Nie pozwól mi się udusić...

Zbiórka pieniędzy na kosztowne leki
Zakończenie: 25 Lutego 2014
Rezultat zbiórki
24.05.2013
W imieniu Pauliny chcieliśmy serdecznie podziękować wszystkim za dotychczasowe wpłaty.
Środki, które wpłynęły, są dla niej ogromnym wsparciem. Paulina jest nieuleczalnie chora. Dożywotnio będzie przyjmowała leki, aby nie doszło do odrzucenia płuc. Dodajmy do tego kontrolne wizyty w klinice w Wiedniu, gdzie przeszczep został wykonany, a przecież Paulina cały czas choruje na mukowiscydozę, więc potrzebuje odpowiednich suplementów, diety, walczy o to by utrzymać wagę (nie schudnać). Przez mukowiscydozę walczy też z cukrzycą.
Dzięki zebranym środkom Polcia będzie miała na leczenie przez dłuższy okres czasu.
Opis zbiórki
Jestem Paulina,
dosłownie cudem skończyłam 21 lat. Razem z rodzicami i czwórką rodzeństwa mieszkam w Łodzi. Już od pierwszych dni mojego życia było wiadomo, że coś jest ze mną nie tak. Ale dopiero w trzecim miesiącu zdiagnozowano u mnie MUKOWISCYDOZĘ.
Moje dzieciństwo wspominam jak przez mgłę. Najchętniej wymazałabym ten czas z pamięci. Od samego początku byłam pozbawiona kontaktu z rówieśnikami, nigdy nie mogłam pójść do szkoły, moim drugim domem stał się szpital, miejsce, w którym tęskniłam za domem. Z roku na rok czułam się coraz gorzej, a przez to czułam się gorsza od innych. W szpitalu byłam "świadkiem" śmierci znajomych i przyjaciół chorych na mukowiscydozę. Świadomość, że następna mogę odejść ja, była dla mnie czymś przerażającym.
Gdy tylko mój stan zdrowia dramatycznie się pogorszył, lekarz powiedział mi, że mogę nie doczekać swoich 18 urodzin i wtedy zapadła decyzja o przeszczepie płuc. Przeszczep płuc u chorych na mukowiscydozę nie był możliwe w Polsce, dlatego pojechałam z nadzieją po nowe życie do Wiednia. Znałam już wtedy kilka osób po tak ciężkiej operacji i radość z ich obecnego życia przepełniała mnie całą. Pragnienie nowego, lepszego życia stało się moim największym marzeniem.
Pewnego dnia zadzwonił telefon - jest dawca. Dokładnie 29 marca 2009 roku odbył się przeszczep płuc, a tym samym narodziłam się na nowo. Po dwóch miesiącach wróciłam do Polski i byłam pewna, że przede mną są najpiękniejsze dni mojego życia. Niestety, już po chwili trafiłam na oddział diabetologi w Łodzi i zdiagnozowano u mnie cukrzycę. Od tamtej pory jestem non stop podłączona do pompy insulinowej i muszę mierzyć kilka razy dziennie cukier we krwi. I tak było pieknie, w końcu nie musiałam korzystać z urządzenia, które dostarczało mi tlen. Mogłam już cieszyć się tym, co jest poza moim pokojem. Poczułam ulgę i ogromne szczęście. Wciąż muszę przyjmować leki, ale tym razem po to, aby nie doszło do odrzutu.
Kiedyś myślałam, że przeszczep przedłuży mi życie na tyle, że pewnego dnia zobaczę w lustrze na swojej twarzy zmarszczki, a w pokoju obok będzie siedziało jedno z moich dzieci, które bardzo chciałabym mieć. Niestety, to są nadal tylko marzenia osób chorych na mukowiscydozę. Przeszczep płuc przedłużył mi czas życia, ale nie uczynił mnie całkowicie zdrową osobą. Wciąż walczę z mukowiscydozą i nie wiem, co przyniesie mi jutro. Każdego dnia żyję ze świadomością śmierci.
Rok 2012 zapamiętam do końca życia. Był to dla mnie najtrudniejszy rok od momentu operacji. Moja sytuacja rodzinna dramatycznie się pogorszyła. Moi rodzice utracili pracę, a tym samym cała rodzina zaczęła tonąć w długach. Próbując zaradzić sytuacji, podjęłam się pracy, ale niestety praca bardzo pogorszyła stan mojego zdrowia. Po 3 dniach pobytu na oddziale trafiłam w trybie natychmiastowym na OIOM, gdzie zostałam podłączona do respiratora i wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Lekarze nie dawali mi szans na przeżycie, a ja kolejny raz udowodniłam swój ogromny apetyt na życie i moje płuca na nowo podjęły pracę.
Sytuacja w domu jest na chwilę obecną bardzo trudna. Brakuje nawet pieniędzy na zwykłe podstawowe rzeczy potrzebne do życia, np. jedzenie, a co mówić dopiero o opłatach za czynsz, które nie były robione już od bardzo długiego czasu. Ja osobiście nie jestem w stanie dokładać się do wydatków mojej rodziny, ponieważ sama jestem na rencie w kwocie 611 zł, na której "siedzi" mi komornik ze względu za dług związany z mieszkaniem, w którym przebywam. Abym mogła dalej żyć, potrzebne mi są bardzo kosztowne leki, aby nie doszło do odrzutu płuc.
Dlatego bardzo proszę wszystkich ludzi o wielkim sercu o pomoc w walce z chorobą oraz przeciwnościami losu. Bardzo pragnę, aby moje życie mogło dalej trwać. Proszę, podaruj mi kolejny dzień, miesiąc, a nawet rok. Bez CIEBIE nie dam sobie rady.
Paulina