17 lat i rak, który chce zabić... Potrzebny lek, by ratować jej życie!

Lek ratujący życie Narii (12 miesięcy)
Zakończenie: 28 Października 2020
Rezultat zbiórki
Kochani, mamy dla Was wspaniałe wieści! Zamykamy zbiórkę ze względu na fakt, że Naria zakwalifikowała się do badań klinicznych - lek, na który zbieraliśmy, będzie przez czas badania przyjmować za darmo!
To ogromne ułatwienie dla Narii i jej rodziny - teraz mogą skoncentrować się na walce o zdrowie, a nie o finanse na leczenie!
Naria w tym roku skończyła 18 lat. Weszła w dorosłość i z optymizmem spogląda w przyszłość, mimo choroby... Walczy!
Zbierane środki były na bieżąco wydatkowane na leczenie Narii, a to, co nie zostało wykorzystane, zostanie zabezpieczone na dalsze leczenie dziewczynki.
Dziękujemy Wam wszystkim za pomoc i mocno trzymamy kciuki za sukces Narii w walce z nowotworem!
Dasz radę, dzielna wojowniczko!
Opis zbiórki
Pilne! Życie Narii wyceniono na 12 tysięcy złotych miesięcznie… Tyle kosztuje lek, który pozwala dziewczynce żyć! Jeśli zabraknie środków na kolejną dawkę – nowotwór wygra, a młode życie zgaśnie jak zapałka na wietrze… Spójrz na tę piękną, młodą dziewczynę, przeczytaj jej historię, wesprzyj, udostępnij… I nie pozwól jej odejść, bo 17 lat to nie czas, by umierać!
W nastoletnim życiu nie powinno być bólu, który odbiera zmysły, nie powinno być strachu o to, czy doczeka się kolejnych urodzin… Nie powinno być raka, który zabiera włosy, odbiera siły i pragnie zabrać to, co najważniejsze – życie… Naria trafiła na onkologię, gdy miała zaledwie 10 lat. Dorastała w szpitalu, tam, gdzie pachnie strachem i śmiercią. Na kolejne urodziny nikt nie śpiewał „sto lat”, modlono się o kolejny rok… Nie życzył spełnienia marzeń, ale jednego – tego, by wyzdrowieć. Nie było przyjęcia, był płacz…
To właśnie w urodziny Naria dowiedziała się, że ma przerzuty w wątrobie.
Mama Narii zawsze wierzyła, że jej córka będzie wyjątkowa. Stąd wyjątkowe imię, tak rzadko spotykane. Nigdy nie sądziła jednak, że za wyjątkową uzna Narię również nowotwór, który to właśnie ją wybierze sobie na ofiarę, który ze wszelkich sił będzie próbował ją zabić...
Są chwile, które nieodwracalnie dzielą życie na dwa okresy – ten przed i po. Dla rodziców Narii taką chwila była diagnoza córki. W lipcu 2012 roku Naria zaczęła się źle czuć – była blada, kręciło jej się w głowie, często traciła przytomność. Lekarze stwierdzili anemię, Naria trafiła do domu. Wydawało się, że jest lepiej… I wtedy nadszedł dzień, w którym Naria poczuła się już tak źle, że nie mogła już wstać z łóżka.
Natychmiast karetka, szpital, badania…. Gastroskopia wykazała to, co najgorsze – owrzodzenie żołądka i guzy. Naria trafiła do Wrocławia, na operację wycięcia guza. Wtedy wydawało się, że to może jeszcze nic groźnego, a przynajmniej nie śmiertelnie niebezpiecznego…. Dalsze badania histopatologiczne nie pozostawiły jednak wątpliwości. GIST – nowotwór podścieliskowy przewodu pokarmowego. Bardzo złośliwy, bardzo rzadki, bardzo niebezpieczny. Odbiera siły, niszczy, zabija. U dzieci nie zdarza się prawie nigdy…
Szok. Rozpacz. Niedowierzanie. A potem wola walki, zaciętej walki na śmierć i życie – dosłownie. Drżenie rąk podczas otwierania wyników i nadzieja, że tym razem będzie się płakać nie z bólu, lecz radości. Przychodzą jednak kolejne ciosy – informacje o przerzutach, wznowach, nowych ognisku nowotworowych...
Dzieci chorujące na GIST to ewenement w Polsce, podaje im się leki dla dorosłych, które w przypadku Narii nie zadziałały. Tradycyjna chemioterapia zawiodła. Wtedy lekarze podjęli decyzję, że w leczeniu Narii zastosują nowy lek onkologiczny. Jako jedyny zadziałał. Ogniska przerzutów zmniejszyły i co najważniejsze – nie powstają nowe. Naria żyje!
NFZ odmówił jednak refundacji leku, ratującego życie Narii.
Tam gdzie zawiedli urzędnicy, nie zawiedliście Wy – od 2015 wraz z Waszą pomocą zbieramy na lek dla Narii. Kupując go, kupujemy też jej kolejne dni życia. Opakowanie leku kosztuje około 23 tysięcy złotych i wystarcza na 2 miesiące. To dzięki Wam dziewczynka wciąż jest z nami. Skończyły się jednak pieniądze, a czas ucieka, został strach, co dalej?
Naria, mimo że jej twarz trafia na apele z wołaniem o pomoc, mimo że chowa głowę pod perukę, stara się żyć jak każda inna nastolatka. Już ze zbyt wielu rzeczy musiała zrezygnować, nie zamierza zrezygnować z kolejnych. Ne zamierza też zrezygnować z walki o życie. Wypełnia czas szkołą, książkami, koleżankami. Stara się nie myśleć o chorobie, bo inaczej zamiast cieszyć się życiem, bałaby się, czy to życie będzie trwać…
Rodzice Narii mają nadzieję, że każdy ojciec, każda matka zrozumieją ich ból i strach, strach, że zaraz bezpowrotnie stracą swoje dziecko. I choć to Naria walczy z nowotworem, to również rodzice muszą toczyć walkę. Nie brakuje im siły, żeby uśmiechać się mimo że do oczu płyną łzy, żeby wierzyć w cud, żeby działać… Brakuje jednak tego, co najważniejsze – pieniędzy na lek, na życie swojego dziecka.
Pomóż i uratuj życie Narii…