Paweł musi żyć, dla siebie, dla rodziny! Pomóż!

Leczenie i rehabilitacja
Opis zbiórki
Mam na imię Paweł. Mam 48 lat i jestem szczęśliwym człowiekiem. Pewnie jesteście zaskoczeni, ale tak, jestem szczęśliwy, bo choć moje zdrowie się posypało. Mam cudowną rodzinę. Są dla mnie podporą i talizmanem, który daje mi wiarę i nadzieję na każdy kolejny dzień. Zawsze żyliśmy spokojnie, ciesząc się tym, co jest i dziękując Bogu, że problemy jakie mamy, są do pokonania. Niestety, nagle z dnia na dzień moja sprawność fizyczna zaczęła słabnąć. Silne drętwienie nóg, problemy z chodzeniem, ból kręgosłupa, upadki, problemy utrzymania kubka z herbatą, nasilały się każdego dnia. Wykonałem wszystkie badania z nadzieją, że mam złą dietę, potrzebuję ruchu i lepszego trybu życia. Nie ma co się oszukiwać, praca za kierownicą, to ciągłe siedzenie w fotelu i słaba kondycja. Jednak wyrok był zupełnie inny- guz śródrdzeniowy. Ogarnął mnie strach, nie o siebie, a rodzinę. Jestem jej jedynym żywicielem, gdyż moja żona opiekuje się naszą niepełnosprawną córką, która potrzebuje stałej opieki. Trafiłem do szpitala na kolejne badania, zaraz po nich na operację usunięcia guza. Czy się udało? Nie ma pewności, czy wszystko udało się usunąć, zaś mój stan po operacji jest marny. Tempem błyskawicy, moje życie całkowicie się zmieniło. Z silnego i sprawnego faceta, stałem się zależnym i nieporadnym człowiekiem.
W moim życiu nastała szarość. Nie jestem w stanie zaakceptować, że uwaga i zaangażowanie bliskich, której potrzebuje moja córka, w tak dużym stopniu trafia do mnie. Będę walczył, ale do tej walki potrzebuję waszego wsparcia. Dlatego, proszę Was o pomoc, bo choć trudno mi się do tego przyznać, sam nie dam rady. Potrzebuję tak dużo i tak nie wiele. Rehabilitacja jest teraz dla mnie głównym celem, jest mi niezbędna by wstać, umyć się, być samodzielnym, a co najważniejsze, by znów stać się silnym mężczyzną i opiekować się moją rodziną. Wierzę w Wasze wielkie serca i zrozumienie!
Z góry dziękuję.
Paweł