Wypadek doprowadził go do śmiertelnej diagnozy. Ratujmy Pawła nim będzie za późno!

Leczenie kostniakomięsaka
Zakończenie: 31 Marca 2020
Opis zbiórki
Tkwimy w potwornym zawieszeniu… Nie wiemy, czy chemioterapia działa, widzimy tylko pogarszający się stan Pawła, którego organizm strasznie reaguje na kolejne dawki leczenia. Koniec lutego będzie decydujący - to wtedy dowiemy się, jakie mamy szanse na pokonanie potwora.
Zwyczajny wypadek na lekcji wychowania fizycznego, młody pełny sił chłopak, przed którym całe życie. Zdarzenie, które wbrew pozorom zmieniło bieg całego naszego życia. Nigdy nie spodziewaliśmy się, że wydarzy się coś takiego. Takie sytuacje wydają się zdarzać tylko w filmach, na szklanym ekranie to chwila wzruszenia, kilka minut wspominania i powrót do szarej rzeczywistości… Chciałabym żeby tak to wyglądało w naszym przypadku. Niestety, brutalna rzeczywistość dopadła nas w najgorszym wydaniu. Nawet w najgorszych przypuszczeniach nie spodziewaliśmy się takiej diagnozy.
Obita podczas lekcji wychowania fizycznego ręka wyglądała źle i budziła ogromne obawy. Nie działało nic. Maści przeciwbólowe, tabletki, próby ochłodzenia powstającego obrzęku. Guz wciąż się powiększał, a my pozostaliśmy bezradni. Pozostała tylko jedna decyzja: wizyta u specjalisty. Zostaliśmy przyjęci dość szybko, a ortopedzie wystarczyło jedno spojrzenie, by nie pozostawić wątpliwości, że sytuacja jest poważna. Zostaliśmy skierowani w trybie pilnym do Warszawy. Jedno spojrzenie lekarza wystarczyło, by moje serce się zatrzymało i wypełniło strachem… Nogi się pode mną ugięły, ale mimo przerażenia poprowadziłam mojego syna w tę drogę. Drogę, która była ostatnią przed tym, jak usłyszeliśmy, że w organizmie Pawła szaleje i rozprzestrzenia się rak.
Lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka usłyszeliśmy najgorszą możliwą wiadomość: złośliwy nowotwór - kostniakomięsak. Takie słowa nic nie mówią, ale tylko na początku. Myślałam, że jestem gotowa na ten cios, ale to było złudne. Kiedy lekarz wyjaśnił, jakie mogą być konsekwencje choroby, świat się załamał, a ja mimo całej swojej siły, nie mogłam powstrzymać łez.
Pawła zawsze wszędzie było pełno, uwielbiał aktywność, brał udział w zawodach sportowych. Teraz skazany jest na zamknięcie. W obawie przed bakteriami i wirusami. W obawie przed poważnymi powikłaniami po chemioterapii. Z pełnego energii i pomysłów, Paweł stał się cieniem samego siebie. Niektórzy spotykając go po dłuższej przerwie stają jak wryci, nie dowierzają co zrobiła z nim choroba. Od diagnozy mijają 2 miesiące, a nas trapi coraz więcej problemów… Musimy zabezpieczyć się na wypadek powikłań, musimy być gotowi na każdą ewentualność, również na kosztowne leczenie - w Polsce lub za granicą. Mój syn jest na granicy, a ja w tej sytuacji muszę szukać pomocy! Bo jeśli dostaniemy znak od lekarzy, będziemy musieli rozpocząć terapię od razu, jak tylko stan Pawła na to pozwoli. Potrzebujemy Waszego wsparcia!
Choroba doświadcza nas każdego dnia, a kiedy myślimy, że gorzej już nie będzie, nadchodzi kolejny cios. W ostatnich dniach lutego mamy się dowiedzieć, jaki jest plan dalszego działania i czy chemioterapia jest skuteczna. Boję się usłyszeć to, co lekarz będzie miał nam do przekazania. To oczekiwanie nas niszczy, ale możemy działać. Musimy zrobić wszystko, by ratować Pawła. To będzie jedyna i ostatnia szansa w walce z potworem. Dla nas każdy dzień, każdy najmniejszy gest ma znaczenie.