

Muszę ratować moje dziecko! Szpital nie może pozostać jedynym domem dla Mateuszka
Cel zbiórki: Roczne leczenie, pokrycie kosztów dojazdu
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Roczne leczenie, pokrycie kosztów dojazdu
Opis zbiórki
Moje dziecko nie zna domowego ciepła. Dom jest tam, gdzie mama. Na szczęście mogę być obok, mogę czuwać, by nie czuł się zagubiony i samotny. Niestety, choroba nie postawiła nam wyboru - podzieliła naszą rodzinę na pół. Spowodowała, że strach i tęsknota zdominowały wszystko. A jednak wciąż żyjemy nadzieją, że wszystko się zmieni, że los wreszcie się do nas uśmiechnie.
Myślałam, że jego przyjście na świat będzie dopełnieniem rodzinnego szczęścia. Spodziewałam się, że życie postawi przed nami wyzwania, ale w najgorszych przypuszczeniach nie spodziewałam się, że wydarzy się coś takiego. Kiedy lekarz powiedział, że podejrzewa, że z Mateuszkiem coś jest nie tak, w mojej głowie pojawiła się czerwona lampka. Miałam jeszcze cień nadziei, że okaże się to niegroźna choroba, którą szybko pokonamy. Niestety, okazało się, że diagnoza diametralnie zmieniła nasze życie.
Mateusz cierpi na zespół Wiskotta Aldrichta - wadę odpowiedzialną za brak odporności. Nawet najmniejsze przeziębienie kończy się przyjmowaniem antybiotyku, a to może prowadzić do kolejnych skutków ubocznych, do kolejnych komplikacji. Lista skutków ubocznych i zagrożeń jest aż nazbyt długa. Oznacza to, że wciąż musimy uważać, bo dosłownie wszystko, każda najmniejsza bakteria może być dla synka ogromnym zagrożeniem. Każdy członek rodziny jest dla niego zagrożeniem, nawet tata czy starsza siostra…
Dramatyczna walka o Mateuszka rozgrywa się każdego dnia. Nasze życie toczy się głównie na oddziale, każde wyjście to wielkie ryzyko…

Boję się. O Mateuszka. O naszą przyszłość.
Mateuszka czeka przeszczep szpiku. Nie wiem, kiedy będzie możliwy. Wszystko zależy od tego, jak szybko znajdziemy dawcę. Z ogromnej bazy potrzebujemy jednej osoby. Bohatera, który go uratuje. Do tego czasu potrzebujemy leczenia, specjalistycznej diety, opieki lekarskiej. To kilkadziesiąt tysięcy złotych, a koszty mogą wzrosnąć. Boję się, bo tylko dzięki stałej terapii jesteśmy w stanie utrzymać zdrowie Mateuszka w ryzach. Niestety, sami nie jesteśmy w stanie pokryć kosztów leczenia. Pomocy! Proszę o szansę dla mojego dziecka na życie toczące się w czterech ścianach domowego ciepła w otoczeniu najbliższych.
Nie możemy tak żyć! Nie możemy pozwolić na to, by tak wyglądała przyszłość i dzieciństwo Mateusza wyglądało w taki sposób. Wyjazdy do szpitala to zawsze dla nas ogromny stres. Powrót do domu to zagrożenie. Nigdzie i nigdy nie poczujemy się bezpiecznie, ale musimy walczyć, dopóki mamy szansę. Nie poddam się, dopóki jest, choć cień nadziei!
Mateuszek jest malutkim dzieckiem. Chcę, by jego wspomnienia z dzieciństwa nie wiązały się tylko z igłami, szpitalem, bólem i lękiem. Wciąż mam w głowie “proszę czekać na dawcę”. Oczekiwanie nie jest w mojej naturze, muszę działać, by dać mojemu dziecku szansę na życie. Bez ciebie jesteśmy skazani na porażkę, bez ciebie nie damy rady!
- Wpłata anonimowa250 zł
- Wpłata anonimowa30 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
Panie Jezu ratuj!
- Wpłata anonimowa200 zł
- Wpłata anonimowa17 zł
- Wpłata anonimowa20 zł