"Synku, wyrwę Cię z rąk śmierci..." - ratujmy Oliwierka!

Diagnostyka molekularna w Heidelbergu
Zakończenie: 17 Lipca 2020
Rezultat zbiórki
Kochani Darczyńcy,
z waszą pomocą znaleźliśmy odpowiedź na najważniejsze dla nas pytanie. Pytanie na wagę życia.
Z Waszą pomocą udało się sfinansować przeprowadzenie badań genetycznych w Heidelbergu. Teraz wiemy, z czym i jak musimy walczyć! I chociaż nie będzie łatwo, to teraz wiemy, że możemy wygrać!
Wiem, że bez Waszej pomocy nie byłoby to możliwe.
Z całego serca dziękuję!
Tata Oliego, Sebastian
Opis zbiórki
Mój syn ma tylko 3 latka, a przyszło mu walczyć o życie. Chciałbym wziąć jego chorobę i cierpienie na siebie, ale nie mogę… Muszę jako jego tata zrobić wszystko, by wyrwać go z rąk śmierci! By nie spełnił się najczarniejszy scenariusz… Złośliwy guz mózgu - ta diagnoza nie pozostawia złudzeń. W Polsce leczenie się skończyło. Ostatnia nadzieja czeka w Heidelbergu. Błagam o pomoc dla mojego Oliego…
“Tata płacze i Oli płacze…” - choć staram się ukrywać przed synem łzy, on wie, że jestem zrozpaczony. Staram się być silny, trzymać dla niego by wiedział, że tata zrobi wszystko, by był bezpieczny. To jednak bardzo trudne… Ja, dorosły facet, rozsypuję się na kawałki po każdej rozmowie z lekarzem. Ciągle słyszałem: nie ma nadziei, rokowania niepomyślne, kilka miesięcy życia… Jak wtedy powstrzymać łzy?
A wszystko zaczęło się od niewinnego upadku… Oli był jak żywe srebro. Tylko otwierał oczy, od razu krzyczał: “tato, pobaw się ze mą!”. Ciągnął mnie za rękę do kloców, samochodzików. A gdy czasem odpowiadałem, że nie mam teraz czasu, to ogromnie się złościł i buntował. Gdy dziś sobie o tym myślę, to żałuję każdej chwili, której mu nie poświęciłem. Oddałbym wszystko, żeby wrócił tamten beztroski czas i mój synek. Taki zaborczy, ale i pełen miłości. Synek, którego mogłem uszczęśliwić tylko swoją obecnością.
Dziś nawet sam nie mogę go ocalić. Nie potrafię się z tym pogodzić… Oli miał czasem momenty takiego zawieszenia. Bałem się trochę, czy to nie pierwsze objawy autyzmu, ale te szybko mijały i wracał mój energiczny synek. Pewnego dnia, podczas zabawy, spadł z łóżeczka. Uderzył się w główkę, ale wydawało się, że lekko. Potem jednak pojawiły się dziwne objawy: wymioty, jeszcze dłuższe momenty zawieszenia, przechylanie główki na prawo. Pojechaliśmy do szpitala.
W Centrum Zdrowia Dziecka od razu skierowano nas na tomografię komputerową. Baliśmy się krwiaka, wstrząśnienia mózgu. Przez myśl nam nie przeszło, że to może być coś znacznie gorszego…
20 maja skończył się nasz świat. Badanie pokazało, że w główce synka jest guz wielkości mandarynki. A poza nim przerzuty… Lekarz powiedział, że guz jest skrajnie niekorzystny i muszą jak najszybciej operować, żeby dać Oliwierowi szansę na przeżycie. Nie wierzyłem, że to dzieje się naprawdę… Siedziałem na korytarzu, a za drzwiami mój synek walczył o życie...
Podczas operacji lekarze usunęli większość guza. Niestety - całości nie udało się wyciąć. Nie mogli też usunąć przerzutów, bo byłoby to zbyt niebezpieczne. Po wybudzeniu Oli był w dobrym stanie. Szybko wracał do zdrowia, ale to był dopiero początek koszmaru. Po kilku dniach przyszedł wynik histopatologii wyciętego guza. Brzmiał jak wyrok – AT/RT – jeden z najzłośliwszych dziecięcych guzów mózgu. Wyrok.
Usłyszeliśmy, że Oli nie ma szans wygrać… Poczułem się tak, jakby ktoś wrzucił mnie do ciemnej studni bez dna. Wciąż spadałem, wiedząc, jak bolesny upadek mnie czeka. Że go nie przeżyję… Ale nie było czasy na rozpacz. Wdech, wydech. Trzeba działać szybko!
Lekarze założyli port do podawania chemii. Niestety, synek bardzo źle ją znosi. Jest tak wymęczony, a przecież to dopiero początek walki o jego życie… Nie mogę stracić wiary, że wygramy. Dowiedziałem się o dziewczynce, która ten sam wyrok usłyszała już 5 lat temu. Wciąż żyje! Chcę tego samego dla mojego dziecka. Zacząłem szukać ratunku za granicą.
Jesteśmy w trakcie konsultacji z kliniką w Bostonie i w Heidelbergu. W tej drugiej najszybciej są w stanie przeprowadzić badania molekularne guza. Te wyniki pomogą nam w jak najszybszym podjęciu dopasowanego leczenia. Każdy dzień jest na wagę życia, bo guz tego typu odrasta błyskawicznie. Bardzo proszę o wsparcie… Ja zrobię dla mojego syna wszystko, ale sam nie dam rady. Myśl o tym, że od pieniędzy zależy życie Oliwierka, paraliżuje… Proszę, pomóżcie nam.
Sebastian, tata Oliwerka