Straciłam nogę, ale nie straciłam nadziei... Mama walczy o protezę i sprawność!

Zakup nowoczesnej protezy modularnej
Zakończenie: 3 Czerwca 2020
Opis zbiórki
To, co nieuniknione uczy nas, że w życiu nie ma drogi na skróty. Sytuacje, w których nie ma nic pewnego - zdarzenia, które uczą, że każdy moment może być zwrotnym w twoim życiu, Walka mimo tego, że nierówna i potencjalnie skazana na przegraną musi zostać podjęta. Bo o każdy dzień tego życia na tym świecie warto.
Choroba towarzyszy mi niemal od początku dorosłego życia. Ta “przygoda: zaczęła się w 2005 roku od narastającego, paraliżującego bólu. Myślałam, że zgrubienie na udzie to niegroźna zmiana, szybko jednak okazało się, że to coś, co wyznaczy mocno tor mojego przyszłego życia... Miałam szczęście, bo tuż po usłyszeniu potwornej diagnozy, trafiłam na wspaniałego specjalistę, który pierwsze co zrobił to odradził mi rozwiązanie podpowiadane przez wszystkich, czyli amputację. Dzięki niemu leczenie przebiegało zupełnie inną drogą, a usunięcie nogi lub jej części traktowane jak ostateczność. Jego słowa na długo utkwiły mi w głowie, dając nadzieję na to, że jeszcze nie wszystko stracone. Te emocje, oczekiwanie, kolejne operacje, radioterapia - każde z działań dawało szansę na pokonanie choroby i możliwość zachowania sprawności. Do dziś tego człowieka nazywam moim Aniołem… On też jako jedyny, na pytanie o możliwość posiadania dzieci, pomimo choroby, nie zaczął krzyczeć i pukać się w głowę, że zwariowałam. Nie dość, że dawał mi nadzieję na zdrowie, to jeszcze powiedział, że spełnienie jednego z największych marzeń jest w zasięgu.
Niestety, los nie był dla mnie łaskawy, w 2018 roku ból wrócił. Spodziewałam się, czułam, że to dla mnie potworna wiadomość. Choroba wróciła, tym razem z podwójną mocą. Cierpienie było niewyobrażalne, a amputacja nieunikniona. Doskonale pamiętam ostatnie kroki wieczorem po cichym szpitalnym korytarzu. Na rano zaplanowano operację, a ja zastanawiałam się ja będzie wyglądała nowa rzeczywistość, kiedy nie będę mogła w kilka minut znaleźć się tam, gdzie potrzebuję.
W tym wszystkim bólu, cierpieniu, przerażeniu tkwiła cała moja rodzina… Małe córeczki, którym świat też zwalił się prosto na głowę. Dla nich postanowiłam podjąć walkę, choćby najcięższą. Dla nich zachowałam na twarzy uśmiech, a on w połączeniu ze wsparciem i miłością najważniejszych ludzi, przeprowadził mnie przez najgorsze momenty.
Życie bez nogi stało okazało się ogromnym wyzwaniem. Tej sytuacji nie możesz sobie wyobrazić, dopóki się w niej nie znajdziesz… Problem sprawiają najprostsze czynności, nagle nie możesz zawieźć dzieci do szkoły, przygotowanie posiłków to prawdziwy Mount Everest, ubieranie się, codzienna toaleta - rzeczy, które na co dzień robisz bez zastanowienia, a dla mnie są szczytem marzeń.
Wraz z operacją i amputacją nogi, moje dzieci w jakimś stopniu zostały pozbawione beztroski. Wszystko podporządkowaliśmy walce z przeciwnikiem, który zaatakował z potworną siłą. Najważniejsze, że nie udało mu się mnie zniszczyć. Martwię się tylko o to, czy dziewczynki nie dorosły zbyt szybko, czy uda mi się przywrócić im jeszcze to poczucie bezpieczeństwa…
Kiedy w ubiegłym roku szłam na zaplanowaną operację zapewniałam starszą córeczkę, że dokładnie rok później pójdziemy razem na spacer, że stanę na bramce w rodzinnym meczu. Rok minie za kilka miesięcy, a ja rozpaczliwie szukam swojej szansy na spełnienie obietnicy. Mam tylko jedną możliwość zakup nowoczesnej protezy, która da mi szansę na samodzielne poruszanie, na zabawę z dziećmi, na normalne funkcjonowanie. Jej koszt jest ogromny, a ja muszę poruszyć niebo i ziemię, bo to jedna z tych obietnic, których złamać nie mogę… Pomóż! Proszę, daj mi szansę zrobić córeczkom i sobie samej, największą życiową niespodziankę!
Wciąż mam w pamięci te ostatnie kroki na dwóch sprawnych nogach. Zostawiłam przeszłość za sobą i z nadzieją patrzę w przyszłość. Wiem, że przede mną jeszcze wiele kroków, każdy z nich może być milowym w moim zwyczajnym życiu. By mieć szansę stanąć samodzielnie na wysokości zadania, które stawia przede mną codzienność potrzebuję pomocnej dłoni. Mógłbyś mi ją podać, by dać nadzieję?