Nasz dom spłonął – nie mam dokąd zabrać ciężko chorego syna. Błagam o pomoc

zakup mieszkania dla samotnej matki i niepełnosprawnego syna
Zakończenie: 31 Lipca 2018
Opis zbiórki
Jeśli nie zdążę stworzyć warunków dla mojego dziecka, zabiorą mi je! Zbyt długo walczyłam o niego, zbyt wiele razem przeszliśmy, żeby teraz tracić siebie nawzajem. Los z nas zakpił i okrutnie nas torturuje, ale do tej pory wystarczyło, że mamy siebie. Teraz nie wystarczy miłość i oddanie, nie wystarczy silna wola i chęci... Straciliśmy wszystko, co mieliśmy – nasz dom spłonął w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej. To, czego nie strawił ogień, zniszczyła woda podczas gaszenia. Nie mamy nic...
W jednej chwili okazało się, że nie mamy dokąd wrócić ze szpitala. Nie mam dokąd zabrać mojego ciężko chorego synka, a to oznacza jedno – nie mogę się nim opiekować – stracę prawa do opieki.
Maciek to całe moje życie ma tylko mnie a ja tylko jego. Teraz nie mamy się gdzie podziać, a nad nami wiszą czarne chmury. Nie wiadomo, ile zajmie osuszanie, jaki będzie jego koszt. Później remont, zrywanie podłóg, nowa elektryka, hydraulika, meble, sprzęty, a w zimę koszt opału… Jestem samotną matką niepełnosprawnego syna. Stan Maćka, który cierpi na autyzm, ma problemy ze wzrokiem, głuchotę czuciowo-nerwową, refluks i ma napadowe bóle głowy pod wpływem naszego nieszczęścia pogorszył się.
Maciek urodził się jako wcześniak w 28 tygodniu ciąży w zamartwicy wewnątrzmacicznej. Jego walka o życie trwała długo, ale zakończyła się zwycięstwem. Jednak chłopiec od urodzenia nie słyszy, jest też alergikiem i ma początki skoliozy. Zauważono u niego także problemy z sercem. Dom, w którym mieszkaliśmy, był oddalony od przystanku, dwie godziny drogi pieszo. Bywały takie sytuacje, w których musieliśmy wstawać o 3 w nocy, bym mogła syna zawieźć na zajęcia lub rehabilitację. Nie widzę sensu remontować tego domu – zbyt wiele zostało zniszczone…
Dostaliśmy szansę na zakup mieszkania, z wyposażeniem, które jest niemal nad przystankiem autobusowym.
Sprzedawca obniżył nam cenę do niespełna 60 tys. złotych. W mieszaniu są już wszystkie sprzęty, meble, kuchenka lodówka, wszystko to, co straciliśmy w wyniku pożaru. Jest to dla nas niezwykła szansa na nowe życie. Moja najbliższa rodzina chciała wziąć dla mnie kredyt, ale Bank się nie zgodził... Nie dostaliśmy nawet tej małej szansy od losu
Ta zbiórka nie jest na mieszkanie, ale na nowe życie dwojga osób, które bardzo się kochają, a którym los układa życie pod górkę. Nie mogę stracić mojego synka, przy którym byłam zawsze, kiedy tego potrzebował. Jeśli nie zorganizuje mieszkania, odbiorą mi Maćka, czyli odbiorą mi życie!
Proszę o pomoc, bo nie widzę wyjścia z tej sytuacji. Każdy grosz, jaki zdobywam, przeznaczamy na jedzenie i kosztowne leczenie Maćka. Nie możemy gromadzić pieniędzy, oszczędzać, bo po prostu mamy ich za mało.
Jedyną szansą jesteście Wy, nasi wspaniali aniołowie, bez których to wszystko się nie uda. Nie śpimy w nocy, wiedząc, że wreszcie się okaże, że nie będziemy mieli własnego miejsca na świecie. Jako samotna, bezdomna matka z niepełnosprawnym dzieckiem proszę Was o pomoc, bez której bezpowrotnie stracę swojego ukochanego synka.