Wołanie o pomoc! Tętniak zatrzymał życie Pawła!

Intensywna rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku
Zakończenie: 6 Lutego 2023
Opis zbiórki
Wspólne plany, marzenia, zdrowie, z którego kruchości nie zdajemy sobie na co dzień sprawy – wystarczy jedna chwila, by runęło wszystko, cała znana do tej pory codzienność. Mój mąż, Paweł, nagle stracił przytomność. W szpitalu okazało się, że w jego głowie krył się podstępny tętniak – taki, który nigdy wcześniej nie dawał o sobie znać! Teraz pękł, a to znaczyło, że zaczęła się walka o cud, o to, by człowiek, którego kocham, przeżył...
To był 14 lutego, walentynki. Ten wieczór miałam spędzić z mężem, poza domem, na romantycznej kolacji. Tak bardzo cieszyłam się, że w końcu uda nam się mieć kilka godzin tylko dla siebie. Los miał jednak inny plan – okrutny, z którym nie jestem w stanie się pogodzić... Paweł, jak zwykle, wcześnie rano wyszedł do pracy, jednak bardzo długo nie odbierał telefonu. Zaniepokoiło mnie to, ale nie spodziewałam się tego, co miało nadejść. Człowiek nigdy nie jest przygotowany na tragedię, która może go dotknąć. Wiadomość, którą otrzymałam, zmieniła nasze życie w koszmar...
Tego tragicznego dnia, Paweł stracił przytomność – jak się później okazało, w takim stanie czekał na wezwanie pomocy, co mogło znacząco obniżyć jego szanse. Zawieziono męża na oddział ratunkowy w Mrągowie, a następnie do Szpitala Wojewódzkiego w Olsztynie, gdzie trafił bezpośrednio na blok operacyjny. Paweł przeszedł bardzo długą i skomplikowaną operację ratującą życie. Pęknięty tętniak zwykle oznacza nagłą śmierć, a w pozostałych przypadkach stan wegetatywny. Intensywna terapia, szybka interwencja lekarska i niepewność. Wszystko działo się bardzo szybko, a jednocześnie zdawało się trwać wiecznie.
Wciąż powracały do mnie słowa lekarzy, którzy nie dawali Pawłowi szans, nazywali jego stan krytycznym, a ja, słysząc te słowa, nie umiałam sobie wyobrazić, jak poradzę sobie bez męża, jak nasi chłopcy poradzą sobie bez taty... Wiara i nadzieja zwyciężyła. Nie odszedł – wiedział, że nie może nas zostawić! Sytuacja jest jednak dramatyczna.
Paweł długo leżał w śpiączce. To niewątpliwy cud, że odzyskał przytomność. Ma jednak poważny problem z niedowładem lewej strony ciała, co niestety przekłada się na ogromne trudności w podstawowym funkcjonowaniu. Paweł nie mówi i nie chodzi. Udało się ocalić jego życie, ale wygrana ze śmiercią to dopiero początek naszej drogi. Chłopcy cały czas pytają, kiedy tata wróci, kiedy weźmie ich na ręce i pobawi się z nimi, a ja nie znam odpowiedzi na te pytania. Nikt nie wie, czy Paweł odzyska dawną sprawność, póki co jest leżący, potrzebuje całodobowej opieki i pomocy we wszystkich czynnościach, nawet tych samoobsługowych. Wiem, że to nie ten tata, którego pamiętają nasze dzieci i to łamie moje serce.
Proszę o pomoc – zostałam sama z dziećmi. Tata, który codziennie po pracy wracał do domu, bawił się z nimi, śmiał, żartował, poświęcał każdą wolną chwilę, nagle zniknął... To jest niewyobrażalnie trudna sytuacja dla naszej rodziny. Hubert ma niecałe 6, a Julek niespełna 3 lata. Nie rozumieją, dlaczego ich tatuś tak długo nie wraca do domu, bardzo za nim tęsknią. Ciągle pytają kiedy wróci, kiedy znów się pobawią.. Tętniak to cichy, podstępny zabójca, który tym razem na szczęście chybił.. Niestety, trwale okaleczył mojego męża.
Wierzę, że wszystko jest możliwe, a mój mąż odzyska, choć część dawnego, normalnego życia. Paweł jest silnym mężczyzną i ma ogromną wolę walki – udowodnił to, kiedy nie dawano nam nadziei na jego powrót. Jedyną szansą, by Paweł miał szansę odbudować zdrowie, jest wytrwała i bardzo kosztowna rehabilitacja. Błagam o ratunek dla mojego męża – tego, który jest uwięziony w niesprawnym ciele, by mógł funkcjonować, bym mogła z nim jeszcze kiedyś porozmawiać, by dzieci miały tatę, za którym tak bardzo tęsknią!