

Każdy nasz dzień to walka! Błagam o pomoc dla synka!
Cel zbiórki: Kontynuacja leczenia w USA, rehabilitacja
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Kontynuacja leczenia w USA, rehabilitacja
Aktualizacje
Jesteśmy załamani, zbiórka się zatrzymała... Czasu i sił coraz mniej, a faktury za leczenie spływają... Prosimy o pomoc!
Kochani,
mimo pozytywnych efektów leczenia w USA - co daje nam ogromną ulgę i nadzieję na przyszłość - codzienność pokazuje drugą stronę medalu: koszty są gigantyczne. Faktury z amerykańskich klinik ciągle spływają, a zbiórka zatrzymała się w martwym punkcie.
Bardzo się boimy, że będziemy musieli przerwać leczenie synka, a to dla niego jedyna szansa! Do tego dochodzą kolejne wydatki: specjalistyczne leki, rehabilitacja, sprzęty medyczne – wszystko niezbędne, wszystko bardzo drogie. A czasu i sił coraz mniej…

Problemy finansowe zaczynają narastać. To spędza nam sen z powiek. Bez Waszego wsparcia nie damy rady i nie zdołamy kontynuować tego, co już zostało tak dzielnie rozpoczęte.
Prosimy – udostępnijcie zbiórkę raz jeszcze, przekażcie ją dalej. Każda złotówka naprawdę robi różnicę. Dla Nathanielka, dla jego życia...
Dziękujemy za każdą pomoc, obecność i dobre słowo. 💛
Potrzebna dalsza pomoc dla mojego synka! Proszę o PILNE wsparcie!
Dzięki ogromnemu wsparciu dobrych ludzi mogliśmy wrócić do USA, gdzie Nataniel otrzymał realną pomoc i nadzieję na poprawę stanu zdrowia. Jesteśmy już na miejscu, leczenie trwa, ale z każdym dniem rosną koszty. Prosimy o pomoc!

Niestety – środki na koncie topnieją znacznie szybciej, niż napływają wpłaty. Bardzo boimy się, że z powodu braku pieniędzy będziemy musieli przerwać leczenie… A to byłby ogromny cios dla Natka. W Polsce lekarze rozkładają ręce...
Bez dalszego wsparcia nie damy rady. Prosimy, pomóżcie nam dalej walczyć o lepsze jutro dla Natka! Z góry dziękuję za każdą wpłatę!
Kinga, mama
Wylot za niespełna 3 miesiące - PROSIMY O POMOC!
Spokój trwał zaledwie 7 miesięcy... Bestia znowu atakuje mojego synka – napady padaczkowe wróciły! Odliczamy dni do wylotu, by jak najprędzej znowu zobaczyć uśmiech u Natka. Ale nie wiemy, czy będziemy mogli pojechać walczyć o synka, bo zbiórka stanęła w miejscu...
Z całego serca proszę Państwa o pomoc w opłaceniu wyjazdu do USA na leczenie mojego synka!

Gdy ataki wracają, Natek znowu gaśnie w oczach. Dlatego tak zacięcie walczymy o czas bez ataków, by mógł dalej się rozwijać. Gdy ostatnio byliśmy w Stanach, usłyszeliśmy, że lekarze nie widzieli tak wysoko funkcjonującego dziecka z tak poważnymi wadami mózgu.
Dlatego musimy działać bez przerwy, by nie stracić wszystkiego, co udało nam się wypracować. Walczymy na co dzień, ale walczymy też o kolejny wyjazd na leczenie.
Proszę, nie przechodź obojętnie! Wpłać choć złotówkę, to naprawdę ma ogromne znaczenie. Tylko wspólnymi siłami możemy zatrzymać ataki, wyniszczające organizm Natka.Kinga Niesłuchowska, mama
Opis zbiórki
Przeraźliwe ataki padaczki zaczynają wracać, a my walczymy o kolejną wizytę i leczenie w USA. Dzięki Waszej pomocy udało nam się polecieć do Stanów Zjednoczonych na diagnostykę. Teraz muszę zrobić wszystko, żeby synek mógł kontynuować tam leczenie. Błagam o pomoc, mamy czas do czerwca, by zebrać potrzebną kwotę!
Do tej pory zawsze sądziłam, że jakoś damy radę, że inni mają gorzej, są bardziej chore dzieci… Ale w pewnym momencie już nie mogłam tak myśleć… Nie, gdy każdy z napadów padaczkowych może zabić mojego synka! Natanielkowi w Polsce nikt nie był w stanie pomóc. Nie wiemy, czy na świecie jest drugi, tak samo trudny przypadek. Tak ciężkiego przebiegu padaczki nie zna nikt…
Leczenie w USA jest dla Natusia jedyną nadzieją na życie! Dziś już wiemy, że działa – musimy je kontynuować, nim padaczka wróci! Bardzo prosimy o pomoc dla naszego synka, by miał szansę na szczęśliwe dzieciństwo, bez lęku o życie. By nasza rodzina mogła zaznać spokoju i normalności…

Gdy synek skończył rok, miał pierwszy napad padaczkowy. Trafiliśmy do szpitala. Zaczął się koszmar… Od tego czasu napady i stany padaczkowe towarzyszyły nam już cały czas. Są straszne, przerażające. Trwają wiele godzin i nic nie jest w stanie ich powstrzymać! Trafiamy za każdym razem na OIOM, a tam podłączają go pod kroplówki – dostaje dawki jak dla dorosłych. A i to nie pomaga…
Pokój synka zmienił się w szpital. Musielibyśmy być przy nim 24 godziny na dobę, a to przecież niemożliwe… Nie jesteśmy w stanie uchronić go przed kolejnymi atakami, bo przychodzą one niespodziewanie. Natanielek nie ma aury, nie wyczuwa, kiedy przyjdzie kryzys… A przyjść może w każdej chwili. Podczas snu, zabawy, zwykłego stania. Wtedy synek pada na ziemię, nie zawsze zdążymy go złapać. Musimy wtedy w ciągu 5 minut podać leki, często to niemożliwe. Muszę synka podłączyć pod koncentrator tlenu, żeby doczekał przyjazdu karetki.
Każdy długo utrzymujący się stan padaczkowy, a te trwają nawet do 7 godzin, nieprzerwanie, zatrzymuje i cofa wszystko, co udało nam się wypracować ciężką rehabilitacją. Nataniel, uśmiechnięty, rezolutny chłopiec, znowu musi uczyć się wszystkiego od nowa… Podczas ataku Nataniel złamał już nogę, nos, rozciął wargi, rozbił zęby… Nie jesteśmy w stanie zliczyć, ile razy. Padaczka wciąż postępowała, a lekarze nie wiedzą dlaczego! Nie znają nawet jej pochodzenia…

Wiemy, że synek ma wadę genetyczną, wadę rozwojową mózgu, ale nie wiemy, skąd wychodzą ataki. Każde badanie EEG pokazuje, jakby Natek nigdy padaczki nie przeszedł, a ataki były przynajmniej raz w tygodniu! Mikroataki – kilka dziennie…
Wysłaliśmy dokumentację medyczną synka do USA. Odpowiedzieli, że podejmą się diagnostyki i dalszego leczenia. Dostaliśmy też kosztorys, który nas przeraził… Dzięki pomocy wielu ludzi o wielkich sercach na zbiórce na Siepomaga.pl udało się zgromadzić całą kwotę! W lipcu 2023 roku wyruszyliśmy z Natkiem w wielką podróż po szansę na zdrowie i życie! Nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Nie mieliśmy jednak już nic do stracenia.
I stał się cud – bo ja inaczej nie umiem tego nazwać, choć ufam medycynie. Dzięki terapii w USA, od czasu powrotu do Polski, synek miał przez 5 miesięcy tylko jeden atak padaczkowy! Ale niestety, ataki powróciły...
Tak wyglądają ataki padaczki u Natanielka:
W czerwcu mamy zaplanowaną kolejną wizytę w USA, dalsze badania (by sprawdzić, jak zachowuje się mózg po terapii) i kontynuowanie leczenia. Potrzebujemy jednak znów Waszej pomocy, by móc wrócić do jedynego miejsca na świecie, gdzie mój synek dostał szansę i nadzieję na życie!
Jest mi bardzo ciężko, bo zawsze staraliśmy się sobie radzić sami. Żyjemy skromnie, ale dla dzieci robię wszystko, co mogę, by były szczęśliwe! Stanęliśmy pod ścianą, ale chcąc ratować własne dziecko, nie mamy innej możliwości. Dlatego z całego serca ponownie prosimy o pomoc dla Natanielka.
Gdy mój synek gasł w oczach, nie zostawiliście go samego. Podarowaliście mu szansę na życie, którą Natek wykorzystał! Dziś żyje i się rozwija! Prosimy, pomóżcie nam jeszcze jeden raz, by ten stan mógł trwać – jak najdłużej.
Kinga, mama
“Daj mi rękę i wznieśmy się do Miasta Aniołów, gdzie wolność jest” – to fragment piosenki, którą nagrałam dla mojego synka. Proszę, przesłuchajcie i udostępnijcie ją dalej:
Historia Nathanielka z 1. zbiórki:
- 🎈🎈🎈10 zł
- Wpłata anonimowa5 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowa20 zł