Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tymoteusz Paliwoda
Pilne!
Tymoteusz Paliwoda , 3 latka

ALERT❗️NOWOTWÓR znowu zaatakował! Potrzebna pilna pomoc❗️

Nasz mały chłopczyk, nasz kochany synek Tymoteusz w drugim roku swojego życia otrzymał przerażającą diagnozę: mięśniakomięsak prążkowanokomórkowy miednicy! Jest to NOWOTWÓR! 8 grudnia odbędzie się operacja, po której od razu będziemy musieli wpłacić brakującą kwotę! BARDZO PROSIMY O POMOC! Ku zdziwieniu wszystkich wokół, Tymoteusz okazał się ogromną odwagą i siłą. Nie poddał się ani na chwilę, choć był to bardzo trudny czas. Tymoteusz przeszedł bowiem 9 bloków chemioterapii, 2 operacje i aż 30 naświetlań! Wszystko, co tylko można było zrobić dla niego, zostało zrobione. Jego organizm był bardzo silny i szybko sie regenerował. Sami lekarze nie mogli się nadziwić, że chwilę po zakończenia jednego cyklu chemii, synek biegał po korytarzu! Nic go nie mogło zatrzymać. Widać było, że cieszy się życiem! Kiedy leczenie już prawie się kończyło, lekarze podjęli decyzję o przeprowadzeniu chemioterapii metronomicznej, ponieważ nowotwór był zlokalizowany bardzo niefortunnie. Mimo naszego strachu, lekarze wytłumaczyli, że jest to dobra decyzja, ponieważ pomoże to mocno obniżyć prawdopodobieństwo nawrotu. A w naszej sytuacji wyleczenie nawrotu graniczy z cudem... Nasz synek był w remisji, a kontrolne badania potwierdzały, że wszystko jest dobrze. Niestety tylko do czasu… W październiku  usłyszeliśmy słowa, których baliśmy się najbardziej: WZNOWA i PRZERZUTY! Ogromna liczba przerzutów! Świat nam się zawalił. Nasza rodzina nie mogła dojść do siebie przez 3 dni. Od razu przypomniały nam się słowa lekarza, że szanse wyleczenia nawrotu w naszej sytuacji są niewielkie… Skoro szanse są niewielkie, to oznacza, że NADAL SĄ! I tej nadziei będziemy się trzymać! Podjęliśmy decyzję, że będziemy leczyć synka za granicą. Jesteśmy już w Turcji, a lekarze robią, co tylko mogą. Zdrowie Tymoteusza wyceniono jednak na astronomicznie wielką kwotę! Błagamy, pomóż nam uratować nasze dziecko! Każda wpłata może mieć ogromne znaczenie! Każdy dobry gest może podarować życie! Rodzice, którzy wierzą w cud…

2 240,00 zł ( 1,2% )
Brakuje: 184 080,00 zł
Marta Kucharska
Marta Kucharska , 37 lat

Walczę, bo mam dla kogo, nie mogę się poddać! Jednak NOWOTWÓR jest bezlitosny... POMOCY❗️

Dzień przed 37. urodzinami otrzymałam diagnozę. Dostałam od losu najgorszy możliwy prezent. Bezlitosną chorobę, z którą musiałam stoczyć walkę natychmiast. Bez przygotowania. Z dnia na dzień, w trakcie przebierania zauważyłam, że w mojej piersi pojawiła się centymetrowa zmiana, którą nie sposób było przeoczyć. Natychmiast udałam się do lekarza pierwszego kontaktu, a następnie do ginekologa, w celu wykonania szczegółowych badań. Wyniki nie pozostawiały żadnych złudzeń. Zdiagnozowano u mnie NOWOTWÓR PIERSI. Byłam przerażona, ale musiałam rozpocząć walkę NATYCHMIAST. Nie miałam chwili do stracenia. Przebyłam trzy operacje oszczędzające, ponieważ po pierwszej wystąpiły komplikacje w postaci krwotoku. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii, która skutecznie wysysa ze mnie siły i energię, ale co najgorsze, odbiera mnie córce... Mam dwie dorosłe i jedną 5-letnią córeczkę, która  przecież potrzebuje mamy na pełen etat. Niestety choroba wyrządziła wiele szkód nie tylko w moim organizmie, ale również w życiu prywatnym i zawodowym. Lekarze twierdzą, że przebyłam już dwa udary – czekam na wyniki badania rezonansem magnetycznym, które mają wykluczyć lub potwierdzić te przypuszczenia. Leczę się również hematologicznie. Każdego dnia walczę, jednak choroba skutecznie odbiera mi wszystkie siły i energię do działania. Wiem jednak, że nie mogę się poddać.  Bardzo martwię się o swoją małą córeczkę, która nigdy nie powinna widzieć mamy w takim stanie. Nie zadaje pytań, nie dopytuje, ale każdego dnia patrzy na mamę bez włosów. Była też świadkiem tragicznych wydarzeń, gdy karetka na sygnale zabierała mnie do szpitala. Tak bardzo chciałabym już uwolnić się od tej potwornej choroby. Niestety stale przybywające diagnozy i objawy działają destrukcyjnie nie tylko na mój organizm, ale również na nasz domowy budżet. Jestem więc zmuszona prosić Państwa o pomoc. Porzucam wstyd i obawy, bo mam dla kogo żyć. Muszę wygrać. Proszę, pomóżcie mi pokonać chorobę.  Marta

5 431 zł
Elżbieta Konieczna
Elżbieta Konieczna , 56 lat

Tętniak odebrał Eli dawne życie. Pomożesz je odzyskać?

Mam na imię Marianna i jestem mamą niezwykłej kobiety. Moja córka Ela jeszcze niedawno była człowiekiem pełnym życia, entuzjazmu i radości. Z empatią i oddaniem zajmowała się m.in. fizjoterapią osób starszych. Patrzyliśmy z podziwem na jej dobroć i poświęcenie dla innych. Do głowy nam nie przyszło, że za chwilę Ela sama będzie potrzebowała ogromnego wsparcia… Z okazji Wszystkich Świętych wybraliśmy się z rodziną odwiedzić groby bliskich. Cieszyliśmy się swoją obecnością, tym, że udało się nam spotkać, porozmawiać, pobyć razem. Gdy każdy z nas udał się do swojego domu, odebrałam jeden z najgorszych w życiu telefonów. Moja córka Ela straciła przytomność na ulicy! Przechodnie wezwali pogotowie, które odwiozło ją do szpitala. Okazało się, że w głowie Eli pękł tętniak i lekarze musieli dokonać operacji ratującej życie! Byłam w szoku i tak bardzo się o nią bałam! Na całe szczęście operacja się udała! Przed moją córką jednak daleka droga, żeby wrócić do sprawności. Ela nie jest w stanie porozumiewać się z nami, cierpi na afazję. Potrzebuje pomocy przy wszystkich, najprostszych nawet czynnościach... Jako rodzina jesteśmy jej bardzo oddani i zrobimy wszystko, by tylko do nas wróciła. Ela kocha ruch i aktywność fizyczną. Jazdę na rowerze i długie górskie wędrówki. A teraz leży, sparaliżowana i całkowicie zdana na innych… Tak trudno jest widzieć ją w takim stanie… Ela potrzebuje specjalistycznej rehabilitacji w ośrodku, w którym będzie miała szansę odzyskać sprawność. Znaleźliśmy taką placówkę. Niestety wysokie koszty terapii spędzają nam sen z powiek i sprawiają, że zadajemy sobie pytanie: „Czy to się uda? Czy damy radę uzbierać tak duże środki i uratować naszą Elę?”.  Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o pomoc dla Eli! Wierzymy, że razem pozwolimy jej na powrót do dawnego życia!  Mama Marianna z bliskimi

707,00 zł ( 0,36% )
Brakuje: 192 698,00 zł
Martyna Marklowska
Martyna Marklowska , 13 lat

Martynka walczy z konsekwencjami opryszczkowego zapalenia mózgu❗️ Pomóż❗️

Nasza córeczka przez pierwsze kilka miesięcy swojego życia rozwijała się prawidłowo. Była naszym wspaniałym, wyczekiwanym promyczkiem. Byliśmy najszczęśliwsi, że jest już z nami. Niestety nasza radość nie trwała zbyt długo. Gdy Martynka miała niecały roczek, zaczęła gorączkować. Udaliśmy się do lekarza, który potwierdził drobną infekcję i ząbkowanie. Niestety mijały dni, gorączka nie odpuszczała, a do tego doszły jeszcze utraty świadomości. Dostaliśmy skierowanie do szpitala, bo zaczęły pojawiać się również drgawki i obrzęk ciała. Byliśmy przerażeni. Wykonaliśmy badanie rezonansem, które wykazało, że Martyna ma zapalenie mózgu. Natychmiast przetransportowano ją na OIOM. Tam lekarze wprowadzili ją w stan śpiączki farmakologicznej, a my przeżywaliśmy najgorsze w życiu chwile – niewyobrażalny strach o ukochane dziecko. Odczuwaliśmy rozpacz mieszająca się z bezradnością i nadzieją, że wszystko jednak będzie dobrze. Niestety po wybudzeniu córeczka się nie ruszała, a jej źrenice nie reagowały na światło. Przeniesiono nas na oddział neurologii, gdzie po jakimś czasie okazało się, że Martyna walczy z OPRYSZCZKOWYM zapaleniem mózgu. W kółko w naszej głowie wybrzmiewało pytanie: "Jak to się mogło stać, że nasza malutka kruszynka złapała tak paskudnego wirusa?" Niestety odpowiedzi nie poznamy już nigdy. Najgorsze okazały się skutki zapalenia, z którymi walczymy do dziś, mimo że Martyna ma już 13 lat.  Cierpi na padaczkę i porażenie mózgowe. Już do końca życia będzie zależna od intensywnej rehabilitacji i pomocy innych osób. Do tego wszystkiego po wielu latach, pomimo ciężkiej pracy i codziennych ćwiczeń, doszła skolioza, która stale się pogłębia. W tym momencie, ze względu na masę ciała Martynki, nie ma możliwości przeprowadzenia operacji. Pozostaje nam próbować zapewnić jej komfort życia poprzez specjalne siedziska oraz wózek. Siedzisko udało nam się zakupić z własnych środków, niestety na wózek nie wystarczy nam pieniędzy… Rehabilitacja, która jest niezbędna, również wiąże się z ogromnymi kosztami. Martynka boryka się też z częstymi infekcjami, które nie ułatwiają naszej i tak już bardzo trudnej sytuacji. Córeczka jest codziennie intensywnie rehabilitowana. Uczęszcza do wielu specjalistów i poradni, które sprawują nad nią stałą opiekę i kontrolę. W przeszłości mieliśmy możliwość zabierać ją na kilka turnusów rehabilitacyjnych w roku, jednak w tym momencie jesteśmy w stanie zapewnić jej sami maksymalnie dwa wyjazdy. To zdecydowanie za mało… Martynka nie mówi, nie komunikuje się z nami, nie wyraża swoich potrzeb i uczuć. Najprawdopodobniej będzie konieczność wprowadzenia żywienia PEGiem, bo z samodzielnym jedzeniem i piciem również pojawiają się kłopoty. Córeczka pomimo swoich trudności jest bardzo pogodną, radosną dziewczynką. Uwielbia się przytulać, spędzać czas z innymi, jeździć na przejażdżki rowerowe w specjalnym wózeczku. Widzimy, że każdego dnia dzielnie walczy, choć los zrzucił na nią ogromny ciężar. My też walczymy o lepsze jutro dla naszego kochanego dziecka, ale momentami brakuje nam już sił i niestety środków. Prosimy Państwa o pomoc! Zakup wózka inwalidzkiego i systemu do pozycjonowania byłby dla nas ogromnym ułatwieniem, a dla Martynki – szansą na komfort i ułatwienie i tak już bardzo trudnej rzeczywistości. Pomożecie? Rodzice Martynki Facebook 💚

5 926,00 zł ( 14,28% )
Brakuje: 35 564,00 zł
Ksawery Żero
Ksawery Żero , 11 lat

Młody król strzelców walczy z chorobą. Pomóżmy mu wygrać ten najważniejszy mecz!

Dla naszego syna Ksawerego piłka nożna to cały świat i właściwie całe jego dziecięce życie. Football zawsze go fascynował i wiedział, że to z nim chce związać swoją przyszłość. Jest na tyle utalentowany i pracowity, że po pół roku wypatrzył go trener Jagiellonii Białystok i od tego momentu grał w jej barwach. Niestety, na drodze do spełniania marzeń i rozwijania talentu stanęła choroba… Parę miesięcy temu u Ksawerego dostrzegliśmy pierwsze niepokojące objawy… Zaczął bardzo szybko chudnąć, dużo pić, był osłabiony i podupadł na zdrowiu. Zaniepokojeni od razu zaczęliśmy szukać pomocy dla syna. To właśnie wtedy wraz z wynikami badań spadła na nas diagnoza. Cukrzyca typu 1 – na tyle inwazyjna, że do końca życia będzie musiał wstrzykiwać sobie insulinę. Ku naszemu przerażeniu, taki wyrok może odebrać mu szansę na spełnienie marzeń i zostanie zawodowym piłkarzem! Syn dwa kolejne tygodnie spędził pod opieką lekarzy w szpitalu. Był to dla nas bardzo ciężki okres. Pełen niepewności i lęku o zdrowie oraz przyszłość Ksawerego.  Aktualnie syn mimo tego, że ma dopiero 10 lat odważnie stawia czoła chorobie i codziennie samodzielnie robi sobie zastrzyki przed każdym posiłkiem. Stara się nie narzekać i być dzielny, jednak widzimy, jak bardzo boi się, że choroba odbierze mu jego marzenia i szansę na normalne życie.  Po początkowym szoku i łzach naszego dziecka, że będzie musiał zrezygnować ze swojej największej pasji, zaczęliśmy szukać najnowszych metod leczenia. Na szczęście zakwalifikował się na terapię TREG w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. To szansa na, chociażby częściowe, zachowanie funkcji jego trzustki. Przy cukrzycy typu 1 powikłania są nieuchronne – pojawią się problemy ze wzrokiem, nerkami i układem krążenia. Terapia pozwoliłaby odwlec wystąpienie tych powikłań na kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Przy tego typu leczeniu trzeba działać bardzo szybko. Niestety, terapia kosztuje 350 tysięcy złotych. Musimy zebrać tę kwotę do połowy stycznia. Potem dla Ksawerego na to leczenie będzie już za późno. Terapia komórkami macierzystymi jest innowacyjną metodą, jednak daje ogromną szansę na pełne wyleczenie cukrzycy i normalne życie. Ksawery zawsze daje z siebie 100% – zarówno na boisku, jak i w szkole. Piłka jest jego oczkiem w głowie, ale z nauką radzi sobie równie dobrze, co zresztą widzą nauczyciele i bez problemu pozwalają mu na rozwój talentu. Syn gra w juniorach już jakiś czas i zdobył dużo medali, także jako indywidualny zawodnik. Dzisiaj jest królem strzelców w swojej lidze, ale zawsze powtarza, że to sukces całej drużyny. Reprezentował klub także na turniejach międzynarodowych, gdzie walczył o awans dla drużyny i niejednokrotnie odnosił sukcesy. Niestety terapia komórkami macierzystymi jest dla nas niewyobrażalnym kosztem, którego nie jesteśmy w stanie udźwignąć sami. Wierzymy jednak, że wspólnymi siłami uda się nam zgromadzić środki na uratowanie syna przed chorobą i jej komplikacjami. Wierzymy, że dzięki postępowi medycyny i Waszej pomocy uda się rozwijać wyjątkowy talent i pasję Ksawerego. On sam obiecuje, że nie zaprzepaści takiej szansy i zrobi wszystko, by zostać najlepszym polskim piłkarzem.  Rodzice Ksawerego

43 174,00 zł ( 11,59% )
Brakuje: 329 167,00 zł
Ewa Sedowa
Pilne!
Ewa Sedowa , 4 latka

KRYTYCZNIE PILNE❗️Ewunia walczy z ostrą białaczką – RATUJ❗️

Mam na imię Elena i jestem mamą 4-letniej Ewy, której grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Jestem przerażona... Nie wiem, co robić, kogo prosić o pomoc... Gdy usłyszałam, że moją malutką córeczkę trawi nowotwór, gdy usłyszałam, że moje dziecko może umrzeć, wszystko przestało mieć znaczenie. Mój świat rozpadł się, jak domek z kart.  Nasza historia zaczęła się 15 października. Tego dnia Ewa obudziła się z bardzo wysoką temperaturą 38.5 stopnia. Była osłabiona, rozpalona i bardzo niewyraźna. Pojechałyśmy do przychodni. Po wstępnych badaniach okazało się, że to prawdopodobnie wirus, dlatego przepisano jej antybiotyk. Po 3 dniach nie było poprawy. Ponownie udałyśmy się do pediatry. Podczas wykonywania badań na zgięciu łokciowym Ewy zauważyłam twarde w dotyku zaczerwienienie. Nikt jednak nie potrafił wytłumaczyć, co to jest. Zostałyśmy skierowane na badanie USG, które wykazało zapalenie tkanek miękkich. Ewie przepisano kolejny antybiotyk, po którym wszystko miało się unormować. Po kilku dniach Ewa wróciła do zdrowia, a tak przynajmniej myślałam. Szykowałyśmy się do przedszkola, gdy nagle zadzwonił telefon – "Proszę pilnie przyjechać, powtórzyć badania krwi". Poczułam, że dzieje się coś niedobrego... Gdy na drugi dzień zobaczyłam wyniki, osłupiałam… Hemoglobina sięgała 61 jednostek! To zdecydowanie za dużo. Natychmiast wezwałam pogotowie, które zabrało nas do szpitala. Tam Ewie ponownie pobrano krew, jednak wyniki wciąż były bardzo złe. Konieczna była transfuzja krwi. Siedziałam na korytarzu i nie rozumiałam, co się dzieje... Całą sobą czułam niepokój i przeraźliwy strach. Płakałam... Niestety, kolejne badania przynosiły nowe druzgocące informacje. Wykonana punkcja wykazała w krwi córeczki aż 25,6% blastów (złych komórek). Gdy powtórzono badanie, było już ich 92% (norma to 20%). Ewunię trawi nowotwór krwi...  Po wielu konsultacjach zdecydowałam się zabrać córkę do kliniki w Izraelu, która specjalizuje się w leczeniu nowotworów u dzieci. Nie było już złudzeń... Potwierdzono, że moja córeczka ma na ostrą białaczkę. Natychmiast wdrożyliśmy leczenie – od dwóch tygodni Ewunia przyjmuje chemię. Jest pod stałą opieką lekarzy. Próbujemy odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Ewa chciałaby pójść pobawić się z innymi dziećmi, pójść na plac zabaw. Ale kiedy chemia wpływa do jej żył, zabiera z niej dziecięcą radość. Płacze, wykręca się z bólu...  Wydałam wszystkie oszczędności, by tu przyjechać i rozpocząć leczenie – leczenie, które utrzymuje przy życiu moją córeczkę, leczenie, które jest naszą jedyną nadzieją. Niestety, badania, chemioterapia, zakwaterowanie generują ogromne koszty. Sama terapia kosztuje ponad MILION ZŁOTYCH! Nie mam więcej pieniędzy! Dotychczas dawałam sobie radę sama, jednak dziś wiem, że dłużej nie będzie to już możliwe.  Dlatego proszę Cię, ratuj moją córeczkę... Pomóż mi! Ewunia jest dla mnie całym światem. Sama nie uzbieram takiej kwoty. Bez leczenia Ewa nie przeżyje... Elena, mama Ewuni

5 143,00 zł ( 0,41% )
Brakuje: 1 225 167,00 zł
Dominik Rogowski
Dominik Rogowski , 12 lat

Walczymy już rok... Proszę o pomoc!

Dominik ma 12 lat. Dopiero tym roku w końcu usłyszeliśmy i potwierdziliśmy diagnozę, jaką jest Zespół Aspergera oraz ADHD. Wydawać się może, że w porównaniu do problemów innych osób, jest to pestka. Lecz dla naszej rodziny jest to realny i priorytetowy problem.  Od urodzenia Dominika wiedziałam, że coś jest nie tak. Jest wcześniakiem i wszelakie badania towarzyszą nam od początku, lecz wszyscy rozkładali ręce na moje pytania dlaczego dziecko cały czas płacze, dlaczego ma problemy z jedzeniem, mową i wieloma innymi podstawowymi czynnościami. W kolejnych latach doszły do tego problemy z zachowaniem.  Gdy skierowałam się o pomoc do psychiatry, Dominik dostał skierowanie do szpitala psychiatrycznego ze względu na to, że ma duże predyspozycje do chorób psychicznych, gdyż obydwie jego babcie chorują na schizofrenię paranoidalną.  W grudniu zeszłego roku również psycholog szkolna zainteresowała się Dominikiem. Nie da się opisać, jak bardzo nam pomogła. W tamtym czasie padła pierwsza diagnoza. Był to wielki szok, ale jednocześnie ulga, że wiemy już, o co chodzi i możemy cokolwiek z tym zrobić. Od tamtej pory syn jest pod ciągłą opieką psychologa i psychiatry. Przyjmuje na stałe leki. Ma zalecone terapię oraz kolejne badania w kierunku zaburzeń sensorycznych. W dodatku nakłada się tu jeszcze zaburzenie opozycyjno-buntownicze.  Jesteśmy na skraju wyczerpania emocjonalnego jak i finansowego. Dlatego też proszę Państwo o pomoc w uzyskaniu funduszy na leczenie i dalsze diagnozowanie Dominika. Dorota, mama Dominika

351 zł
Katarzyna Rymarek
Pilne!
Katarzyna Rymarek , 38 lat

Chcę żyć dla mojej córeczki, która jest dla mnie całym światem❗️

Mam raka. To nowotwór złośliwy piersi. Czy są słowa, które opiszą mój strach? Czy są słowa, które opiszą co czuję, gdy pomyślę, że moja 5-letnia córka może stracić mamę?  Nie ma takich słów. Pozwólcie jednak, że opiszę Wam moją historię.  O chorobie dowiedziałam się trzy miesiące po śmierci mojej mamy, która przegrała walkę z rakiem. Wiem więc, co czuje dziecko, gdy odchodzi jego matka… Moja Michalinka jest jednak zdecydowanie za mała, aby doświadczyć tego traumatycznego przeżycia! Po odebraniu diagnozy było bardzo ciężko. Guz był wielki i miał 5 cm! Potem nastąpiły przerzuty do węzłów chłonnych… Najpierw przeszłam chemioterapię, potem operację, w trakcie której usunięto mi pierś i węzły chłonne. Nie przyniosło to zamierzonego efektu i lekarze zadecydowali o 25 dawkach radioterapii. To także w pełni nie pomogło i przez pół roku przyjmowałam uzupełniającą chemię w tabletkach.  Nadal muszę być pod stałą opieką lekarza i przyjmować leki oraz specjalistyczne zastrzyki. Obawiam się jednak, że to nie wystarczy...  Moja córka ma tylko 5 lat – to za wcześnie, abym się z nią rozstała! Dlatego podjęłam decyzję o profilaktycznym usunięciu drugiej piersi oraz jajników. Nowotwór, na który zachorowałam jest hormonozależny, co oznacza, że taki zabieg mogę wykonać tylko prywatnie.  Nie mam innego wyjścia – proszę Was o pomoc. Chcę żyć dla mojej córeczki, która jest dla mnie całym światem! Kasia

6 974 zł
Pola Tereszkiewicz
Pola Tereszkiewicz , 3 latka

Po tragicznym wypadku Pola walczy o sprawność!

Jesteśmy ogromnie wdzięczni. To, jaką pomoc uzyskaliśmy od zupełnie obcych ludzi to niesamowite. Pola zaczęła prostować rączkę, może też ją do połowy unieść. Niestety przykurcz dłoni nadal się utrzymuje – nie może jej swobodnie otworzyć. Jeszcze sporo zostało do wypracowania po wypadku, stąd nasza ponowna prośba o pomoc. Poznaj historię Poli: Mając niecały rok, Pola przeżyła prawdziwy koszmar… Uczestniczyła w wypadku drogowym, w którym zginął jej 3-letni braciszek oraz babcia. Każde wspomnienie o tym wydarzeniu wywołuje we mnie ból. Na szczęście Pola jest z nami. Zdołaliśmy przezwyciężyć ten horror, a teraz robimy, co w naszej mocy, aby córka wróciła do pełnej sprawności… W następstwie wypadku Pola doznała rozległych obrażeń: urazu głowy z krwawieniem, stłuczenia płuc, wątroby i klatki piersiowej oraz naderwania mięśni piersiowych. Najgorsze okazało się jednak ciężkie uszkodzenie nerwów splotu barkowego, które spowodowało wiotkie porażenie w obrębie barku, łokcia, nadgarstka i palców.  Pola uczęszcza na rehabilitację. Musi systematycznie odbywać terapię metodą Vojty. Rehabilitacja jest stała i wiąże się z ogromnymi kosztami. Przed córką jest jeszcze bardzo długa droga. Musi kontynuować leczenie i rehabilitację. My wraz z nią walczymy o to, by mogła w przyszłości spełniać swoje cele życiowe. Moim marzeniem jest to, by w przyszłości Pola była samodzielna i poradziła sobie w życiu. Nie damy sobie jednak rady bez Waszej pomocy…  Walka o sprawność pociąga za sobą koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć z własnego budżetu, dlatego będziemy bardzo wdzięczni za każdy okazany gest!  Mama Poli

3 682,00 zł ( 9,61% )
Brakuje: 34 616,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki