Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Szymon Dziadek
Pilne!
Szymon Dziadek , 7 lat

WZNOWA❗️Mamy krytycznie mało czasu, by uratować Szymka – POMÓŻ NAM, PROSZĘ❗️

PILNE! Rodzice Szymusia usłyszeli słowo, którego najbardziej się bali – WZNOWA! Krótko po tym dowiedzieli się, że dla ich ukochanego synka nie ma już ratunku w Polsce! Teraz jedyną szansą na uratowanie jego życia jest potwornie drogie leczenie w Wiedniu. Potrzebujemy pełnej mobilizacji – 7-letniemu Szymkowi grozi śmierć! W czerwcu tego roku przy badaniach kontrolnych okazało się, że guz mózgu – medulloblastoma, którego już raz pokonał, wrócił i to w gorszej odsłonie! U Szymona pojawił się duży guz w środkowej części głowy wraz z wieloma ogniskami rozsianymi w obu półkulach mózgu. Leczenie w Polsce może jedynie przedłużyć jego życie o kilka tygodni… Jedyną szansą na wyleczenie (a nie przedłużenie życia) jest pobyt w klinice w Wiedniu i zastosowanie terapii, która polega codziennym podaniu leków bezpośrednio do mózgu Szymona. Jest to leczenie długotrwałe i bardzo kosztowne. Niestety nikt takiej terapii w Polsce nie refunduje, więc środki musimy zebrać we własnym zakresie. A bez zastosowania leczenia, nasz synek po prostu umrze... Dlatego kierujemy ten apel do Was – wszystkich ludzi o wielkim sercu, niezależnie czy się znamy, czy dopiero przyjdzie nam się poznać. Dziś potrzebujemy Waszej obecności i wsparcia w drużynie Szymona! Wiemy, jak wielką macie moc, wiemy, że możemy na Was liczyć. To dzięki Wam Szymek mógł przejść protonoterapię w Essen i wygrać z chorobą. Dziś, nie mamy wątpliwości, że będzie tak samo! Kwotę, którą musimy przeznaczyć na leczenie to 1 MLN złotych! Wiemy, że nie damy rady sami tego zrobić dlatego liczymy, prosimy i wierzymy w Waszą pomoc. Za każdą przekazaną złotówkę, która zbliży Szymona do rozpoczęcia leczenia w klinice w Wiedniu będziemy bardzo wdzięczni! Aldona i Michał Dziadek, rodzice Szymona

1 341,00 zł ( 0,12% )
Brakuje: 1 062 489,00 zł
Oluś i Piotruś Żelazińscy
Oluś i Piotruś Żelazińscy , 12 lat

Niedosłuch odbiera braciom szansę na prawidłowy rozwój❗️POMÓŻ❗️

Jestem mamą dwóch chorych chłopców – Olusia i Piotrusia. Oprócz więzów krwi łączy ich też niedosłuch, który zamknął ich w pułapce milczenia, przeciął więzi ze światem. Robię wszystko, by ich z tej pułapki wydostać! Pierwszy urodził się Oluś. Wszyscy myśleli, że jest zdrowy. Badania, łącznie z tym słuchu, wyszły prawidłowo. Pierwszy uśmiech, pierwszy ząbek… Następne miało być pierwsze słowo. Nikt nie przypuszczał, że zanim się pojawi, miną lata, pełne ciężkiej pracy, załamań i bezsilności. Wkrótce okazało się, że Oluś ma wadę słuchu – spory niedosłuch jednego i drugiego uszka. Słyszy jedynie dźwięki, które są głośne. Nie usłyszy szeptu, cichej rozmowy, śpiewu ptaków, piosenek w tle. W centrum handlowym, na ulicy, w przedszkolu i wszędzie tam, gdzie jest zgiełk, będzie bezradny. Piotruś urodził się w 2013 roku. Niedosłuch wykryto u niego zaraz po urodzeniu. Okazało się, że ubytek słuchu u synków to wada genetyczna. Mają nieprawidłową budowę ucha, przez co nie mogą normalnie słyszeć. Takie genetyczne przekleństwo… Dzięki pomocy Darczyńców udało się zakupić chłopcom aparaty słuchowe z systemem FM, z całego serca za to dziękuję! Niestety nie rozwiązały one wszystkich problemów. Nadal chłopcy mają problemy z mową, komunikacją, zaburzone są umiejętności społeczne, niedosłuch w stopniu umiarkowanym i głębokim. Niestety całościowe zaburzenia rozwoju też zaburzają prawidłowe rozwijanie się dzieci. A problemy ze skupieniem i rozpraszanie się znacząco wpływają na przyswajanie wiedzy... Aparaty z systemami FM są konieczne w codziennym funkcjonowaniu synów, ale niestety pozostają też bardzo drogie... Te chłopców już niedługo będą wymagały wymiany. Chciałabym mieć już na ten cel zarezerwowane odpowiednie środki. Jednak kosztów cały czas przybywa i sama nie jestem w stanie odłożyć tak dużej sumy. Do tego bardzo chciałabym wesprzeć rozwój synów i móc zagwarantować im turnusy rehabilitacyjne raz lub dwa razy do roku, a także sprzęt komputerowy do rehabilitacji i nauki. Moje dzieci nie wybierały niepełnosprawności. Dostały ją w genach. Ciężko walczymy każdego dnia, by Olek i Piotrek mogli żyć normalnie. Starają się, jak mogą... Proszę  – pomóż nam. Wierzę, że chłopcy sami kiedyś będą w stanie powiedzieć słowo: „DZIEKUJĘ!” Aleksandra, mama

1 000,00 zł ( 1,17% )
Brakuje: 84 107,00 zł
Ania Grajek
Ania Grajek , 2 latka

Całe życie Ani to walka! Pomóż małej dziewczynce wygrać zdrowie!

Nasza Ania jest krytycznie skrajnym wcześniakiem. Przyszła na świat w 28 tygodniu ciąży i płaci za to słoną cenę... Od samego początku walczy. Najpierw, by przeżyć, a teraz, by życie, które wygrała, było jak najlepsze. Spośród wielu trudności, z jakimi zmaga się córeczka, najbardziej uciążliwe są mózgowe porażenie dziecięce oraz zespół rzekomoopuszkowy. Ograniczają jej tak podstawowe czynności, jak poruszanie się czy jedzenie... To, co dla innych dzieci jest codziennością, dla Ani stanowi największe marzenie! Nigdy nie spodziewaliśmy się, że będziemy się cieszyć z tak małych rzeczy. Nie przypuszczaliśmy też, że doświadczymy strachu, który zdominuje naszą codzienność... Ania uczęszcza na rehabilitację, podczas której uczy się siadać, stawać na nóżki, gryźć, połykać... Specjaliści robią wszystko, by ulżyć jej cierpieniu, między innymi poprzez niwelowanie bolesnych przykurczy.  Widzimy kolejne efekty, które nadchodzą małymi kroczkami. Córcia coraz rzadziej krztusi się podczas jedzenia. To dla nas ogromna wygrana! Tak długo walczyliśmy, by sama mogła spożywać posiłki! Ania nie umie jeszcze samodzielnie usiąść, ale gdy jej w tym pomożemy, potrafi coraz dłużej wytrzymać w tej pozycji. Dzięki temu może oglądać świat z nowej perspektywy. Codziennie widzimy heroiczną pracę naszego dziecka. Jak wszyscy rodzice, chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by ją wesprzeć. Boimy się, jak będzie wyglądała przyszłość naszej córeczki! Terapia komórkami macierzystymi może wspomóc regenerację uszkodzonych nerwów i mięśni, a tym samym pozwolić Ani na osiągnięcie kolejnych postępów i obniżyć spastykę ciała. Z serca prosimy o Wasze wsparcie w dalszej walce o Anię! Bardzo dziękujemy, że jesteście z nami! Rodzice

100,00 zł ( 0,2% )
Brakuje: 49 241,00 zł
Gabrysia Michalec
Pilne!
Gabrysia Michalec , 3 latka

Krytycznie pilne❗️Glejak chce odebrać Gabrysi życie❗️

Jeszcze chwilę temu byliśmy normalną, szczęśliwą rodziną. Wszystko zmieniło się w jednej sekundzie… Teraz walczymy o życie naszej ukochanej córeczki i błagamy, by ratunek przyszedł szybciej niż śmierć! Pomóżcie nam pokonać tę okrutną chorobę! U naszej Gabrysi zdiagnozowano złośliwy nowotwór mózgu – rozlany glejak o wysokim stopniu złośliwości. Lekarze poinformowali nas, że dla córeczki nie ma ratunku. Nie możemy zaakceptować wyroku śmierci! Będziemy szukać rozwiązań wszędzie – każdy rodzic na naszym miejscu zrobiłby to samo. Dopóki jest choć mała szansa, że pojawi się leczenie dla naszego dziecka, będziemy działać! Ciężko nam pozbierać myśli, bo to wszystko wydarzyło się tak szybko… Gdy zauważyliśmy drżenie dłoni u Gabrysi, natychmiast udaliśmy się do neurologa. Byliśmy zmartwieni, lecz w najgorszym scenariuszu nie spodziewaliśmy się, co za chwilę nas czeka… Córeczka bardzo denerwowała się na wizycie. Pani doktor zaproponowała, żebyśmy stawili się z Gabrysią na kilka dni na oddział, aby w spokoju wykonać poszerzoną diagnostykę. Nie czekając, wykonaliśmy zalecenia, mając nadzieję, że otrzymamy odpowiedź i będziemy mogli pomóc córeczce. 11 lipca 2024 roku wykonano badania. Tydzień później poinstruowano nas, że musimy koniecznie udać się do szpitala. Otrzymaliśmy tam informacje, które dosłownie zwaliły na z nóg. Okazało się, że w głowie naszej iskierki mieszka potwór – GUZ MÓZGU. Córeczka jest śmiertelnie chora… Szok i niedowierzanie – skąd u dziecka zdrowego, pełnego wigoru wzięło się to okropieństwo? Musimy szukać pomocy wszędzie, lada moment będziemy wysyłać próbki do Niemiec. Nie możemy bezradnie czekać, aż nasza kochana iskierka zgaśnie!  Gabrysia to najwspanialszy promyk. Jest zawsze uśmiechnięta, radosna. Nie wie z jak bezlitosnym przeciwnikiem się mierzy… Przytulamy ją z całych sił, głaszczemy piękne, bujne włoski i zapewniamy, że wszystko będzie dobrze. I sami chcemy w te słowa uwierzyć…  Jednak bez Waszej pomocy nic nie zdziałamy. Pomóżcie nam ocalić naszą córeczkę. Poruszmy niebo i ziemię, by Gabrysia wyzdrowiała… Bądźcie z nami w tych trudnych chwilach. Rodzice

26 296 zł
Arek Rybicki
Arek Rybicki , 8 lat

Rehabilitacja i leczenie mogą spowolnić chorobę syna! Wesprzyj!

Kiedyś obiecaliśmy sobie, że gdy na świecie pojawi się nasze dziecko, będziemy robić wszystko, by zapewnić mu jak najlepsze życie i prawidłowy rozwój. Chcieliśmy być przy nim, cokolwiek by się nie wydarzyło. Mieliśmy jednak nadzieję, że dziać się będą same pozytywne rzeczy. Niestety, los okazał się być okrutny... Arek urodził się w 2015 roku i już od najmłodszych lat zmaga się z rzadką chorobą genetyczną – ataksją teleangiektazją. Lista dokuczliwych skutków choroby zdaje się nie mieć końca. Powoduje ona znaczne problemy z równowagą oraz utrudnia poruszanie się. Oprócz tego nasz syn cierpi na zaburzenia mowy oraz niedobór odporności. Bardzo niepokoi nas też zwiększone ryzyko nowotworów u Arka.  Mimo tych wszystkich przeciwności, Arek dzielnie sobie radzi. Na co dzień jest pogodnym chłopcem, pełnym życia i dziecięcej energii. Niestety, postępujący charakter choroby sprawia, że codzienne funkcjonowanie staje się dla niego coraz trudniejsze. Arek wymaga stałej opieki i wsparcia drugiej osoby, ponieważ cały czas ma problemy z utrzymaniem równowagi. To spędza nam sen z powiek... Na chwilę obecną nie ma leku na ataksję teleangiektazję. Istnieją jednak metody, które mogą spowolnić rozwój choroby. Regularne ćwiczenia, intensywna rehabilitacja, częste wizyty u specjalistów oraz udział w kosztownych turnusach rehabilitacyjnych są niezbędne, aby poprawić jakość życia Arka. Niestety, wszystko to związane jest z kosztami, które przewyższają nasze możliwości finansowe. Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza kwota przybliża nas do zapewnienia Arkowi potrzebnej pomocy i daje możliwość spowolnienia rozwoju choroby. Za każde wsparcie z całego serca dziękujemy! To naprawdę wiele dla nas znaczy! Rodzice Arka

40 zł
Tomasz Izdebski
Tomasz Izdebski , 7 lat

Nie pozwól, by padaczka odebrała naszemu synowi dzieciństwo!

Nasz syn powinien cieszyć się beztroskim dzieciństwem podobnie do rówieśników – bawić się zabawkami, grać w piłkę i niczym się nie martwić. Tak mógłby wyglądać jego dzień. Niestety w codzienności Tomka nie ma na to miejsca ze względu na strach o każdy kolejny napad padaczkowy... Syn od kilku lat zmaga się z podstępnym wrogiem – padaczką. Niestety w Polsce wyczerpały się już możliwości diagnostyczne, a my wciąż nie wiemy, co dokładnie jest przyczyną jego choroby. Codzienne życie przepełnione jest niepewnością, a każda chwila to strach o zdrowie ukochanego dziecka. Specjalistyczne badania, wykrywające ognisko padaczkowe mogą zostać przeprowadzone za granicą. Daje to nam nadzieję na przełom w leczeniu Tomka. Dzięki precyzyjnej diagnostyce będziemy mogli dokładnie określić, co jest przyczyną jego choroby i jak skutecznie ją leczyć. To dla nas szansa na spokojne życie syna.  Obecnie nasze dziecko codziennie przyjmuje silne leki przeciwpadaczkowe, które jednak niszczą jego młody organizm, w tym wątrobę. Środki, które miały mu pomagać, jednocześnie mu szkodzą. Nie możemy na to pozwolić. Każdy dzień bez odpowiedniej diagnozy może doprowadzić do nieodwracalnych powikłań. Koszty badań w Niemczech oraz specjalistycznego leczenia są ogromne i przekraczają nasze możliwości finansowe. Dlatego z całego serca prosimy Was o wsparcie. Każda złotówka to nadzieja na lepszą przyszłość dla naszego syna. Razem możemy sprawić, że Tomek znów będzie mógł cieszyć się dniem bez strachu o kolejny napad padaczkowy. Z całego serca dziękujemy każdemu, kto zdecyduje się pomóc. Wierzymy, że możemy pokonać padaczkę i dać naszemu synowi szansę na zdrowe i szczęśliwe dzieciństwo. Razem możemy dokonać cudów! Rodzice Tomka

80 zł
Iga Ast
Iga Ast , 10 lat

Cukrzyca – gorzki smak dzieciństwa Igi! POMÓŻ!

Mam na imię Marta i jestem mamą wspaniałej dziewczynki o imieniu Iga. Moja córeczka ma 10 lat i  jeszcze niedawno nasze dni były pełne śmiechu, radości i dziecięcych marzeń. Niestety, wszystko zmieniło się, kiedy 2 miesiące temu zdiagnozowano u Igi cukrzycę typu 1! Choroba jest na tyle inwazyjna, że do końca życia będzie musiała wstrzykiwać sobie insulinę. Nagle wszystko, co miało być beztroskim, „słodkim” dzieciństwem, zamieniło się w codzienną walkę z nieustępliwym wrogiem! Iga to nasza mała wojowniczka, każdego dnia mierzy się z wyzwaniami, których większość z nas nawet nie potrafi sobie wyobrazić. Codziennie musi monitorować poziom cukru, przyjmować bolesne zastrzyki i wraz z naszą pomocą przewidywać każdy krok choroby. Pamiętam, jak pierwszej nocy po otrzymaniu diagnozy nie zmrużyłam oka, patrząc na moją małą córeczkę. Próbowałam zrozumieć, dlaczego nasze życie musiało się tak drastycznie zmienić. W najtrudniejszych momentach, kiedy Iga płacze przy kolejnym zastrzyku, pęka mi serce. Jak każda matka, pragnę dla niej jak najlepiej, przede wszystkim zdrowia, ale wiem, że nie mogę w pełni ochronić jej przed cierpieniem, jakie niesie ze sobą cukrzyca. Mimo wszystkich trudności Iga jest niezwykle dzielna. Uczy się żyć z chorobą, stara się zrozumieć, dlaczego musi przestrzegać tylu zasad, dlaczego jej życie jest inne niż jej rówieśników. W mroku, który spadł na moją córeczkę pojawiła się jednak iskierka nadziei – terapia TREG przeprowadzana w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. To szansa na, chociażby częściowe zachowanie funkcji jej trzustki. Nowatorskie leczenie może zmienić życie córki, dając jej nadzieję na normalne dzieciństwo. Terapia wykorzystuje nowoczesne metody medycyny regeneracyjnej, które mogą znacząco złagodzić objawy cukrzycy i poprawić jakość życia naszej córeczki.  Przy tego typu leczeniu trzeba działać bardzo szybko. Rozpoczęcie terapii musi nastąpić do 6 miesięcy od rozpoznania choroby. Niestety naszym sprzymierzeńcem nie tylko nie jest czas, ale również opłaty… Koszt terapii to pół miliona złotych – tyle potrzebujemy, aby dać Idze zdrowie. Z całego serca prosimy o Twoją pomoc. Wierzymy, że nawet najmniejszy gest może zdziałać cuda. Każda złotówka, każda wpłata to krok bliżej do zdrowia Igi. Twoje wsparcie to dla nas coś więcej niż pieniądze – to ogromna dawka nadziei i wiary, że ludzkie serca potrafią być pełne empatii i miłości. Wspólnie możemy zmienić los naszej córeczki i podarować jej szansę na normalne, szczęśliwe dzieciństwo! Marta i Wojtek, rodzice Igi

6 670 zł
Sławek Dębski
Sławek Dębski , 7 lat

Sławcio każdego dnia stawia czoła niepełnosprawności... Pomóż pokonać ograniczenia!

Doskonale pamiętamy dzień, w którym poznaliśmy naszego synka. Sławcio miał wtedy już roczek. Niestety, los był dla niego wyjątkowo okrutny. Pierwsze paręnaście miesięcy swojego życia zamiast w bezpiecznych ramionach rodziców – spędził w ośrodku przedadopcyjnym. To tam właśnie czekał, aż znajdzie się ktoś, kto go pokocha i otoczy opieką oraz ciepłem.  Sławcio od urodzenia zmaga się z niepełnosprawnością intelektualną, opóźnieniem rozwoju oraz hipoplazją ciała modzelowatego. Pomimo wszystkich tych trudności i ograniczeń kochamy synka całym sercem i chcemy zapewnić mu szansę na samodzielność i jak najlepszą przyszłość. W walce o zdrowie i funkcjonowanie Sławcio jest objęty pomocą wielu specjalistów m.in. kardiologa, neurologa, ortopedy czy logopedy. Niestety, nawet mimo tak całościowej opieki, rozwój synka nie przebiega prawidłowo. Ma spore trudności z nadpobudliwością, a jego mowa ogranicza się do niewielkiej ilości bardzo prostych słów i onomatopei. Mimo tego, że niepełnosprawność uwięziła go w małym, nieporadnym ciałku, Sławcio jest niezwykłym dzieckiem, które zaraża wszystkich wokół swoim uśmiechem, optymizmem i radością życia. Chcemy zapewnić mu jak najwięcej możliwości do aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu, a przyczepka rowerowa dostosowana do potrzeb osoby z niepełnosprawnością jest dla nas kluczem do realizacji tego marzenia. Przyczepka pozwoli nam na swobodne przemieszczanie się i odkrywanie nowych miejsc razem ze Sławciem, bez ograniczeń wynikających z jego niepełnosprawności. Regularne wycieczki rowerowe przyczynią się do poprawy kondycji fizycznej Sławka, co jest niezwykle ważne dla jego zdrowia i samopoczucia. Dzięki przyczepce Sławcio będzie mógł brać udział w rodzinnych wycieczkach i spotkaniach, co pozytywnie wpłynie na jego rozwój społeczny i emocjonalny. Syn będzie miał szansę na odkrywanie świata z innej perspektywy, co może stymulować jego rozwój psychiczny i sensoryczny. Obserwacja otoczenia, zmieniające się widoki i doznania sensoryczne są cennym doświadczeniem. Nowoczesne przyczepki rowerowe są zaprojektowane z myślą o bezpieczeństwie i komforcie dzieci niepełnosprawnych. Są wyposażone w pasy bezpieczeństwa, wygodne siedzenia oraz osłony przed deszczem i słońcem. Koszt zakupu odpowiedniej przyczepki rowerowej to ponad 6000 zł, co przekracza nasze możliwości finansowe. Dlatego zwracamy się do Was, przyjaciół, rodziny i wszystkich ludzi dobrej woli, o pomoc w zebraniu potrzebnej kwoty. Każda, nawet najmniejsza wpłata, przybliży nas do realizacji tego marzenia. Dziękujemy z całego serca za Wasze wsparcie i dobroć. Wierzymy, że wspólnie możemy zapewnić Sławkowi niezapomniane chwile radości i przygód na świeżym powietrzu. Z wyrazami wdzięczności, Rodzice Sławcia, Edyta i Arek

50,00 zł ( 0,73% )
Brakuje: 6 758,00 zł
Dominika Pawłowska
Dominika Pawłowska , 6 miesięcy

Dominisia od urodzenia walczy z poważną wadą serca! POMÓŻ!

Już w pierwszym trymestrze ciąży dowiedzieliśmy się, że nasz maleńki skarb urodzi się z wadą serduszka. To nie była najprostsza informacja do przyjęcia, jednak wiedzieliśmy, że razem przejdziemy z Dominisią jej drogę do zdrowia. Mieliśmy jednak nadzieję, że nie będzie ona aż tak ciężka… Córeczka przyszła na świat dokładnie 4 stycznia 2024 roku. Mogliśmy ją tylko dotknąć przez chwilę. Na korytarzu czekał już inkubator, w którym córeczka musiała odbyć transport do szpitala, gdzie lekarze dalej walczyli o jej kruche życie. To był dla nas niesamowicie trudny moment. Tyle na nią czekaliśmy, a po zaledwie chwili musieliśmy się rozstawać! Dominisia po 11 dniach od przyjścia na świat przeszła poważną operację serduszka… Była taka malutka! Nigdy nie zapomnimy strachu, który wtedy czuliśmy. Odprowadzaliśmy wzrokiem inkubator malutkiej z lękiem, że już nigdy jej nie zobaczymy. Operacja trwała ponad 9 godzin i nie obyło się bez komplikacji. Kolejne tygodnie córeczka spędziła na oddziale intensywnej terapii, gdzie wielkie maszyny utrzymywały jej maleńki organizm przy życiu.  Dopiero 8 marca 2024 roku wróciliśmy z Dominiką do domu. To był piękny dzień. W końcu mogliśmy chwilę odetchnąć, pokazać naszej kruszynce jej pokoik, który tak bardzo różnił się od zimnych murów szpitala. Wszystko miało być już dobrze, kiedy na kontroli okazało się, że lekarze wykryli kolejne nieprawidłowości! Byliśmy przerażeni, ponownie zamieszkaliśmy z córką w szpitalu, drżąc o jej życie. Kolejne badania, kroplówki, leki, zabieg cewnikowania serduszka… Nasza mała wojownika musiała przejść już tak wiele. Wróciliśmy do domu na chwilę i dziś znów piszemy te słowa ze szpitalnej sali... Nie wiemy co będzie dalej, ważą się decyzje odnośnie kolejnego zabiegu. Jesteśmy na wyczerpaniu i możemy tylko prosić o pomoc! Musimy zabezpieczyć przyszłość naszej malutkiej. Zadbać o wizyty u najlepszych specjalistów, diagnostykę i rehabilitację. Sami nie dajemy już rady, dlatego z całego serca błagamy o wsparcie!  Rodzice Dominiki

950 zł

Obserwuj ważne zbiórki