Nie chcę być ciężarem dla rodziny. Zrobię wszystko by odzyskać moje życie!

Pokrycie kosztów uczestnictwa w programie terapeutyczno - badawczym
Zakończenie: 8 Grudnia 2020
Opis zbiórki
Choruję od 14 roku życia. Kiedyś wydawało mi się, że to nic takiego, że te dolegliwości uda się pokonać. Nie byłem w stanie przewidzieć tego, co wydarzy się później. Stwardnienie rozsiane to nie rak. Nie zabija od razu. Powoli, stopniowo niszczy kolejne mięśnie, odbiera siły, umiejętności, możliwości. Podstępnie zabiera to, co dla innych jest naturalne.
Mam 38 lat. Cudowną żonę i fantastyczną córeczkę. Ludzi, z którymi spełniam kolejne plany. Jestem szczęściarzem. Właściwie na tym mógłbym skończyć tę opowieść o moim życiu. Niestety, choroba daje mi się we znaki coraz bardziej, a ja niebawem, zamiast świętować kolejne urodziny, będę walczyć o każdy najmniejszy ruch. Wizja tego, co wydarzy się w moim życiu w najbliższym czasie jest przerażająca…
Stwardnienie rozsiane - przeciwnik, którego nie sposób pokonać. Nie istnieje lekarstwo, które może spowodować, że dolegliwości i ograniczenia znikną. Widząc, co teraz dzieje się w moim ciele… boję się kolejnych dni, miesięcy, lat. Boję się tego, że stracę wszystko - przykuty do łóżka będę dla mojej rodziny zupełnie bezużyteczny… Już teraz codzienne czynności pozostają poza moim zasięgiem. W ubieraniu i jedzeniu pomaga mi żona, sam nie jestem w stanie poradzić sobie z takim wyzwaniem.
Marzę o byciu ojcem z prawdziwego zdarzenia. Zabrać moją córeczkę na spacer, lody, w ulubione miejsce. Uczestniczyć w jej życiu bardziej aktywnie, a nie tylko być. Chciałbym znowu czuć się potrzebny. Mieć możliwość wspierania mojej żony w codziennych obowiązkach, a nie tylko generować kolejne zadania do wykonania. Moja żona jest bohaterką - to kobieta, która potrafi zmierzyć się z większością przeciwności i wyzwań, które stawia przed nią codzienność. Nigdy nie będę w stanie podziękować jej za wspólne życie…
Choroba zamknęła mnie w mroku. Spowodowała, że zacząłem się wycofywać, miałem wrażenie, że już nic na mnie nie czeka. Niedawno dowiedziałem się, że trwają badania nad tą chorobą, że lekarze intensywnie szukają pomocy dla osób, które zmagają się z tą chorobą. Miałem trochę szczęścia, dzięki któremu udało mi się dostać do procesu kwalifikacji do programu terapeutyczno - badawczego, który daje chorym szansę na lepsze życie! To niesamowite! Niestety, koszt takiego rozwiązania jest poza moim zasięgiem… Dzięki wsparciu przyjaciół i najbliższych udało mi się zebrać już część kwoty, ale to za mało. Potrzebuję pomocy!
Mam jedną, jedyną szansę na życie. Jeśli nie uda mi się zebrać potrzebnej kwoty, cała moja nadzieja zniknie. Przepadnie plan powrotu do rodzinnych i domowych obowiązków. Bardzo proszę, nie odbieraj mi tego, pomóż mi odzyskać życie, które tracę przez chorobę.
Proszę Cię, nie bądź obojętny! To ty jesteś moją nadzieją na lepsze jutro.
Piotr