❗️Śmierć mamy i walka o zdrowie... Samotny tata walczy o los ciężko chorej córeczki - ratunku!

Roczna rehabilitacja
Zakończenie: 4 Lipca 2023
Opis zbiórki
Trzy lata temu naszą rodzinę spotkała ogromna tragedia. Straciłem ukochaną żonę, a nasze córeczki - najwspanialszą na świecie mamę... Jej śmierć była najgorszym wydarzeniem w naszym życiu. Potworny ból, wyrwa w sercu, która jest niezagojona do dzisiaj... To ja stałem się mamą i tatą w jednym.... Niestety to nie jedyne brzemię, z jakim przyszło nam żyć. Drugim jest niepełnosprawność mojej córeczki, z która musimy mierzyć się każdego dnia.
Migchella urodziła się z przepukliną oponowo-rdzeniową w odcinku lędźwiowo-krzyżowym oraz pęcherzem neurogennym. Ma najcięższą, najbardziej złożoną postać rozszczepu kręgosłupa - wady układu nerwowego, powodującej niedowład i paraliż... Córeczka nie chodzi, ma problemy z poruszaniem, na co dzień jeździ tylko na wózku inwalidzkim. Jej życie, od pierwszych dni, to szpitale i walka o zdrowie, o normalne życie... Miśka była malutka, gdy wszczepiono jej zastawkę oponowo-otrzewnową, która odprowadza nadmiar płynu z komór mózgowych, aby mogła normalnie funkcjonować.
Szpital wielokrotnie był dla nas jak drugi dom... Mama towarzyszyła Migchelli podczas kolejnych operacji i była obok, gdy córka dochodziła do siebie. To, że okrutny los zabrał naszej córce zdrowie, było dla nas ciężką próbą... Wierzyliśmy jednak, że wywalczymy dla niej dobre życie - ważne, że jesteśmy razem. Potem śmierć zabrała mamę Migchelli i nic już nie było takie same. Musiałem sam zmierzyć się z codziennością i wszystko spadło na moje barki. Nasze córeczki, które co dnia tęsknią za mamą, nie mogą już liczyć na jej dobre słowo i wsparcie...
Córka ma 14 lat - to już nastolatka... Jestem z niej bardzo dumny, bo mimo trudności, z jakimi się mierzy, ma bardzo dużo chęci do życia. Jest uśmiechniętą i kochaną dziewczynką. Jej problemy zdrowotne spędzają mi jednak sen z powiek... Wiem, że na wózku może być samodzielna. Niestety, to nie koniec naszych problemów... Córka choruje też na padaczkę. Ataki, które nadchodzą niespodziewanie, wywołują we mnie ogromny strach... Epizody kończą się utratą świadomości, drgawkami. Strasznym jest widzieć swoje dziecko w takim stanie i nie móc nic zrobić...
Robię, co mogę, by być przy córce... Ćwiczę z nią w domu, pilnuję leczenia, rehabilitacji, zawożę na zajęcia ze specjalistów. Wielokrotnie lądujemy w szpitalu... Żeby być przy córce, musiałem zostać rodzicem na pełen etat. Nie ma mamy, może liczyć tylko dla mnie... Codzienność jest dla nas bardzo ciężka.
Niestety koszty rehabilitacji oraz specjalistycznego leczenia są bardzo wysokie. Mam nadzieję, że dzięki Waszej pomocy uzbieram potrzebną kwotę, aby móc zapewnić córce dobrą przyszłość... Nie chcę niczego więcej niż patrzeć na uśmiech mojej córki, który daje mi wiele siły do dalszego działania.
Serdecznie dziękuję za okazaną pomoc.
Przemek - tata Migchelli