Dzień ślubu stał się koszmarem. Pomóż mi wrócić do zdrowia!

Turnusy rehabilitacyjne
Zakończenie: 31 Stycznia 2020
Opis zbiórki
To miał być najpiękniejszy dzień mojego życia, a stał się największym koszmarem. W drodze do fryzjera i makijażystki wypadek samochodowy zabrał mi mamę, zdrowie i sprawność. Przez pierwsze pół roku byłam w śpiączce, kolejnego pół roku zupełnie nie pamiętam. Od tamtego czasu codziennie walczę o powrót do życia sprzed wypadku i potrzebuję bardzo kosztownej rehabilitacji…
W tym jednym momencie wszystko rozpadło się na miliony kawałków. Zamiast ślubu była heroiczna walka lekarzy o moje życie. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak wielki dramat przeżyła cała rodzina. Wszyscy przystrojeni, gotowi do świętowania i nagle, jak grom z jasnego nieba, spada taka wiadomość… Kiedy chowano mamę, ja wciąż byłam OIOM-ie. Nie dawano mi większych szans. Ale jestem, żyję i próbuję się pozbierać na nowo.
Na skutek odniesionych obrażeń stwierdzono porażenie czterokończynowe. Miałam już nigdy nie wstać o własnych siłach i do końca swoich dni być uzależniona od pomocy innych ludzi. Tak też się działo przez pierwsze miesiące. Uczyłam się życia od początku. Uszkodzone ciało wymagało ogromnej pracy rehabilitantów i wielu innych specjalistów, którzy próbowali mnie postawić na nogi. Dzięki wielkiemu wysiłkowi i determinacji — udało się.
Rehabilitacja to proces ciągły, a ja będę jej potrzebować do końca moich dni. Z lewą stroną mojego ciała osiągnęłam bardzo duży postęp. Gorzej jest jednak z prawą. Ręka nie chce się słuchać, nogę ciągnę niezgrabnie za sobą. Głęboko wierzę, że da się jeszcze coś z tym zrobić. Moja historia pokazuje, że nawet po najtragiczniejszym upadku, można się podnieść i walczyć o lepsze jutro.
Największy postęp mogę osiągnąć dzięki turnusom rehabilitacyjnym w specjalistycznym ośrodku w Bydgoszczy. Kompleksowa terapia, którą tam otrzymuję, daje mi ogromnego kopa w poprawie mojej sprawności. Niestety, jeden taki 2-tygodniowy turnus to wydatek rzędu 10 tysięcy złotych. Nie mam tak ogromnych środków, a najbliższy wyjazd już 14 lipca. Proszę o pomoc.
Wierzę, że uda mi się wrócić do pracy do domu oraz ponownie się zakochać i założyć rodzinę. To moje światełko w tunelu i w jego kierunku staram małymi krokami zmierzać. Sama jednak nigdy bym nie dała rady podnieść się z łóżka. To dzięki wielu wspaniałym ludziom mogę wciąż mieć marzenia. Połamane, poobijane, ale wciąż moje. Bądźcie ze mną, proszę.
Natalia