Pomóżmy Asi z Ostrołęki wygrać walkę z rakiem!

Skarbonka została założona z inicjatywy organizatora, który odpowiada za jej treść.
LINK DO GRUPY LICYTACJI ASI ⤵️
https://www.facebook.com/groups/368187130542183/?r ef=share_group_link

Nazywam się Joanna Piersa. Mam 42 lata. Jestem mamą długo wyczekiwanej Zosi i żoną Adama. Kocham i doceniam życie. Mimo, że ono nieustannie mnie doświadcza. Gdy na nowotwór umierała moja mama, miałam 31 lat i choć trzymałam ją za rękę, nie byłam gotowa na jej pożegnanie. Moja córka miała wtedy zaledwie rok. Nie pamięta babci… Dziś moja wymarzona córeczka ma 12 lat i potrzebuje mnie, swojej mamy, zdrowej i silnej, która wprowadzi ją w dorosłe życie. Nie jest gotowa, aby patrzeć jak odchodzę. Dlatego z moim drogim mężem szukamy skutecznej terapii i wszystkiego, co może przyczynić się do mojego powrotu do zdrowia. W 2013 roku rak zaatakował po raz pierwszy i wywrócił nasze życie do góry nogami. Operacje, zabiegi, leczenie… Było trudno… Obustronna mastektomia, chemioterapia, radioterapia, ale wygraliśmy. Niestety w 2019 r. rak zaatakował ponownie, w innej lokalizacji. Leczono mnie radio-chemioterapią i kolejny raz zwyciężyliśmy. Przez kolejne 2 lata żyłam przekonana, że limit nieszczęść wyczerpałam. Regularnie się badałam i dbałam, by niczego nie zaniedbać. W połowie 2021 r. poczułam bolesność brzucha. Wykonałam planowe badanie rezonansem magnetycznym, które wykazało brak zmian nowotworowych. Lekarze podejrzewali, że na skutek wcześniejszego naświetlania przechodzę zapalenie jelit i w tym kierunku mnie leczyli. Dopiero kolejne badania dały właściwą diagnozę: Rak jajnika w IV stopniu zaawansowania, który z powodu powstałych zrostów po radioterapii okazał się niedostrzeżony przez rezonans magnetyczny wykonany miesiąc i pół roku wcześniej (!) Lekarze podobnie, jak my byli zszokowani. Sierpień 2021 r. rozpoczynam swoje trzecie zmaganie z chorobą. Przy wsparciu znajomych najszybciej udało mi się dotrzeć do dobrego specjalisty w Zachodniopomorskim Centrum Onkologii w Szczecinie. Przeszłam dwie operacje, chemioterapię przed i pooperacyjną. Było trudniej niż kiedykolwiek. Wydawało się jednak, że sprawy idą w dobrym kierunku, jest nadzieja. Niestety chemia pooperacyjna nie była skuteczna. Wywoływała reakcję alergiczną. Ze względu na stwierdzoną w moim przypadku mutację genetyczną BRCA2 szukamy możliwości zastosowania leku, który jest lekiem z grupy inhibitorów PARP. Refundacja z NFZ nie jest możliwa, ponieważ nie spełniam co najmniej dwóch z rygorystycznych warunków wpisanych do programu lekowego. Miesięczny koszt zakupu leku to około 30 000 PLN… Czas leczenia jest różny, zależny od rezultatów. Może trwać nawet dwa lata. Nie poddaję się, wciąż jeszcze szukam innych terapii. Tylko w ostatnim czasie odbyłam prywatne konsultacje w Warszawie i Szczecinie, a w przyszłym tygodniu zgodził się mnie skonsultować ceniony profesor z Poznania. Nie muszę wyjaśniać, jak ogromne koszty generuje moja walka z chorobą.… Niestety, to wszystko przewyższa już możliwości finansowe mojej rodziny. Bardzo chcę wyzdrowieć. Marzę, by wspólnie z mężem wychować naszą córkę. W czasie choroby otrzymałam wiele wsparcia od najbliższych, ale również od przyjaciół, znajomych i obcych osób. Wiara we mnie sprawia, że nie tracę nadziei. Wiem, że w dzisiejszych czasach większości z nas pod względem finansowym jest trudno. Dlatego jeżeli nie możecie wesprzeć mojej zbiórki, a trafiliście na mój apel, to wyślijcie mi, choć dobrą myśl, modlitwę, uśmiech lub udostępnijcie moją prośbę. Jeśli jednak jesteście w stanie, przekazać na moje leczenie nawet niewielką kwotę to wiedzcie, że mam w sobie wiele siły i motywacji, żeby walczyć o życie…
Bądźcie ze mną.
Asia
Wszystkie środki zebrane na skarbonce trafiły
bezpośrednio na subkonto Podopiecznej:
LINK DO GRUPY LICYTACJI ASI ⤵️
https://www.facebook.com/groups/368187130542183/?r ef=share_group_link

Nazywam się Joanna Piersa. Mam 42 lata. Jestem mamą długo wyczekiwanej Zosi i żoną Adama. Kocham i doceniam życie. Mimo, że ono nieustannie mnie doświadcza. Gdy na nowotwór umierała moja mama, miałam 31 lat i choć trzymałam ją za rękę, nie byłam gotowa na jej pożegnanie. Moja córka miała wtedy zaledwie rok. Nie pamięta babci… Dziś moja wymarzona córeczka ma 12 lat i potrzebuje mnie, swojej mamy, zdrowej i silnej, która wprowadzi ją w dorosłe życie. Nie jest gotowa, aby patrzeć jak odchodzę. Dlatego z moim drogim mężem szukamy skutecznej terapii i wszystkiego, co może przyczynić się do mojego powrotu do zdrowia. W 2013 roku rak zaatakował po raz pierwszy i wywrócił nasze życie do góry nogami. Operacje, zabiegi, leczenie… Było trudno… Obustronna mastektomia, chemioterapia, radioterapia, ale wygraliśmy. Niestety w 2019 r. rak zaatakował ponownie, w innej lokalizacji. Leczono mnie radio-chemioterapią i kolejny raz zwyciężyliśmy. Przez kolejne 2 lata żyłam przekonana, że limit nieszczęść wyczerpałam. Regularnie się badałam i dbałam, by niczego nie zaniedbać. W połowie 2021 r. poczułam bolesność brzucha. Wykonałam planowe badanie rezonansem magnetycznym, które wykazało brak zmian nowotworowych. Lekarze podejrzewali, że na skutek wcześniejszego naświetlania przechodzę zapalenie jelit i w tym kierunku mnie leczyli. Dopiero kolejne badania dały właściwą diagnozę: Rak jajnika w IV stopniu zaawansowania, który z powodu powstałych zrostów po radioterapii okazał się niedostrzeżony przez rezonans magnetyczny wykonany miesiąc i pół roku wcześniej (!) Lekarze podobnie, jak my byli zszokowani. Sierpień 2021 r. rozpoczynam swoje trzecie zmaganie z chorobą. Przy wsparciu znajomych najszybciej udało mi się dotrzeć do dobrego specjalisty w Zachodniopomorskim Centrum Onkologii w Szczecinie. Przeszłam dwie operacje, chemioterapię przed i pooperacyjną. Było trudniej niż kiedykolwiek. Wydawało się jednak, że sprawy idą w dobrym kierunku, jest nadzieja. Niestety chemia pooperacyjna nie była skuteczna. Wywoływała reakcję alergiczną. Ze względu na stwierdzoną w moim przypadku mutację genetyczną BRCA2 szukamy możliwości zastosowania leku, który jest lekiem z grupy inhibitorów PARP. Refundacja z NFZ nie jest możliwa, ponieważ nie spełniam co najmniej dwóch z rygorystycznych warunków wpisanych do programu lekowego. Miesięczny koszt zakupu leku to około 30 000 PLN… Czas leczenia jest różny, zależny od rezultatów. Może trwać nawet dwa lata. Nie poddaję się, wciąż jeszcze szukam innych terapii. Tylko w ostatnim czasie odbyłam prywatne konsultacje w Warszawie i Szczecinie, a w przyszłym tygodniu zgodził się mnie skonsultować ceniony profesor z Poznania. Nie muszę wyjaśniać, jak ogromne koszty generuje moja walka z chorobą.… Niestety, to wszystko przewyższa już możliwości finansowe mojej rodziny. Bardzo chcę wyzdrowieć. Marzę, by wspólnie z mężem wychować naszą córkę. W czasie choroby otrzymałam wiele wsparcia od najbliższych, ale również od przyjaciół, znajomych i obcych osób. Wiara we mnie sprawia, że nie tracę nadziei. Wiem, że w dzisiejszych czasach większości z nas pod względem finansowym jest trudno. Dlatego jeżeli nie możecie wesprzeć mojej zbiórki, a trafiliście na mój apel, to wyślijcie mi, choć dobrą myśl, modlitwę, uśmiech lub udostępnijcie moją prośbę. Jeśli jednak jesteście w stanie, przekazać na moje leczenie nawet niewielką kwotę to wiedzcie, że mam w sobie wiele siły i motywacji, żeby walczyć o życie…
Bądźcie ze mną.
Asia
Wpłaty
- Wpłata anonimowa40 zł
- Żanetta Korczakowska40 zł
aukcja Ojciec Chrzestny
- Monita90 zł
- Iwona K.50 zł
- Wpłata anonimowa150 zł
- Kombinezon Zara45 zł
