Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Laura Kurlit
Laura Kurlit , 10 lat

‚‚Córeczko, zawsze będę miała nadzieję..." - proszę, pomóż nam walczyć❗️

Dziękujemy za całego serca za to, że tak długo jesteście z nami. Nasze życie nabrało sensu, nabrało nadziei. Pomóż nam ją zachować!  Zostaniesz z nami, zbierając na kolejny, konieczny i niezbędny cel dla Laurki?  Nasza historia:  Córeczka urodziła się z ciężką wadą układu nerwowego. Praktycznie rzecz biorąc, nie ma mózgu – ma tylko skrawki kory mózgowej i pień… Od jej narodzin walczymy o każdy dzień, o każdą małą umiejętność. I bardzo potrzebujemy Twojej pomocy… Laurka jest głęboko niepełnosprawna, zarówno umysłowo, jak i fizycznie… Nie był to jednak koniec tragicznych, łamiących serce wiadomości… Córeczka jest niewidoma, żyje w ciemności… Nigdy nie zobaczy mojej twarzy, nie spojrzy w oczy, wpatrzone w nią z miłością.  Życie nas nie rozpieszcza… Laura nie siedzi, nie trzyma główki, nie mówi, ma niedowład prawej części ciała. Laurka jest karmiona tylko przez PEG. Szpital to nasz drugi dom. Nie zliczę, ile razy przekraczałyśmy jego próg…  Część zajęć terapeutycznych zapewnia przedszkole, za pozostałe musimy płacić. Ponadto, z racji tego, że Laurka jest coraz większą i cięższa do podstawowych czynności pielęgnacyjnych bardzo by się przydał podnośnik. Mam trójkę dzieci, z czego córeczka wymaga całodobowej opieki. To generuje nasz największy problem — finansowy. Nie mogę podjąć pracy, a  intensywna rehabilitacja i sprzęt są konieczne. Dla Laury rehabilitacja to "być albo nie być"... Dziś przychodzę z ogromną prośbą — podnośnik i dostęp do rehabilitacji ściągnąłby z nas ogromny ciężar. Ciężar codziennych zmartwień, czy damy radę, czy starczy sił? Czy kolejny dzień nie będzie tragedią...  Proszę, mama. 

586,00 zł ( 5,5% )
Brakuje: 10 053,00 zł
Agnieszka Bartkowiak
Agnieszka Bartkowiak , 37 lat

Nowy wózek to moje marzenie o samodzielności! Obecny pogarsza mój stan... Pomóż!

Jestem w stanie głębokiej depresji i nie wiem, co dalej ze mną będzie. Stoję pod ścianą, krzyczę i błagam o pomoc.  Mam dopiero 37 lat i nie potrafię pogodzić się z moją sytuacją. Operacja kręgosłupa, która miała mi pomóc, przyniosła niespodziewane komplikacje. Stałam się osobą niepełnosprawną, która nie wie, jak znów zacząć żyć W wyniku powikłań mam niesprawne nogi oraz dysfunkcję ręki. Na co dzień poruszam się na wózku rehabilitacyjnym, który niestety tylko pogarsza mój stan. Nie jest dla mnie odpowiedni, przez co uszkadzam sobie kręgosłup w odcinku szyjnym. Blokuje mi się ręka i nie mogę funkcjonować praktycznie w ogóle. Według zaleceń neurologa powinnam jak najszybciej zamienić obecny wózek na specjalistyczny.  Nie mogę poruszać się sama w domu oraz na zewnątrz. Nie mogę wyjechać samodzielnie na spacer czy cokolwiek załatwić. Obecnie mogę korzystać tylko z jednego pokoju. Czasami czuję się w nim jak więzień w czterech ścianach. Chciałabym po prostu znów móc samodzielnie ugotować obiad czy skorzystać z toalety. Jestem samotnie wychowującą mamą wspaniałej 15-latki. Moja córeczka każdego dnia stara się otoczyć mnie odpowiednią opieką. Wspiera mnie z całych sił, ale to jeszcze dziecko. Nie chcę, by swoje młodzieńcze lata spędziła tylko i wyłącznie na opiekowaniu się mamą. Sytuacji nie ułatwia fakt, że choruję również na astmę i cukrzycę. W dodatku niedawno przeszłam konizację dysplazji szyjki macicy nowotworowej. Nasze życie nigdy nie należało do łatwych... 4 lata temu nasz dom stanął w ogniu. To był koszmar! Straciliśmy dosłownie wszystko, jednak dzięki ludziom dobrej woli i ich pomocy, udało nam się częściowo odbudować dom. Chciałabym być po prostu znów samodzielna. Specjalistyczny wózek to jedyne rozwiązanie. Marzę o tym, by w końcu poruszać się bez ograniczeń.  Uzyskałam częściowe dofinansowanie, jednak brakująca kwota i tak przekracza moje możliwości finansowe. Czasem nie starcza nam na życie, czasami muszę rezygnować z leków. Uzbieranie kilku dodatkowych tysięcy jest dla mnie niemożliwe.  Nie mam innego wyboru. Zbiórka jest dla mnie ostatnią szansą. Proszę z całego serca, pomóżcie mi i mojemu dziecku uwierzyć, że będąc niepełnosprawnym, można jeszcze normalnie żyć. Agnieszka

4 075,00 zł ( 56,74% )
Brakuje: 3 106,00 zł
Jan Czarnota
Pilne!
Jan Czarnota , 7 lat

Wzrosły koszty leczenia, bez którego koszmar powróci❗️ RATUNKU – on musi żyć!

Gdy zabrałam go do szpitala, powiedział, że nie chce tu tafić już nigdy więcej. Świadomość, że śmiertelne zagrożenie powróci jest paraliżująca, a ja jestem gotowa zrobić wszystko, by już nigdy nie wrócić do onkologicznego piekła. Pomocy!  Wciąż mam przed oczami chwilę, w których mój synek walczył o życie. Patrzę na niego kilka miesięcy po immunoterapii i czuję się, jakbym odzyskała moje dziecko! Jasiek ma energię, śmieje się, zadaje mnóstwo pytań. Ale ciągle gdzieś w głowie ciągle przewija się myśl, że stąpamy po kruchym lodzie, bo choroba, którą niedawno udało się pokonać może wrócić w każdej chwili. Silniejsza. Groźniejsza. Prowadząca prosto w objęcia śmierci!  Za nami jeden z najważniejszych etapów - immunoterapia, która pozwoliła na zabicie wszystkich komórek nowotworowych. Moment, w którym lekarz przekazał nam wiadomość, że Jasio jest “czysty” zapamiętam na zawsze, podobnie jak dzień, w którym usłyszałam najgorszą możliwą diagnozę: neuroblastoma IV stopnia. Dobre wiadomości są dla nas tymczasowe, bo Jasio został zakwalifikowano do grupy największego ryzyka nawrotu choroby. Świadomość tego, że musielibyśmy jeszcze raz przechodzić przez to wszystko jest dla mnie przerażająca, dlatego jeszcze przed zakończeniem leczenia szukałam wszelkich informacji o dostępnych terapiach zwiększających szansę na zatrzymanie tego procesu.  Ratunkiem okazała się klinika w USA podająca specjalistyczną szczepionkę zabezpieczającą organizm przed atakiem komórek nowotworowych. To było dla mnie jak zastrzyk nadziei! Pierwsze wiadomości, zapytania wymieniane ze specjalistami, napięcie, które rosło właściwie każdego dnia… I wreszcie wiadomość, która była dla nas jedną z najważniejszych w ostatnim czasie - kwalifikacja do podania! Jasiek może dostać lek, który powstrzyma rozwój choroby, a to oznacza dla nas bezpieczeństwo przed nawrotem choroby.  Chciałabym powiedzieć, że zrobię wszystko, by zdobyć dla niego ratunek, ale w momencie otrzymania kosztorysu nogi się pode mną ugięły. Podanie szczepionki zostało wycenione na ponad 700 tysięcy złotych, ale dzięki Waszemu wsparciu z poprzedniej zbiórki potrzebujemy znacznie mniej. Życie i zdrowie mojego dziecka znowu zależy od pieniędzy! Znów stawiam wszystko na jedną kartę prosząc o pomoc i ratunek dla mojego synka. Wiem, że macie ogromną moc! Wiem, że dzięki wsparciu dobrych ludzi mogą zdarzać się cuda!  Chciałabym wrócić do rzeczywistości, w której nie ma strachu. Chciałabym dać mojemu dziecku poczucie bezpieczeństwa i powiedzieć z całą pewnością “wszystko będzie dobrze, już nigdy tam nie wrócimy”. Dzięki Wam możemy zamknąć ten etap raz na zawsze. Pomocy! 

17 545,00 zł ( 7,77% )
Brakuje: 207 987,00 zł
Anastazja Nersesian
Anastazja Nersesian , 7 lat

Anastazja chce samodzielnie chodzić! Proszę, pomóż!

Z niecierpliwością czekałam na narodziny mojej córeczki Anastazji. Nie chciałam jednak, żeby spieszyła się na świat aż tak bardzo. Urodziła się w 31 tygodniu ciąży. Dzisiaj ma już 7 lat i ciągle mierzy się z poważnymi problemami zdrowotnymi.  Pierwsze dni Anastazji przyniosły naprawdę dramatyczne wydarzenia. W 10 dobie pobytu na oddziale intensywnej terapii, doznała wylewu krwi do mózgu… Niestety, u córeczki zdiagnozowano leukomalację okołokomorową, czyli uszkodzenie istoty białej w mózgu. Kiedy Anastazja skończyła 6 miesięcy, zauważyliśmy, że nie potrafi przewracać się na bok, brać zabawek do rąk, czy wodzić wzrokiem za przedmiotami. Bałam się, co będzie dalej... Co pół roku sprawdzaliśmy u ortopedy stan bioderek Anastazji. W wieku 2 lat udało się postawić diagnozę: dysplazja stawów biodrowych i pogorszenie kąta kości biodrowej. Moja córeczka musiała nosić aparat ortopedyczny stabilizujący biodra przez 2 lata. Moja biedna dziewczynka praktycznie go nie zdejmowała... Gdy Anastazja skończyła 4 latka, przeszła dwie operacje: selektywną rizotomię grzbietową oraz wydłużenie ścięgna pod kolanem prawej nogi. Operacje te miały na celu zmniejszenie spastyczności i co za tym idzie, zwiększenie szans na samodzielne poruszanie się. Obecnie Nastka chodzi z pomocą chodzika. Moja kochana córeczka uwielbia ćwiczyć, rozumie, dlaczego tego potrzebuje. W domu codziennie pracujemy nad doskonaleniem jej umiejętności. Anastazja lubi też pływać i rysować. Jest bardzo towarzyska. Jestem pewna, że ​​wyrośnie na dobrą i wartościową osobę.  Walkę o sprawność Anastazji zaczęliśmy już od pierwszego miesiąca życia. Gdy miała półtora roku, pierwszy raz pojechaliśmy do centrum intensywnej rehabilitacji.  Dzięki temu Nastka zaczęła raczkować! To był dla nas bardzo duży sukces.  Od tego czasu wracamy do centrum, żeby walczyć o większe efekty. To wszystko kosztuje jednak bardzo dużo. Nie stać mnie na pokrycie kosztów, a bardzo chciałabym zapewnić córeczce najlepszą rehabilitację. Tata Anastazji pracuje, ja zajmuje się nią i jej dwa lata starszą siostrą, Nicole. Nastka marzy o pójściu do szkoły, poznaniu tam przyjaciół i byciu jak najbardziej samodzielną. Wierzę, że wspólnymi siłami uda się to osiągnąć! Drodzy przyjaciele, pomóżcie! Diana, mama Zobacz, jak Anastazja walczy o sprawność!

50,00 zł ( 0,15% )
Brakuje: 31 653,00 zł
Antoś Pasierbek
Antoś Pasierbek , 4 latka

Jedno dzieciństwo i zbyt wiele diagnoz...

Cały nasz tydzień podporządkowany jest terapiom Antosia. Czasem mam wrażenie, że mój synek więcej czasu spędza w przedszkolu i w gabinetach specjalistów, niżeli w swoim domu… W tym wszystkim towarzyszę mu tylko ja – jego mama.  Postawione diagnozy brzmią często niezrozumiale. To słowa, które tak naprawdę niewiele mówią. Każdego dnia widzę jednak na własne oczy, jak bardzo te trudności wpływają na mojego synka, zakłócając jego dzieciństwo! Antek ma zaburzenia neurorozwojowe, przykurcz ścięgien Achillesa o nieustalonej etiologii, autyzm dziecięcy, zespół porażenny – nieokreślony, zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego, astmę oraz nadpobudliwość psychoruchową. Nadal nie mogę uwierzyć, że ta lista jest tak długa! Zwłaszcza życie z autyzmem nie jest łatwe. Dorośli wielu rzeczy, zachowań i uczuć nie potrafią nazwać i zrozumieć, więc co dopiero taki maluch, który ma dodatkowe obciążenia?  Zdarza się, że przeżywane przez niego emocje okazywane są w zbyt skrajny sposób. Jest tak np. w przypadku złości, która często staje się gwałtowna i ciężka do opanowania. Funkcjonowanie Antosia w dużej mierze uzależnione jest od wcześniej wypracowanych schematów. Jeżeli nagle coś ulegnie zmianie, wtedy jego poczucie bezpieczeństwa zostaje zachwiane. Nie pomagają wówczas żadne zapewnienie, że wszystko jest dobrze… To tak, jakby jego poukładany świat nagle się zawalił! Z tego względu nowe otoczenie, spotkania z nowymi osobami, zbyt głośne dźwięki mogą wywołać nadmierne reakcje emocjonalne.  Dlatego też od początku podjęłam się wszelkich starań, aby zapewnić mojemu dziecku odpowiednią terapię, rehabilitację, stałą współpracę z psychologiem i pedagogiem. Dwa razy w roku bierzemy udział w turnusach rehabilitacyjnych, które jak do tej pory przynosiły bardzo dobre efekty.  Nasze życie tak się potoczyło, że Antosia wychowuję sama. Zawsze starałam się sobie radzić. Jednak teraz stanęłam przed wyzwaniem, któremu mogę nie sprostać, a w tym przypadku trzeba zadziałać jak najszybciej!  Antoś pilnie potrzebuje specjalistycznych ortez. W tej chwili chodzi na palcach, co zwiększa jego napięcie mięśniowe. Trzeba temu przeciwdziałać, aby przykurcze jeszcze bardziej nie uległy powiększeniu. Ortezy dają też możliwość położenie na ziemie całej stopy, czego obecnie Antoś nie potrafi zrobić.  Mój chłopiec jest moim małym skarbem, który uwielbia tańczyć i śpiewać. Zaczął interesować się też markami samochodów, które bez problemu rozpoznaje! Czasem to on uczy mnie rozróżniać od siebie poszczególne auta.  Choć nie jest to proste, postanowiłam poprosić o wsparcie. To, co mogę, sama staram się zapewniać mojemu dziecku. Jednak w tym momencie moje możliwości zostały wyczerpane. Dlatego proszę, pomóż zaopatrzyć Antosia w ortezy, które teraz są dla niego najlepszym lekarstwem.  Kinga, mama

640,00 zł ( 11,23% )
Brakuje: 5 057,00 zł
Maria Flakus
Maria Flakus , 54 lata

Odparłam już kilka ataków NOWOTWORU - dziś potrzebuję Twojej POMOCY❗️

Kilkanaście lat temu pojawił się pierwszy guzek. Coś wielkości pestki zmieniło już na zawsze moje życie. Choruję od 14 lat na nowotwór złośliwy. Konkretniej nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do kości i węzłów chłonnych. To, że tak długo jestem leczona to tylko wielki sukces mojego lekarza i zasługa mojego silnego organizmu. ALE! To, że tak długo żyję z nowotworem, nie powoduje, że jestem spokojna o każdy kolejny dzień. Jestem po mastektomii. Mam endoprotezę biodra. Jestem po 7 latach (ciągiem) przyjmowania chemii w postaci tabletek. Obecnie na wlewach. Moje życie się nie zatrzymało, ale nieustannie krąży wokół choroby.  Obecne leczenie chemią rośnie w siłę, ale niestety w skutkach ubocznych. Słabnę, poruszam się o kuli, moje nerwy są stopniowo uszkadzane. A NIE CHCĘ TRAFIĆ NA WÓZEK! Niestety, jeśli kolejna chemia dobiegnie końca, a mój organizm się na nią uodporni... następna chemioterapia będzie już odpłatna.   Koszt tego, co być może mnie czekać, to minimum 5 000 miesięcznie. Nie pracuję, nie mam takiej możliwości. Mąż robi co może, a jedno z naszych dzieci chodzi jeszcze do szkoły...  Potrzebuję wsparcia! Proszę wszystkie dobre serca, wesprzyjcie moją walkę o zdrowie, o każdy kolejny dzień! Maria

3 503,00 zł ( 5,48% )
Brakuje: 60 327,00 zł
Zuzia Kowalczuk i Antonina Pawluk
Zuzia Kowalczuk i Antonina Pawluk , 8 lat

Obie walczą, choć brakuje już sił... RAZEM DLA ZUZI I ANTOSI!

Nie wiemy, jak mamy dziękować Wam za dotychczasowe wsparcie i pomoc. Dzięki Wam udało się zakupić dla Zuzi i Antosi odpowiedni sprzęt, zapewnić im potrzebne leczenie i rehabilitacje. Nasza wdzięczność jest nieopisana. Niestety jesteśmy zmuszeni prosić o dalsze wsparcie dla naszych kochany córeczek. Proszę, zapoznaj się z naszą historią: Antosia to 6-letnia dziewczynka, która cierpi na rzadką i nieuleczalną chorobę – leukodystrofię hipomielinizującą typu 6. Choroba powoli odbiera jej wszystkie umiejętności i sprawia, że każdy dzień jest dla niej walką. Antosia zmaga się z autyzmem dziecięcym, padaczką, upośledzeniem umysłowym w stopniu głębokim, niepełnosprawnością ruchową, zaburzeniami psychicznymi, zaburzeniami układu trawiennego i oddechowego. Od czasu diagnozy stan córeczki znacznie się pogorszył, a choroba męczy ją coraz bardziej.  Nasilają się problemy z oddychaniem, dlatego Tosia wspierana jest tlenoterapią, ale to nie wystarczy. Potrzebuje respiratora! Chcemy zapewnić jej rehabilitację i odpowiedni sprzęt medyczny, by zminimalizować jej cierpienie i zapewnić trochę ulgi w codziennym życiu. Każda infekcja jest dla niej śmiertelnym zagrożeniem, przez co bardzo często bywamy w szpitalu... Z kolei nasza Zuzia nadal wymaga intensywnej rehabilitacji, terapii, leczenia padaczki lekoopornej i zespołu Smith – Magenis. Starsza córcia zmaga się także z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym, niepełnosprawnością ruchową oraz autyzmem. Pragniemy zapewnić jej odpowiednią terapię, która wesprze jej optymalny rozwój i pozwoli zatrzymać chorobę genetyczną. Zuzia dzięki ćwiczeniom zdobywa nowe umiejętności, a padaczka nie postępuje aż tak agresywnie. Przed nią jednak jeszcze wiele lat walki o zdrowie. Będziemy nadal wspierać Zuzkę w drodze po lepsze jutro, bo jest tego warta. Z każdym rokiem potrzeby dzieci są większe. W najbliższym czasie będziemy musieli zakupić wiele sprzętów rehabilitacyjnych i opłacić terapie, które ułatwią funkcjonowanie naszym córeczkom. Koszty są porażające.  Jest nam niezwykle trudno, ale walczymy dalej. Każdy rodzic nas zrozumie – dla ukochanych dzieci człowiek jest w stanie przenieść góry. Robimy wszystko, aby zapewnić naszym córeczkom jak najlepszą przyszłość, rozwój i życie bez cierpienia… Jednak bez waszej pomocy nie damy rady. Prosimy o ponowne wsparcie, nie odwracajcie wzroku od naszych córeczek. One zasługują na życie bez bólu… Nie na ciągły strach, płacz i cierpienie. Rodzice Zuzi i Antosi Razem dla Zuzi i Antosi 💚

828,00 zł ( 0,51% )
Brakuje: 158 747,00 zł
Ryszard Wrzesiński
Ryszard Wrzesiński , 76 lat

Pomóżmy, aby życie Ryszarda było choć trochę łatwiejsze!

Problemy zdrowotne towarzyszą mi już od dłuższego czasu. Kilkanaście lat temu zauważyłem u siebie pierwsze objawy – drżenie kończyn, problemy z utrzymaniem równowagi, a przez to również częste upadki na ziemię. Do wszystkiego doszedł jeszcze nasilający się ból stawu biodrowego… Przeszedłem kilkukrotne operacje odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Wstawiono mi również endoprotezę stawu biodrowego. Zdiagnozowane u mnie choroby nie przestawały jednak odpuszczać. Każdego dnia odbierają mi coraz więcej… Zmagam się z m.in. z atypowym zespołem parkinsonowskim i dyslipidemią. W ostatnim czasie narastają u mnie nie tylko trudności ruchowe, ale też zaburzenia mowy. Walczę o to,  by wszystkie dolegliwości nie odebrały mi możliwości normalnego funkcjonowania. Chciałbym mimo przeciwności zachować jak największą samodzielność. Dlatego też zależy mi na zakupie specjalistycznego sprzętu, który ułatwiłby mi codzienne życie. Jestem emerytem ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Mieszkam na pierwszym piętrze i częste pokonywanie schodów sprawia mi ogromną trudność. Poruszam się przy pomocy chodzika i wózka. Nie jestem wstanie bez przytrzymania się i pomocy innej osoby utrzymać równowagi. Przemieszczanie się po schodach jest szczególnie trudne i niebezpieczne, ponieważ dysfunkcja lewej ręki i ból nie pozwalają mi przytrzymać się poręczy. Wysiłek przy pokonywaniu stopni schodów jest wyczerpujący z powodu osłabionej chorobą siły mięśni.  Żeby dostosować mieszkanie i abym mógł w miarę samodzielnie funkcjonować, niezbędny jest dla mnie zakup krzesełka schodowego, które ułatwi mi codzienne przemieszczanie się po stopniach. Koszt takiego sprzętu przekracza jednak moje możliwości finansowe, dlatego całym sercem proszę Was o wsparcie! Ryszard

155,00 zł ( 0,34% )
Brakuje: 44 420,00 zł
Jagoda Budakiewicz
Jagoda Budakiewicz , 26 lat

"Jagódko, wróć do nas❗️" – potrzebna pilna pomoc po tragicznym wypadku!

3 maja nasz świat legł w gruzach. Tak niedawno nasze życie płynęło zupełnie normalnie! Wciąż trudno nam uwierzyć w ten wypadek, w to, że nasza Jagódka tak strasznie ucierpiała. W to, że piszemy teraz apel z prośbą o pomoc dla niej, choć jeszcze nie tak dawno to ona chętnie pomagała... Nasza kochana córka, narzeczona, wnuczka, kuzynka, a przede wszystkim młoda mama radosnego, 6-letniego chłopca mogła stracić życie... 3 maja uległa poważnemu wypadkowi komunikacyjnemu. Ciężki uraz głowy sprawił, że mimo starań lekarzy i nasz wszystkich, do tej pory nie wybudziła się ze śpiączki, nie odzyskała świadomości... Żyje – po wypadku tylko to się liczyło. Ale teraz rozpoczynamy walkę, by do nas wróciła. Tak bardzo za nią tęsknimy. Ogromnie tęskni synek, który wciąż pyta, gdzie jest mama... Dlaczego tak nagle zniknęła z jego życia?   Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby Jagoda wróciła do sprawności. Nie uda nam się to jednak bez długotrwałej i kosztownej rehabilitacji... A w tym potrzebujemy Waszej pomocy. Nie mamy tyle środków, by zapewnić Jagódce najlepszą rehabilitację na kolejne miesiące, a może i lata... W najgorszych chwilach naszego życia pojawili się ludzie, którzy nie pozwolili nam się poddać. Już teraz chcemy Wam za to wszystko podziękować, że wspieracie nas swoją obecnością, wyrozumiałością, troską i dobrocią. Wierzymy, że wasze ogromne serca pomogą przywrócić naszą Jagodę do dawnego życia, aby mogła znów przytulić swojego synka, który za nią bardzo tęskni. Prosimy, przejdzie z nimi tę drogę. Pozwólcie Jagodzie wrócić...Rodzina ➡️ Licytuj i pomóż Jagodzie!  

30 124,00 zł ( 14,15% )
Brakuje: 182 642,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki