Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Umiera nadzieja, nie chcę odejść razem z nią

Krzysztof Midor
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Leczenie czerniaka z przerzutami

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja RAK OFF
Krzysztof Midor, 63 lata
Kraków, małopolskie
Rak – czerniak złośliwy
Rozpoczęcie: 9 Czerwca 2017
Zakończenie: 1 Lipca 2017

Opis zbiórki

Powiedzieli, że mam iść do domu, że moje leczenie jest już skończone, a mój organizm nie da rady. Nie działa na mnie chemia, nie działa radioterapia, dlatego mogę wrócić do domu i umrzeć. Wróciłem do domu, w którym nie ma miejsca na umieranie, w którym są dzieci, wnuki i plany na wakacje. Cierpienie tym większe, im więcej możesz stracić, dlatego może nie umiem z siebie zrezygnować. Nie chodzi w zasadzie o mnie, ale o nich – moją rodzinę, która jest dla mnie wszystkim, dla której tyle lat żyłem i traktowałem jak najdroższy klejnot. Teraz jestem tak słaby, że boję się go upuścić, stracić wszystko.

Na początku 2014 roku poczułem zgrubienia na węzłach chłonnych, w czerwcu wiedziałem już, że mam raka i muszę mocno się postarać, żeby przetrwać. Jak mi idzie?

Krzysztof Midor

Nie najlepiej, bo wszystkie pojedynki przegrywam. Teraz mam przed sobą jeszcze jeden, czuję, że ostatni pojedynek z czerniakiem. Jeśli przegram, przegram wszystko, jeśli wygram, wszystko będzie trwało nadal. Czerniak to wyjątkowo złośliwy nowotwór. Mój dał przerzuty już kilka miesięcy od pierwszych objawów i wtedy zapadła decyzja o pierwszej chemii.


W październiku rozpocząłem chemioterapię. Po dwóch sesjach okazała się nieskuteczna i rak robi ze mną, co chce, więc zmieniono leczenie na immunoterapię preperatem Yervoy. Po czterech sesjach okazało się, że znów pudło. Zostałem skierowanych do Centrum Onkologii w Warszawie i zostałem zakwalifikowany do programu badawczego, nowej terapii immunologicznej preparatem pembrolizumab. Przed rozpoczęciem tej terapii pojawiły się już przerzuty na nadnercza oraz płuca. Przegrywałem, ale miałem siły i wiarę w to, że w końcu nastąpi przełom.

Krzysztof Midor

Wreszcie trafiłem na skuteczną terapię i zacząłem odzyskiwać wiarę. Kolejne badania pokazywały regres choroby. Wyglądało na to, że kwestia pokonania choroby to tylko kwestia czasu. Niestety, po około pół roku nastąpiła stagnacja, a w następnych miesiącach progres guzów nowotworowych. Potem była radioterapia, która zatrzymała progres guzów, ale tylko na chwilę. Gdy tylko zakończyłem naświetlania, rak powrócił i zaczął rosnąć.


Pod koniec kwietnia tego roku medycyna się poddała, lekarze rozłożyli ręce i kazali mi spakować swoje rzeczy. Mówili, że mam czegoś poszukać na własną rękę, że mam się nie poddawać, ale jak mam być silny, skoro oni się poddali? Znów wróciłem do domu, ze świadomością, że kolejny raz znajdę się w szpitalu, kiedy będzie już ze mną bardzo źle, że nie ma już dla mnie nadziei, pomysłu, a jedyną perspektywą jest śmierć. Tego dnia nie spałem, przeglądałem zdjęcia, myślałem o wnuczkach, o maleńkich dzieciach, które - jeśli umrę - będą mnie znały jedynie ze zdjęć i opowieści. Jak można się nie załamać, kiedy kocha się te maleństwa, a podła choroba każe odchodzić?


Znalazłem w Krakowie Klinikę, która stosuje terapię wspomagającą dodatkowo układ odpornościowy, w której mogą, a przede wszystkim chcą mi pomóc. Nie wiem, czy wygram i czy dam radę, ale paradoksalnie chcę, żeby ta walka trwała, bo walka oznacza życie, to, na którym tak bardzo mi teraz zależy. Nie dotrwałem do emerytury, na którą wciąż jestem za młody i nie mam pracy, na którą jestem zbyt chory, dlatego każda 4-cyfrowa kwota jest dla mnie w tej chwili za duża.

Krzysztof Midor

Marzę o tym, żeby to nie był koniec, żeby zatrzymać tego okropnego raka, ale bez Waszej pomocy nie zdołam nawet przystąpić do leczenia. Może któregoś dnia w drzwiach stanie lekarz z uśmiechem i powie mi, że nadal jesteśmy w grze, że nie wszystko stracone, że mogę wrócić do domu i iść z wnuczkami na spacer. Za wszystkich, którzy mi pomogli, będę się modlił i gwarantuję, że przyjdzie dzień, w którym całe dobro powróci do Was ze wzmożoną siłą.

Krzysztof, zakochany w swojej żonie, dumny ojciec trójki dorosłych dzieci i przeszczęśliwy dziadek trojga wnucząt :)

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki