wyniki, o SMA dowiedzieliśmy się niemal wszystkiego. Teraz już wiedzieliśmy, że będziemy musieli zmierzyć się z tą chorobą, a nasze roczne dziecko, które nie poznało jeszcze życia, będzie skazane na cierpienie.

Mateusz Prandota

SMA prowadzi bowiem do obumierania neuronów w rdzeniu kręgowym odpowiadających za pracę mięśni, czego skutkiem jest upośledzenie mięśni ciała i ich stopniowy zanik. Wszystko to w pełni świadomości, bo SMA nie dotyka umysłu, powoduje w pełni świadome cierpienie. Nasze dziecko będzie czuło, jak jego ciało obumiera, a my będziemy patrzeć na jego mękę i robić wszystko, by mimo to, było mu jak najlżej.  

Rozpaczliwa walka z czasem i szukanie sposobu na uratowanie życia małego dziecka - tak od dnia diagnozy wygląda nasze życie. Patrzymy na łzy swojego synka i nie wiemy, jak mu pomóc.

Na SMA od niedawna istnieje lek – Nusinersen, który pozwala zatrzymać postęp choroby. Niestety w Polsce nie jest dla naszego dziecka dostępny. Usłyszeliśmy, że jeśli nie znajdziemy innego sposobu na zdobycie leku za granicą, będziemy patrzeć, jak nasze dziecko znika. Pojawiła się nadzieja – leczenie w Belgii. Ratunek kosztuje jednak duże pieniądze, których nie posiadamy. Oprócz tego potrzebujemy rehabilitacji i odpowiedniego sprzętu, by nasze dziecko nie leżało nieruchomo w domu.

Mateusz Prandota

Wierzymy, że nie będziemy musieli patrzeć, jak w naszym rocznym synku powoli gaśnie życie. Wierzymy, że razem z ludźmi o wielkich sercach będziemy mogli zatrzymać śmierć. Błagamy, pomóżcie nam ratować życie synka... 

Obserwuj ważne zbiórki