Brat bliźniak zbiera na wózek i rehabilitacje

Skarbonka została założona z inicjatywy organizatora, który odpowiada za jej treść.
Codziennie budzę się z nadzieją, że poprzednie dni rozgrywały się tylko w mojej głowie, że koszmar, który rozpoczął się w czerwcu tego roku będzie musiał się kiedyś skończyć. Od dnia, w którym dowiedziałem się o potwornym wypadku mojego brata bliźniaka, nic już nie jest takie samo. Każdego dnia boję się o jego zdrowie, o jego przyszłość, o to, co przyniesie jutro...
Wszystko wydarzyło się 13 czerwca. Wystarczyła dosłownie sekunda, gdy Damian wypadł z okna znajdującego się na szóstym piętrze. Sąsiadka natychmiast wezwała karetkę i brata przewieziono do szpitala.
Gdy dotarłem na miejsce, byłem cały czas w szoku po tym, co się stało. Dowiedziałem się od pani doktor, że stan Damiana jest krytyczny i mam przygotować się na najgorsze. Pamiętam chłód, który bił od szpitalnej sali, gdy czekałem na dalsze wieści. Tak bardzo bałem się tego, co mogę chwilę później usłyszeć. Tęskniłem za bratem mocniej niż kiedykolwiek, przecież zawsze byliśmy razem. Wierzyłem, że nie zmieni tego nawet ten koszmarny wypadek.
To były najgorsze dwa miesiące naszego życia. Damian walczył o życie na oddziale intensywnej terapii, a ja umierałem ze strachu, czekając na informacje od lekarzy. Usłyszane słowa raz dawały mi nadzieję, innym razem stan brata znów się pogarszał i nie było wiadomo, czy z tego wyjdzie. Kiedy już wszystko zaczęło się stabilizować, w organizm Damiana wdała się sepsa i lekarze musieli amputować mu stopy.
Zastanawiałem się, kiedy to się skończy, kiedy w końcu będę mógł odetchnąć z poczuciem ulgi, że będzie już tylko lepiej. Nic tego jednak nie zapowiadało, a ja czułem się kompletnie bezradny.
Brat przeszedł kilka operacji, a jego stan wciąż był krytyczny! Do wielu problemów dołączyło też potwornie groźne zakażenie bakterią New Delhi. Tak bardzo się bałem, że już go straciliśmy... Zdecydowano o wstawieniu zastawki, która miała za zadanie odprowadzić nadmiar płynu mózgowo - rdzeniowego i to pomogło! Damian po czasie odzyskał przytomność i teraz stopniowo nabiera sił.
Wiemy, że jego lepszy stan to dopiero początek naszej walki... Brat musi nauczyć się żyć na nowo, a my musimy mu w tym pomóc. Przed wypadkiem Damian uwielbiał chodzić po górach. Przypominam go sobie właśnie w takich momentach, w których był najbardziej szczęśliwy. To pomaga nam wszystkim nabierać otuchy, iść do przodu, dalej walczyć o przyszłość Damiana. Dzisiaj zwracam się również do Ciebie z prośbą o pomoc - bądź z nami na tej trudnej drodze!
Dominik, brat
Wszystkie środki zebrane na skarbonce trafiły
bezpośrednio na subkonto Podopiecznego:
Codziennie budzę się z nadzieją, że poprzednie dni rozgrywały się tylko w mojej głowie, że koszmar, który rozpoczął się w czerwcu tego roku będzie musiał się kiedyś skończyć. Od dnia, w którym dowiedziałem się o potwornym wypadku mojego brata bliźniaka, nic już nie jest takie samo. Każdego dnia boję się o jego zdrowie, o jego przyszłość, o to, co przyniesie jutro...
Wszystko wydarzyło się 13 czerwca. Wystarczyła dosłownie sekunda, gdy Damian wypadł z okna znajdującego się na szóstym piętrze. Sąsiadka natychmiast wezwała karetkę i brata przewieziono do szpitala.
Gdy dotarłem na miejsce, byłem cały czas w szoku po tym, co się stało. Dowiedziałem się od pani doktor, że stan Damiana jest krytyczny i mam przygotować się na najgorsze. Pamiętam chłód, który bił od szpitalnej sali, gdy czekałem na dalsze wieści. Tak bardzo bałem się tego, co mogę chwilę później usłyszeć. Tęskniłem za bratem mocniej niż kiedykolwiek, przecież zawsze byliśmy razem. Wierzyłem, że nie zmieni tego nawet ten koszmarny wypadek.
To były najgorsze dwa miesiące naszego życia. Damian walczył o życie na oddziale intensywnej terapii, a ja umierałem ze strachu, czekając na informacje od lekarzy. Usłyszane słowa raz dawały mi nadzieję, innym razem stan brata znów się pogarszał i nie było wiadomo, czy z tego wyjdzie. Kiedy już wszystko zaczęło się stabilizować, w organizm Damiana wdała się sepsa i lekarze musieli amputować mu stopy.
Zastanawiałem się, kiedy to się skończy, kiedy w końcu będę mógł odetchnąć z poczuciem ulgi, że będzie już tylko lepiej. Nic tego jednak nie zapowiadało, a ja czułem się kompletnie bezradny.
Brat przeszedł kilka operacji, a jego stan wciąż był krytyczny! Do wielu problemów dołączyło też potwornie groźne zakażenie bakterią New Delhi. Tak bardzo się bałem, że już go straciliśmy... Zdecydowano o wstawieniu zastawki, która miała za zadanie odprowadzić nadmiar płynu mózgowo - rdzeniowego i to pomogło! Damian po czasie odzyskał przytomność i teraz stopniowo nabiera sił.
Wiemy, że jego lepszy stan to dopiero początek naszej walki... Brat musi nauczyć się żyć na nowo, a my musimy mu w tym pomóc. Przed wypadkiem Damian uwielbiał chodzić po górach. Przypominam go sobie właśnie w takich momentach, w których był najbardziej szczęśliwy. To pomaga nam wszystkim nabierać otuchy, iść do przodu, dalej walczyć o przyszłość Damiana. Dzisiaj zwracam się również do Ciebie z prośbą o pomoc - bądź z nami na tej trudnej drodze!
Dominik, brat
Wpłaty
- Wpłata anonimowaX zł
Powodzenia, trzymam kciuki
- Wpłata anonimowa20 zł

Życzę dużo siły w walce o dalsze życie brata!
- Wpłata anonimowa10 zł
<3 <3 trzymam kciuki <3 <3
- Wpłata anonimowa20 zł
- Inga50 zł
