

Trwa dramatyczna walka o życie młodej mamy❗️Potrzebna PILNA pomoc❗️
Cel zbiórki: Nierefundowane leczenie onkologiczne w Niemczech i Izraelu, badania, przelot
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Nierefundowane leczenie onkologiczne w Niemczech i Izraelu, badania, przelot
Aktualizacje
Ból jest nie do zniesienia... Ostatkiem sił proszę o Waszą pomoc❗️
Po sześciu miesiącach udziału w badaniu mój organizm osiągnął granice wytrzymałości.
Upadłam na samo dno — ból stał się nie do zniesienia, a utrata wagi doprowadziła mnie do miejsca, którego nigdy sobie nie wyobrażałam.

Znów trafiłam do szpitala i teraz ponownie otrzymuję żywienie pozajelitowe w domu, z nadzieją, że pomoże mi odzyskać siły, podczas gdy szukamy kolejnej, najlepszej opcji leczenia. Ten etap jest niezwykle trudny, ale trzymam się nadziei tak mocno, jak potrafię.
Dziękuję z całego serca za miłość, wsparcie i światło, którym mnie otaczacie. Znaczy to dla mnie więcej, niż jestem w stanie wyrazić słowami.
Monica
Myślałam, że to koniec... Błagam Was o pomoc, o życie❗️
To lato złamało mnie w sposób, którego nigdy się nie spodziewałam. Spędziłam prawie trzy tygodnie w szpitalu, balansując między życiem a śmiercią, pytając Boga, czy nadszedł już mój czas, aby odejść. Moje ciało gasło – straciłam 25% masy ciała, karmiona jedynie przez TPN, rozrywana bólem, którego nie sposób opisać słowami. Były chwile, w których naprawdę wierzyłam, że to koniec.
A potem głos mojego synka. Każdego dnia patrzył w moje zmęczone oczy i pytał: „Mamusia, czy już lepiej? Czy wracamy do domu?” To właśnie jego miłość i niewinność odciągnęły mnie od krawędzi. Wiedziałam, że muszę walczyć, bez względu na cenę.

W końcu zostałam wypisana do domu – słaba, na lekach przeciwbólowych – i czekałam na wyniki badań. Wydarzył się cud: perforacja sama się zagoiła i mogłam wrócić do udziału w badaniu klinicznym. To była iskierka nadziei.
Każdy dzień pozostaje jednak walką. Budzę się i szukam w sobie siły, by podnieść się z łóżka, by być obecną dla mojego dziecka i męża.
Monika
PILNE: Mój stan się pogorszył, jestem w szpitalu❗️Proszę o pomoc❗️
Starałam się być silna. Udawałam, że wszystko jest w porządku, ale nie było. W końcu moje ciało się poddało – z bólu i wyczerpania.
Zignorowałam sygnały, nie naciskałam lekarzy, choć czułam, że coś jest bardzo nie tak. I stało się – wylądowałam na ostrym dyżurze. Diagnoza: perforacja dwunastnicy.

Jestem już tydzień w szpitalu, karmiona dożylnie. Mój udział w badaniu klinicznym został wstrzymany. Jeśli rak się rozprzestrzenił, będę musiała znowu szukać nowego leczenia.
Jesteśmy z dala od domu, przerażeni, ale staramy się być dzielni – dla siebie, dla naszego synka, dla przyszłości.

Dziękuję Wam z całego serca za modlitwy, miłość i wsparcie. Proszę – nie traćcie wiary. Ja też jej nie tracę. Walczę dalej. I będę walczyć, aż znajdę swoją drogę do zdrowia.
Monika
Opis zbiórki
Mam na imię Monika, mam 37 lat, wspaniałego męża i ukochanego 2-letniego synka. Miałam w planach stworzyć wspaniałą rodzinę w miłości i szczęściu. Dziś jednak staję do walki na śmierć i życie i to mój najważniejszy cel – przeżyć. Dla nich, dla siebie...
Wiosna 2003 roku, po dwóch latach badań i konsultacji lekarskich, w wieku siedemnastu lat i w stanie skrajnego wyczerpania, zdiagnozowano u mnie chorobę Wilsona. Choroba Wilsona powoduje w organizmie chorych zaburzenia metaboliczne, w wyniku których wątroba przestaje przetwarzać miedź, kumulując ją w tym właśnie organie oraz w innych tkankach.

Moje życie nie należało do łatwych, więc myślałam, że nie może mnie spotkać już nic gorszego. Niestety rok 2017 przyniósł nową, jeszcze gorszą i bardziej okrutną diagnozę agresywnego nowotworu dróg żółciowych. Los zadał kolejny cios...
Po diagnozie przeszłam operację resekcji wątroby oraz długie i szalenie agresywne, a więc bolesne radio- i chemioterapie. Po długim cierpieniu nastąpił jednak okres poprawy i nadziei. Wtedy właśnie spełniło się moje największe marzenie – dziecko, ukochany synek, który urodził się wbrew wszystkiemu w grudniu 2021 roku. Miałam nadzieję, że wszystko zaczęło się już układać…
Niestety, stan euforii i ogromnej radości macierzyńskiej nie trwał długo. Przeprowadzone badania wykazały bowiem, że nowotwór okazał się silniejszy, rozprzestrzeniając się z wątroby do płuc i węzłów chłonnych.

W dalszym ciągu, mimo szalenie bolesnych działań ubocznych, poddaję się konwencjonalnej chemio- i radioterapii. Dotychczasowa kuracja nie daje mi jednak szansy pokonania tej śmiertelnej choroby. Obecnie przyjmuję immunoterapię i przechodzę badania w Izraelu, które będą potrzebne do rozpoczęcia terapii w Niemczech. Zdaniem lekarzy to leczenie ostatniej szansy.
Łącząc wszystkie szacunkowe koszty leczenia i badań moje życie wyceniono na MILION złotych.
Jestem w stanie zrobić wszystko, by wygrać, dla mojego ukochanego synka, wspaniałego męża, cudownej rodziny i bliskich. Choć dotychczas radziliśmy sobie sami, dziś wiemy już, że nigdy nie zdobędziemy tak ogromnej sumy. Nasze możliwości finansowe to tylko tzw. kropla w morzu.

Żyję, choć według statystyk nie powinnam już żyć. Walczę, choć coraz częściej brakuje mi sił. Ale muszę wygrać… Mimo przeciwności będę walczyć dalej. Chcę być przy synku, gdy dorasta, chcę być dla niego najwspanialszą mamą, przyjaciółką, której nie może zabraknąć...
Proszę, pomóż mi napisać dobre zakończenie tej historii. Pomóż mi stoczyć ostatnią walkę o życie.
Proszę o każdą złotówkę…
Monika
- Wpłata anonimowa50 zł
- Joanna200 zł
Dużo sił i zdrowia, zdrowia, zdrowia!!!
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowaX zł
- Dawid20 zł
❤️
- Wpłata anonimowa50 zł