Ciało, które nie słucha

Zakończenie: 29 Października 2014
Rezultat zbiórki
W dalszym ciągu potrzebujemy pieniądze na lek, jednak zbiórka ogromnie nam pomogła, za co bardzo dziękujemy.
Córka urodziła synka, który ma teraz dwa lata. Po leku nastąpiła ogromna poprawa i półtora roku od brania leków córka zaszła w ciążę. Dziecko urodziło się kompletnie zdrowe i rozwija się prawidłowo.
Bardzo serdecznie dziękujemy wszystkim Darczyńcom za okazaną pomoc.
Jesteśmy bardzo wdzięczn!!!.
Pozdrawiam, mama Justyny
Opis zbiórki
Justyna miała wtedy piętnaście lat. Marzenia i plany przesłaniały świadomość o zagrożeniach, jakie niesie ze sobą życie. Pewnego dnia obudziła się i jak co dzień rano spojrzała w lustro w łazience. Jej twarz miała dziwny wyraz. I właśnie od tego wydawałoby się zwykłego grymasu wszystko się zaczęło.
Zdiagnozowano porażenia nerwu twarzowego. Ale choroba nie zatrzymała się. Podążała przez organizm, wybierając sobie coraz to nowsze ofiary. Druga w kolejności była ręka. Pojawiło się podwójne widzenie. W szkole długopis okazał się zbędny. Od tej pory rodzice Justyny musieli wszystko kserować. Kolejne miesiące upływały pod znakiem jeżdżenia po lekarzach w poszukiwaniu ostatecznej diagnozy. Potem było już tylko gorzej. Nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa, pojawiło się zaburzenie równowagi. Początkowo lekarze uznali, że Justyna choruje na boreliozę. Po serii badań w szpitalach w Toruniu, Bydgoszczy i Warszawie padła ostateczna diagnoza, ta o ciężkiej przyszłości - stwardnienie rozsiane. Ponieważ rzuty choroby następowały, dalsza nauka była niemożliwa.
Przez kolejne 4 lata Justyna była leczona lekiem opłacanym przez rodziców, znajomych i różne instytucje. Po skończeniu 19 lat otrzymała refundację na lek. Objawy choroby zaczęły ustępować, zrobiła prawo jazdy, zaczęła wracać do życia. Niestety, w pewnym momencie lek przestał działać.
I tak oto w ciągu ostatniego pół roku nastąpił gwałtowny postęp choroby. Teraz Justyna nie może chodzić i jeść samodzielnie. Najprostsze czynności życiowe sprawiają jej trudności. Głowa i ręce stale się trzęsą. Ostatnie miesiące spędziła w szpitalu.
Justyna potrzebuje silniejszego leku. Jest on wstanie nie tylko zahamować postęp, ale też cofnąć niektóre objawy choroby. Aby lek był zrefundowany, trzeba spełniać odpowiednie warunki. Rokować. Justyna nie przeszła testu. Nie była w stanie samodzielnie przejść wskazanej odległości, ani złapać patyczków, które kazano jej wziąć w ręce. Nie ma kondycji, leku nie będzie. Poza tym w czasie leczenia interferonem pojawił się jeden rzut choroby, więc o czym tu mówić… Justyna dowiedziała się od polskiego dystrybutora, że w całej Polsce lek otrzymało zaledwie 30 osób. A koszt, to ok. 9000 złotych miesięcznie.
Justyna nie jest w stanie zarobić na lek, nie jest w stanie nawet sama się podpisać. Zresztą niewiele osób mogłoby sobie pozwolić na taki miesięczny wydatek. Życie dziewczyny nie dość, że nie jest łatwe, to jeszcze bardzo drogie. Dlatego Justyna apeluje o pomoc w kupnie leku.
Po 5-miesięcznej kuracji, na którą mamie Justyny udało się zebrać środki, sprawność powoli wraca, niektóre objawy troszkę ustępują. Justyna ma nadzieję, że za jakiś czas będzie mogła samodzielnie zjeść obiad. To nie jest marzenie każdego człowieka. To marzenie chorej osoby, która bardzo potrzebuje pomocy…