Tak chore serduszko w każdej chwili może się zatrzymać! Ratujemy życie dziecka!

Korekcja wady serca - operacja w Rzymie u prof. Carottiego
Zakończenie: 16 Listopada 2019
Opis zbiórki
Zatrzymanie akcji serca, stan krytyczny, śpiączka farmakologiczna, modlitwa o cud… Musimy przejść przez to jeszcze raz, a bez Waszej pomocy Olek zostanie bez szans. Nie tak powinno rozpoczynać się rodzicielstwo. Miłość do dziecka nie powinna się nigdy rodzić w cieniu strachu i śmierci. Nikt nie policzy, ile razy mogliśmy go stracić, choć jest z nami zaledwie kilka miesięcy...
Wiedzieliśmy, że czekamy na dziecko, które od pierwszych chwil na świecie, będzie musiało walczyć o przetrwanie. Nie wiedzieliśmy jeszcze, jak wygląda nasz synek, a już znaliśmy wyrok, jaki zapadł nad jego maleńkim życiem...
Wada serca w postaci atrezji tętnicy płucnej z ubytkiem międzykomorowym i krążeniem obocznym MAPCA’s – tak brzmiało chyba najgorsze zdanie w naszym życiu, wypowiedziane przez lekarza na jednym z badań w trakcie trwania ciąży. Nie dostaliśmy czasu, by przywitać nasze dziecko na świecie. Wszystko działo się błyskawicznie. Zaraz po porodzie Olek został przetransportowany do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie spędził pierwsze 2,5 miesiąca swojego życia. Wstrzymywaliśmy oddech, kiedy lekarze robili kolejne badania. Powoli zaczynaliśmy nawet wierzyć w to, że jest lepiej, niż mówią lekarze. Wtedy przyszła pierwsza zapaść. Z godziny na godzinę stan naszego dziecka zaczął się pogarszać...
Doszło do niewydolności płuc i serca, co spowodowało, że nasz malutki Aleksander przestał oddychać. Po reanimacji lekarze poinformowali, że niezbędna jest operacja. Zabieg na otwartym sercu wykonano natychmiastowo – odcięto pień tętnicy płucnej oraz przeszczepiono dwie gałęzie płucne do aorty, aby zwiększyć ukrwienie płuc. To była bardzo skomplikowana operacja, dlatego kardiochirurdzy przygotowywali nas na najgorsze. “30% szans – tyle tylko ma państwa dziecko!”. Żaden rodzic nigdy nie powinien słyszeć takich słów.
Olek opuszczał salę operacyjną w śpiączce, podpięty do respiratora – takich obrazów żaden rodzic nie wymaże z pamięci. Ogromne cierpienie i strach, mieszały się ze szczęściem, bo 30% szans wystarczyło, by nasz synek wciąż żył. Modliliśmy się, by udało się odłączyć go od respiratora, by jego płuca podjęły samodzielną pracę i za trzecim razem stał się cud – nasz synek do nas wrócił!
Pierwsza myśl – musimy mu wynagrodzić całe to cierpienie, musimy nadrobić stracony czas, wreszcie chwycić go w ramiona i zadbać o to, by już więcej nie cierpiał. Na drodze do tych marzeń stoją pieniądze, bo to właśnie od nich zależała będzie kolejna, ratująca życie operacja serduszka, bez której nasz synek nie ma już żadnych szans. Operacja jest tak trudna i niebezpieczna, że Polscy lekarze rozłożyli ręce. Kazali nam szukać ratunku za granicą, a my znaleźliśmy człowieka, który podejmie się ratowania naszego synka!
Prof. Carotti z powodzeniem wykonuje takie operacje we Włoszech. Bez operacji nasz synek umrze, dlatego musimy o niego walczyć! Bardzo ważny jest czas, bo serduszko w każdej chwili może się zatrzymać!
Na początku lipca trafiliśmy z naszym synkiem do szpitala, gdzie odbyło się cewnikowanie, pozwalające dokładnie zdiagnozować przepływy we wszystkich żyłach i stworzenie obrazu serca do operacji. Okazało się, że Aleks ma przewężenia w żyłach, które nie wróżą dobrze na przyszłość, ale w tej chwili są dla niego ratunkiem, gdyż grozi mu nadciśnienie płucne, które automatycznie dyskwalifikuje go z możliwości zoperowania we Włoszech. Musimy więc walczyć z czasem i działać jak najszybciej.
Po cewnikowaniu mały długo dochodził do siebie, gdyż w międzyczasie pojawiły się inne czynniki, musiał mieć przetoczoną krew, bardzo wiele razy lekarze pobierali krew do badań, włączono antybiotyk stosowany domięśniowo i kilkukrotnie robiono USG brzucha. Ze względu na ułożenie jednej z żył krążenia obocznego bardzo blisko jelit są one stale niedotlenione i z brzuszkiem ciągle występują problemy. Przed cewnikowaniem Aleks zmagał się z anemią i ciągłymi wymiotami, które pojawiły się ponownie przy próbach rozszerzania diety.
Chore serduszko sprawia, że choruje cały organizm, dlatego musimy natychmiast szukać ratunku. Kiedy tak bardzo ważny jest czas, jesteśmy zmuszeni rozpocząć zbiórkę już, teraz kiedy nie mamy ostatecznej wyceny leczenia! W chwili, kiedy pojawi się kosztorys, nasz synek będzie już u kresu swoich sił, dlatego nie możemy zmarnować ani jednego dnia!
Prosimy o pomoc w tym wyścigu po zdrowie i życie naszego synka. Ścigamy się z czasem, z nadciśnieniem płucnym, które wyeliminuje możliwość leczenia, z ogromną kwotą i własnym strachem. Prosimy, bądźcie z nami w tej walce!
Rodzice