Pomoc dla Kasi

Zakończenie: 31 Sierpnia 2014
Rezultat zbiórki
Kasia pojechała na operację do Barcelony, która odbyła się 2 września 2014 roku.
Operacja się udała, jednak lekarze uprzedzili, że efekty nie będą widoczne od razu. Lekarze zrobili wszystko, co mogli, żeby młoda mama nie spędziła reszty życia na wózku - bez możliwości powrotu do sprawności. Przez najbliższe kilka tygodni/miesięcy Kasia będzie dochodzić do siebie po operacji. Ale to już inny rodzaj bólu - taki, który trzeba przetrwać, żeby ból choroby nie wrócił.
W imieniu Kasi dziękujemy wszystkim, którzy pomogli w zbiórce pieniędzy.
Opis zbiórki
Najgorsza noc przyszła w weekend majowy. Wydawało mi się, że ataki nigdy się nie skończą. Czułam się tak, jakby coś wybuchało w moim ciele. Zaczynało od klatki piersiowej i rozchodziło się jak prądy do nóg, rąk, twarzy.
Lekarze rozumieli, jednak nie byli w stanie zaproponować żadnej pomocy. Na chorobę Kasi Szutko nie ma leku. Można ją znieczulać tabletkami, coraz większą ilością tabletek uśmierzać ból. Z bólem Kasia próbowała się zaprzyjaźnić, gdy tylko zdiagnozowano chorobę 7 lat temu. Pierwszy w życiu rezonans - i od razu wyrok. Jamistość rdzenia kręgowego. Choroba rujnuje kręgosłup, postępuje przez lata. - Lekarze pocieszali, że skoro nie daje ona innych objawów, oprócz bólu, trzeba żyć normalnie. - mówi Kasia. - Próbowałam nauczyć się żyć i zaprzyjaźnić się z bólem, bo od tamtej pory był moim wiernym kompanem. Pojawiła się spastyka mięśni, ogólne osłabienie organizmu, za które zawsze obwiniałam pogodę. Każdy mój gorszy dzień starałam się sobie tłumaczyć wszystkim innym, tylko nie chorobą...do maja tego roku. Do tej majowej nocy, w której choroba uderzyła z pełną mocą.
Cały maj, czerwiec - dni wyjęte z życiorysu. Okazało się, że lekarze w Polsce nie są w stanie pomóc. Nie zrobią operacji. Mówią, żeby czekać, aż Kasia przestanie trzymać mocz... Kasia zaczęła szukać pomocy za granicą. Czas działa na niekorzyść, każdy atak choroby może spowodować paraliż. Nieodwracalny. Najpierw sparaliżowałby ręce, później nogi, twarz. Wystąpiłyby zaniki poszczególnych narządów. Z młodej kobiety, mamy, żony Kasia stałaby się kaleką...
Pomocną dłoń wyciągnęła klinika w Barcelonie, która specjalizuje się w leczeniu jamistości rdzenia. Operacja odkotwiczenia rdzenia została wyznaczona na 2 września 2014 roku. Brakuje jeszcze ponad 30 tysięcy zł, żeby pokryć jej koszt. Ostatnio na tę operację pojechała dziewczyna na wózku, a wróciła z niej na własnych nogach! Dla Kasi jest to jedyna szansa, żeby uniknąć paraliżu i kalectwa na całe życie.
- Gdy choroba atakuje, moje ciało drętwieje falami. - opowiada Kasia. - Może to trwać wiele godzin. Modlę się wtedy o każdą kolejną godzinę i zastanawiam się, czy po ataku będę w stanie wstać z łóżka. Pomóżmy Kasi pojechać na operację, która pozwoli zatrzymać chorobę! Gdy rdzeń kręgowy zostanie uszkodzony, będzie za późno - wtedy nie pomogą już żadne pieniądze.