POPARZENI - CIERPIENIE, KTÓRE ŁĄCZY

Skarbonka została założona z inicjatywy organizatora, który odpowiada za jej treść.
Skarbonka jest przeznaczona dla osób aktywnie pomagających Dominikowi w jego grupie z aukcjami charytatywnymi na Facebooku
#RatujemyDominika - aukcje charytatywne
https://www.facebook.com/groups/2070169376633962
DZIĘKUJEMY, że jesteście z nami dla Dominika ❤❤❤
Poniżej moja historia, z której dowiesz się, dlaczego pomagam Dominikowi i nie tylko Jemu....
W tym dniu, w którym zaczyna się moja historia miałam tylko 2 latka. Pogoda była kiepska, szalała burza, a ja byłam marudna, bo miałam stan podgorączkowy i dlatego chciało mi się pić. Zamiast ulubionego soku z czarnej porzeczki, po który sięgał tata, zapragnęłam herbaty. Wołając "Nie chcę soczku, chcę herbatki" ściągnęłam z pieca kaflowego 2 litrowy dzbanek z wrzącą herbatą. Zwykłe dziecięce pragnienie, chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe. Babcia myślała, że napiłam się wrzątku i złapała mnie za twarz. Zdjęła mi całą skórę z prawego policzka. Podobnie jak Dominik byłam w szoku i nie płakałam. Nie płakałam nawet wtedy, kiedy polewali mnie zimną wodą. Lekarz odmówił przyjazdu do poparzonego dziecka, kazał czekać, bo w ośrodku zdrowia miał pacjentów. Ja nie byłam pacjentem??? Pojawił się po kilku godzinach, rany po poparzeniu wysmarował tzw. fioletem kładąc "ogień" na "ogień". Mama poinformowała go, że nie oddaję moczu od 12 godzin, na co odpowiedział, że jeśli odwodnię się do 24 godzin, to umrę. Karetki nie wezwał. Telefonu nie mieliśmy, samochód miały wtedy 2 osoby w mojej wsi. Dróżniczka pracująca przy zamykaniu przejazdu kolejowego, dzięki temu, że miała telefon służbowy, wezwała pomoc. Karetka przyjechała prawie 24 godziny po poparzeniu. Gdy lekarz pogotowia zobaczył rany pokryte fioletem, natychmiast po przywiezieniu mnie do szpitala, kazał wszystko zmyć. Ból był po raz trzeci, po czym całkowicie odleciałam.... Przeżyłam śmierć kliniczną, jednak wróciłam do żywych. Widocznie Bóg miał dla mnie inne plany… Przeszłam kilka operacji plastycznych, ale nie tak skomplikowanych i bolesnych jak Dominik. Nie wszystkie operacje były udane, ale blizny nie przeszkadzały mi w normalnym funkcjonowaniu fizycznym. Jednak w życiu często miewałam pod górkę, jak chociażby wtedy, gdy po skończeniu szkoły podstawowej pewna pani dyrektor, nie przyjęła mojego podania do szkoły średniej (miałam świadectwo z czerwonym paskiem), bo jej zdaniem byłam zeszpecona i nie widziała mnie w gronie przyszłych nauczycieli. W liceum była „powtórka z rozrywki”, bo z moim wyglądem-BLIZNĄ NA SZYI, według jednej pani profesor, nie byłam godna nosić miana człowieka. Ja uważałam inaczej. Nie poddałam się presji, postanowiłam spełnić swoje marzenie. Cel osiągnęłam. Skończyłam studia - jedne, drugie, trzecie… pracuję w zawodzie, który wybrałam jako dziecko. Teraz pomagam Dominikowi, bo kto lepiej niż ja, potrafi zrozumieć jego sytuację? Z tym że ja byłam "tylko" oszpecona. Dominik jest okaleczony. Ja czuję "tylko" ból psychiczny, u Dominika cierpienie psychicznie przeplata się z potwornym bólem fizycznym i strachem o życie. Operacje Dominika nie są zaplanowane, by podnieść jego komfort życia! On ich potrzebuje, by żyć! By nie udusić się w pancerzu ze zrostów i bliznowców. Dlatego nie potrafię stać bezczynnie i patrzeć na cierpienie tego chłopca, muszę go wesprzeć, muszę mu pomóc, bo go doskonale rozumiem. Gdy patrzę na niego przeżywam od nowa własny wypadek, etap po etapie... i nie umiem tego wytłumaczyć, ale znów poparzone miejsca bolą, tak jak wtedy... Niestety kwota ogromna do uzbierania i nawet gdybym się dwoiła i troiła sama nie dam rady, dlatego Was również proszę o wsparcie... Nie dajmy mu umrzeć, spróbujmy go uratować RAZEM.
Wszystkie środki zebrane na skarbonce trafiają
bezpośrednio na subkonto Podopiecznego:
Przekaż 1,5% podatku
Przekaż 1,5% podatku
Skarbonka jest przeznaczona dla osób aktywnie pomagających Dominikowi w jego grupie z aukcjami charytatywnymi na Facebooku
#RatujemyDominika - aukcje charytatywne
https://www.facebook.com/groups/2070169376633962
DZIĘKUJEMY, że jesteście z nami dla Dominika ❤❤❤
Poniżej moja historia, z której dowiesz się, dlaczego pomagam Dominikowi i nie tylko Jemu....
W tym dniu, w którym zaczyna się moja historia miałam tylko 2 latka. Pogoda była kiepska, szalała burza, a ja byłam marudna, bo miałam stan podgorączkowy i dlatego chciało mi się pić. Zamiast ulubionego soku z czarnej porzeczki, po który sięgał tata, zapragnęłam herbaty. Wołając "Nie chcę soczku, chcę herbatki" ściągnęłam z pieca kaflowego 2 litrowy dzbanek z wrzącą herbatą. Zwykłe dziecięce pragnienie, chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe. Babcia myślała, że napiłam się wrzątku i złapała mnie za twarz. Zdjęła mi całą skórę z prawego policzka. Podobnie jak Dominik byłam w szoku i nie płakałam. Nie płakałam nawet wtedy, kiedy polewali mnie zimną wodą. Lekarz odmówił przyjazdu do poparzonego dziecka, kazał czekać, bo w ośrodku zdrowia miał pacjentów. Ja nie byłam pacjentem??? Pojawił się po kilku godzinach, rany po poparzeniu wysmarował tzw. fioletem kładąc "ogień" na "ogień". Mama poinformowała go, że nie oddaję moczu od 12 godzin, na co odpowiedział, że jeśli odwodnię się do 24 godzin, to umrę. Karetki nie wezwał. Telefonu nie mieliśmy, samochód miały wtedy 2 osoby w mojej wsi. Dróżniczka pracująca przy zamykaniu przejazdu kolejowego, dzięki temu, że miała telefon służbowy, wezwała pomoc. Karetka przyjechała prawie 24 godziny po poparzeniu. Gdy lekarz pogotowia zobaczył rany pokryte fioletem, natychmiast po przywiezieniu mnie do szpitala, kazał wszystko zmyć. Ból był po raz trzeci, po czym całkowicie odleciałam.... Przeżyłam śmierć kliniczną, jednak wróciłam do żywych. Widocznie Bóg miał dla mnie inne plany… Przeszłam kilka operacji plastycznych, ale nie tak skomplikowanych i bolesnych jak Dominik. Nie wszystkie operacje były udane, ale blizny nie przeszkadzały mi w normalnym funkcjonowaniu fizycznym. Jednak w życiu często miewałam pod górkę, jak chociażby wtedy, gdy po skończeniu szkoły podstawowej pewna pani dyrektor, nie przyjęła mojego podania do szkoły średniej (miałam świadectwo z czerwonym paskiem), bo jej zdaniem byłam zeszpecona i nie widziała mnie w gronie przyszłych nauczycieli. W liceum była „powtórka z rozrywki”, bo z moim wyglądem-BLIZNĄ NA SZYI, według jednej pani profesor, nie byłam godna nosić miana człowieka. Ja uważałam inaczej. Nie poddałam się presji, postanowiłam spełnić swoje marzenie. Cel osiągnęłam. Skończyłam studia - jedne, drugie, trzecie… pracuję w zawodzie, który wybrałam jako dziecko. Teraz pomagam Dominikowi, bo kto lepiej niż ja, potrafi zrozumieć jego sytuację? Z tym że ja byłam "tylko" oszpecona. Dominik jest okaleczony. Ja czuję "tylko" ból psychiczny, u Dominika cierpienie psychicznie przeplata się z potwornym bólem fizycznym i strachem o życie. Operacje Dominika nie są zaplanowane, by podnieść jego komfort życia! On ich potrzebuje, by żyć! By nie udusić się w pancerzu ze zrostów i bliznowców. Dlatego nie potrafię stać bezczynnie i patrzeć na cierpienie tego chłopca, muszę go wesprzeć, muszę mu pomóc, bo go doskonale rozumiem. Gdy patrzę na niego przeżywam od nowa własny wypadek, etap po etapie... i nie umiem tego wytłumaczyć, ale znów poparzone miejsca bolą, tak jak wtedy... Niestety kwota ogromna do uzbierania i nawet gdybym się dwoiła i troiła sama nie dam rady, dlatego Was również proszę o wsparcie... Nie dajmy mu umrzeć, spróbujmy go uratować RAZEM.
- Magdalena Pacyna50 zł
Zestaw ubrań
- Małgorzata Kielbus30 zł
- 40 zł
- Ola Krywko40 zł
Trójpak NOWYCH materiałów do nauki j. rosyjskiego na poziomie podstawowym
- Małgorzata Kielbus15 zł
Licytacja sukienka dziewczęca
- AnnSkz3 zł
magnez Zamosc