Onkologiczny koszmar❗️Oliwka potrzebuje leku ostatniej szansy!

Zakończenie: 22 Czerwca 2020
Opis zbiórki
Potrzebny lek, ratujący życie, który jest ostatnią deską ratunku! Oliwka ma 22 lata i śmiertelny nowotwór… Przed nią powinno być całe życie, a ma w sobie tylko lęk, czy uda się je przeżyć... Pilnie potrzebna pomoc!
Mama Oliwii: Nasza historia jest dramatyczna. Oliwia ma nowotwór… To pierwsza tragedia. Druga to taka, że córka przez 2,5 roku była leczona nie na to, co trzeba. Źle rozpoznano chorobę. Zniszczył ją nie tylko nowotwór, ale też źle dobrana chemia. Oliwka jest u kresu sił… Ma przerzuty. A my walczymy o lek, który jest jej ostatnią szansą…
Nasz koszmar zaczął się 3 lata temu. Oliwka poszła na studia, uczyła się prawa w biznesie. Zdążyła skończyć tylko pierwszy semestr... Któregoś dnia córka zawołała mnie, zmartwiona. Miała powiększone węzły chłonne. Od razu lekarz, prześwietlenie, pobrano wycinek do badania histopatologicznego. Wkrótce przyszedł opis badania, a z nim diagnoza. Chłoniak DLBCL. Zawalił nam się świat, ale mieliśmy nadzieję, że leczenie zadziała. Że jest ciężko, że to ogromna próba, ale Oliwka zwycięży. Przecież nowotwór to już nie wyrok, medycyna nie jest bezradna… Jakże się myliliśmy.
Zamiast uniwersyteckiej sali – oddział onkologii. Zamiast cieszenia się młodością, życiem – walka o to, by to życie mogło trwać… W poszukiwaniu ratunku dla córki przejechaliśmy całą Polskę… Wrocław - chemioterapia, chemia szpitalna, badanie kliniczne. Bez efektów… Potem Kraków – kolejna chemia, kolejne badanie kliniczne… Stan Oliwki drastycznie się pogorszył. Zapadła w śpiączkę, była w stanie krytycznym. To było straszne. Nie wiedzieliśmy, czy w ogóle się jeszcze obudzi…
Mijały miesiące, Oliwka znikała w oczach, a wraz z nią nadzieja… Byliśmy w trakcie załatwiania leczenia w Izraelu. Klinika poprosiła o powtórzenie badania histopatologicznego. Uznaliśmy to za formalność. Nigdy nie zapomnę tego momentu… Telefon od lekarki. Konieczna jest natychmiastowa zmiana leczenia. Oliwka choruje na chłoniak Hodgina, nie DLBCL… Trwające 2,5 roku leczenie nie działało, bo leczono nie ten nowotwór, co trzeba!
Nie wiem, co było gorsze. Wiadomość o chorobie córki czy świadomość, że 2,5 leczenia, które zrobiło z Oliwki cień człowieka – 2,5 lat koszmaru, cierpienia, chwil, w których córka nie mogła wstać, w których umierała mi na rękach – było na marne. Że gdyby od razu wdrożono dobre leczenie, Oliwia mogłaby być dzisiaj zdrowa! Zabrano jej 2,5 lat życia. Przez ten czas doszło do progresji choroby… Są przerzuty do płuc, węzłów, kości… Jest źle, bardzo źle…
Od rozpoznania choroby jestem z córką cały czas. Dni pełne strachu, noce często na podłodze przy łóżku Oliwki… Córka schudła z 65 do 40 kg. Czasami tak cierpiała, że nie pomagała nawet morfina. Policzyłam, że dostała 10 różnych rodzajów chemioterapii. Chce się płakać, gdy się pomyśli, że ten cały koszmar nie przybliżył Oliwii do wyzdrowienia, tylko oddalił.
Cały czas jesteśmy w szpitalu, tym razem z pomocą przyszedł nam Poznań. Kolejna chemia, znów bez efektów… Chłoniak jest silniejszy. Lekarze zdecydowali, że podadzą Oliwi nierefundowany lek jako ostatnią deskę ratunku, mówią wprost – dla niej to lek ratujący życie. Oliwka nie kwalifikuje się do refundacji, choć wciąż o to walczę. Koszt jednej dawki leku, podawanej co 2 tygodnie, to niemal 10 tysięcy złotych… Tyle kosztuje jej życie!
Oliwia: Ile razy można przegrać? Ile jeszcze można żyć nadzieją i rozczarowaniami? Szok i łzy, bo jak się nie załamać, kiedy życie ucieka niemal z godziny na godzinę... Co mam teraz zrobić? Odpuścić? Nie mogę zawieść moich bliskich, którzy są ze mną i wspierają mnie w tej ciężkiej chorobie. Proszę, pomóż… Moja walka o życie nie może się tak skończyć!