

Choroba chce mnie przedwcześnie odebrać rodzinie... Proszę, pomóż mi to powstrzymać!
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, dojazdy i zakwaterowanie
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, dojazdy i zakwaterowanie
Aktualizacje
Ból jest nie do zniesienia – Monika potrzebuje pomocy❗️
Gdy 29 marca 2023 byłam w Paryżu, Pani Doktor prosiła o wszystkie moje badania oraz badania z zakładu medycyny nuklearnej MN Datscan i Mn scyntygrafia mózgu.
Niestety pojawiały się kolejne problemy z wysłaniem próbek i tak obecnie czekam. Korespondencja z panią doktor jest droga, a czeka mnie jeszcze wyjazd do Paryża. Trzeba będzie pokryć koszty leczenia, pobytu, dojazdu... Pieniądze ze zbiórki przeznaczam na rehabilitację, fizjoterapię, komorę hiperbaryczną oraz konsultacje, wizyty u lekarzy i leki, których teraz biorę mnóstwo – neurobóle są nie do zniesienia
Mój świat to ciągłe wizyty na rehabilitacji, u fizjoterapeuty, tlenoterapia, akupunktura, poradnia leczenia bólu, poradnia chorób pozapiramidowych, poradnia neurologiczna, poradnia psychiatryczna... Doszła też poradnia zakaźna przez wysoki wynik boleriozy oraz chorobę autoimmunologiczną – mój organizm walczy sam ze sobą – poradnia okulistyczna, bo tracę wzrok, poradnia metaboliczna, laryngologiczna...
Często leżę w szpitalach, bo czasem nawet nie mogę wstać z łóżka. Czasami już nie mam do tego wszystkie siły ani fizycznej, ani psychicznej.
Najgorszy jest ból, z którym mierzę się codziennie, coraz gorsze widzenie, słyszenie i brak koordynacji. Przy zawrotach głowy boję się zrobić chociaż krok. Mój uśmiech jest przyklejony. Ale wolę dzielić się uśmiechem, a nie bólem.
Staram się, jak mogę, ale koszty wzrastają i czuję się coraz bardziej bezsilna... Proszę, nie zostawiaj mnie teraz. Potrzebuję Twojej pomocy!
Monika
Nowe informacje! Monika nadal Cię potrzebuje!
Kochani!
Wróciłam z Paryża. Jestem wykończona, wszystko mnie boli, ale jestem też bardzo szczęśliwa, że mogę być już w domu!
Tam na miejscu czułam, że jestem w dobrych rękach. Lekarka Dr Evenczyk - bardzo wnikliwie mnie przebadała. Niestety nie mogła jeszcze nic konkretnego powiedzieć, ponieważ najpierw musi zobaczyć wyniki badań z Warszawy, które jeszcze przede mną.
Ta wizyta rozpaliła we mnie wielką nadzieję, że jeszcze może być inaczej, że jeszcze może być dobrze...
Niestety w przyszłości, czeka mnie kolejny wyjazd do Paryża na następne badania. Dziś już wiem, że ich koszt będzie ogromny... Do tego dojdą wydatki związane z pobytem, tłumaczeniem dokuemntów....
Bardzo się tego boję, jednak wiem, że będę walczyła dalej! Nie mogę się poddać, choć choroba nie daje za wygraną...
Proszę, walczcie ze mnie do końca! I pamiętajcie - dobro wraca!
Dziękuję każdemu!Monika
Garść nowych wieści...
Drodzy,
już we wtorek lecę do Paryża. Bardzo się boję, mam tysiąc myśli w głowie, a od kilku dni jeszcze zmagam się z bólem nie do zniesienia. Chyba za mocno się stresuję.
Ataksja nie daje mi o sobie zapomnieć...
Wczoraj miałam badanie USG. Okazało się, że są dwie torbiele na wątrobie. Jedna o wielkości 13,9 mm, a druga 6 mm.
Zmiany nie są złośliwe, ale muszą być cały czas obserwowane. Dalsza diagnostyka, dbanie o organizm i unikanie stresu jest dla mnie teraz niezbędne.
Dziękuję Wam za wsparcie, za licytacje, za wpłaty, udostępnianie i gadżety na licytację oraz za to, że jesteście ze mną.Życzę wam dużo zdrowia. Pamiętajcie, że dobro wraca!
Monika
Opis zbiórki
Jestem dorosłą, dojrzałą kobietą. Mam swoją rodzinę, pracuję na etacie. To opis, który jest neutralny, niczym niewyróżniający. A jednak teraz muszę dopisać coś, co mnie mocno wyróżnia. I niestety nie będzie to nietypowe hobby, czy dokonanie przełomowego odkrycia. Będzie to moja podróż i walka o diagnozę, o zdrowie, o siebie…
Walczę każdego dnia i to dosłownie. Moja choroba była bowiem ze mną od urodzenia, choć nie zawsze wiedziałam, z czym się mierzę i że ten nieznany przeciwnik powolutku mnie zabija…
Odkąd pamiętam, nawet obce osoby zwracały mi uwagę, że trzęsą mi się ręce. Miałam tak od zawsze, więc nauczyłam się z tym żyć i nie przejmowałam się tym zbytnio. Ot, taka uroda myślałam. Jednak, gdy skończyłam zaledwie 16 lat, zaczęłam zauważać również inne objawy. Udałam się więc do lekarza: jednego, drugiego, trzeciego… Bagatelizowali jednak problem, zapisując witaminy i żelazo. Może gdybym była starsza, to by zlecili dodatkowe badania. Uznali jednak, że skoro jestem nastolatką – to dorastam, organizm nie nadąża i nie ma potrzeby pogłębiać diagnostyki, wystarczy zwykła witaminowa prewencja.
Jak można się domyślać, to nie pomagało. Drążyłam więc temat. W ten sposób, w wieku 18 lat trafiłam do kolejnego lekarza w ramach NFZ, który po zwykłym badaniu w gabinecie zdiagnozował u mnie chorobę Parkinsona! Nie mogłam w to uwierzyć… Przecież jestem młoda, a to kojarzyło mi się z osobami starszymi. Jednak skoro powiedział to lekarz, to nie miałam powodów, by w to nie wierzyć. Nawet poczułam pewnego rodzaju ulgę, że wiem, co mi jest…

Żyłam więc dalej normalnie, wierząc w jego słowa. Ciągle jednak czułam się niezgrabna, potykałam się, zaczepiałam o przedmioty, meble. Niby to był taki brak koordynacji, ale nie do końca... Po jakimś czasie objawy ewoluowały. Najpierw było mocne drżenie tylko jednej dłoni, potem nasiliło się też w drugiej. Doszło do tego drżenie żuchwy i powolutku rozszerzało się na całe ciało! Dziś, gdy jestem zdenerwowana, ten efekt tylko się wzmaga… Cała się trzęsę i nie mogę się skupić nawet na podstawowych czynnościach!
Na szczęście teraz już wiem, z czym się zmagam, choć słowo szczęście nie ma nic wspólnego z dobrymi wieściami…
W 2020 trafiłam do szpitala z powodu dyskopatii. Tam trafiłam na wspaniałych lekarzy, którzy popatrzyli na mnie całościowo, nie skupiając się tylko na tym, z czym przyszłam. Zaczęli dociekać skąd to drżenie i dlaczego poruszam się w taki, a nie inny sposób. W końcu po wielu konsultacjach okazało się, że byłam źle zdiagnozowana! Stwierdzono u mnie wtedy ataksję rdzeniowo-móżdżkową!
Ataksja jest nieuleczalna. Odbiera siły, zdrowie i chęci do życia powolutku, przez długie lata. Chory najpierw traci koordynację ruchową, przestaje samodzielnie chodzić, następnie zaburza mu się mowa oraz pojawiają się problemy z wykonaniem najprostszych czynności. Cierpi na bolesne kurcze mięśni i ich zanik. To wszystko z powodu postępującego zaniku komórek nerwowych w móżdżku i rdzeniu.

To brzmiało jak wyrok! Nie mogłam uwierzyć, że jest tak źle… Codzienne niedogodności i ból towarzyszyły mi od zawsze, jednak teraz jest jeszcze gorzej… Nie chciałam i nie chcę się poddać! Kilka lat temu z powodu choroby straciłam przedwcześnie ojca. Nie było mu dane dożyć prawdziwej starości. W związku z tym wiem, jaki to ból stracić najbliższą osobę. Nie mogę tego zrobić mojej rodzinie!
W ostatnich dniach pojawiła się jednak nadzieja, na poprawę życia i przede wszystkim jego przedłużenie. 29 marca 2023 roku lecę do Paryża na zaproszenie lekarzy ze Szpitala Pitie Salpetiere. Są oni specjalistami w chorobach tak rzadkich, jak moja. Jest duża szansa, że tam mi pomogą!
Potrzebuję jednak do tego Waszego wsparcia. Bo wynagrodzenie z etatu… no cóż, każdy wie, że wystarczy może na przeżycie, ale już nie na żadne ekstra wydatki. A teraz doszło ich naprawdę sporo! W tej chwili potrzebuję rehabilitacji, fizjoterapii, masaży, komory hiperbarycznej (na NFZ jest tylko 2 razy w roku, a ja potrzebuję stałego wspomagania!), wizyt u specjalistów i dalszych badań genetycznych.
Tak bardzo nie chcę dopuścić do sytuacji, gdy moją „normalnością” stanie się wieczny pobyt w szpitalu. Z całym arsenałem rurek dopiętych do gardła, przewodów, respiratorów i innego sprzętu… Na razie tak nie mam i jest duża szansa, że uniknę takiego życia! Wszystko zależy jednak od Was…
Monika

- Agnieszka Palczewska13 zł
13
- Jola Wielgat70 zł
- Małgorzata Żebrowska105 zł
Kompozycja świąteczna
- Sylwia Sinkiewicz60 zł
Kompozycja świąteczna
- Justyna160 zł
- Za deskę do serwowania Oliwia105 zł