By ból odszedł na zawsze... Czy pomożesz Oliwce?

Operacja rąk, rehabilitacja pooperacyjna
Zakończenie: 15 Grudnia 2023
Opis zbiórki
Walka Oliwki trwa od urodzenia. Jej historia to tragedie pomieszane z nadzieją. Tych pierwszych było niestety więcej... Wiele nieudanych operacji, tygodnie bólu i łez, a w końcu znalezienie właściwej drogi! Niestety, kwota operacji, które są jedyną szansą dla mojej córeczki, jest gigantyczna...
Po 5 latach od rozpoczęcia pierwszej zbiórki udało się zazielenić pasek! Gdy traciłyśmy z córeczką nadzieję, pojawiliście się Wy i pozwoliliście na nowo uwierzyć! Oliwka przejdzie kolejne ważne operacje, jednak to nie koniec. Przed nią jeszcze trochę walki, jeszcze ważna rehabilitacja i kolejna operacja – jej kosztorys dopiero poznamy. Dlatego właśnie uruchamiamy kolejną zbiórkę i prosimy o wsparcie dla Oliwki. Za wszystko z całego serca dziękujemy!
Oto nasza historia:
Ile razy można odebrać dziecku nadzieję? Ile razy można je kroić na stole operacyjnym i obiecywać zdrowie, a potem, bo godzinach bólu, brutalnie sprowadzać na ziemię? “Niestety, operacja się nie udała” - słyszałam już to tak wiele razy, a za każdym kolejnym cierpienie było jeszcze większe. Moja córeczka stała się królikiem doświadczalnym dla lekarzy, którzy tylko obiecywali... Tak było do czasu trafienia do kliniki dra Paley.
Gdy ją urodziłam, była idealna. Podali mi ją szczelnie zawiniętą, widziałam tylko słodką buźkę. Mogłam ją tulić tylko kilka chwil, bo lekarze zabrali ja na badania - standardowe, jak wtedy myślałam. Wieczorem przyszli do mnie w komplecie: ginekolog, pediatra i psycholog. Powiedzieli, że moje dziecko jest chore. Wtedy nie wiedziałam, co to artrogrypoza, skupiłam się na tym, by oddychać, by nie rozpaść się na kawałki. Moje dziecko było bardzo chore, niepełnosprawne… Nie mogłam w to uwierzyć! Dzisiaj moja córka nadal jest dla mnie idealna. Nie mogę pogodzić się tylko z tym, że tak bardzo cierpi...
Dzień po porodzie po raz pierwszy zobaczyłam jej powykręcane rączki i nóżki, wygięte w nienaturalnej pozycji. Płakałam z żalu.
Rok po urodzeniu Oliwki zostałam sama. Mąż odszedł i od tego czasu nie kontaktuje się z córką, podobnie jak cała jego rodzica. Ta sytuacja ich przerosła, ale ja się nie poddałam - to było moje dziecko i byłam gotowa nawet zejść do piekła, byle tylko ją uratować. Oliwia miała zaledwie dwa lata, gdy trafiła pod skalpel chirurga. Gdybym wtedy wiedziała, że to jej tak bardzo zaszkodzi…
Ani jedna, ani druga operacja się nie powiodły. Mało tego! Moja córka została jeszcze bardziej okaleczona… Dlaczego nam nie powiedzieli, że nie są pewni tej operacji? Że ryzyko jest zbyt wielkie, a moja córka może jeszcze bardziej cierpieć? Była dla nich tylko królikiem doświadczalnym, a że operacja się nie udała - trudno, zdarza się. Tylko oni potem umyli ręce, wrócili do domu i położyli się spokojnie spać. Ja nie mogłam zmrużyć oka przez kolejne miesiące, a moje dziecko zostało skazane na niepełnosprawność.
Starałam się oswoić z myślą, że moje dziecko już do końca życia będzie skazane na niepełnosprawność, jednak nie mogłam powiedzieć tego Oliwce. Gdy już prawie straciłam nadzieję, spotkałam lekarkę, która także ma chore dziecko. Powiedziała, że do Polski przyjeżdża prof. Paley, lekarz z USA, operujący najtrudniejsze przypadki i mający na swoim koncie prawdziwe cuda. Pojechałyśmy tam i… to było najlepsze, co nas do tej pory spotkało!
Profesor przeanalizował całą dokumentację medyczną. Powiedział, że to wszystko da się naprawić! Moja córka może chodzić, bo dr Paley przeprowadzi operacje, które wrócą sprawność zarówno rączce, jak i nóżkom! To najlepsza wiadomość w moim życiu. Profesor powiedział, że moje dziecko zostało skrzywdzone poprzednimi operacjami, że tak operowało się lata temu… To bolało, ale ból zagłuszyła nadzieja.
Wtedy zaczęła się zbiórka, bo okazało się, że szansa dla mojej córeczki kosztuje gigantyczne pieniądze... Dla mnie, samotnej matki niepełnosprawnego dziecka, zgromadzenie kilku tysięcy jest misją na kilka lat. A co dopiero kilkuset, ponad miliona?!
Zaczęliśmy misję niemożliwą i aż trudno uwierzyć, że się udało! Pierwsza zbiórka zapewniła Oliwce niezbędne operacje, jednak przed nią jeszcze przynajmniej jedna. Jej koszt i koszt długiej rehabilitacji dopiero poznamy, ale wiemy już, że to będą duże środki... Dlatego, jeśli chcecie wesprzeć walkę Oliwki, bardzo prosimy o każdą wpłatę, udostępnienie zbiórki. Obiecałam kiedyś córeczce, że zrobię wszystko, by była zdrowa. I nie zawiodę jej...
Monika, mama Oliwki
_________________________
➡️ Weź udział w licytacjach i pomóż: Licytacje dla Oliwki