Tętniak, operacja, śpiączka... – potrzebna rehabilitacja, by ratować Radka!

Półroczny pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym, sprzęt
Zakończenie: 16 Grudnia 2023
Opis zbiórki
Radek to mój mąż, tata niespełna trzyletniej córeczki Basi, wspaniały i dobry człowiek. Uczył mnie i pokazywał, jak można dostrzegać w tłumie ludzi samotnych, potrzebujących, poranionych.
W jednej chwili życie mojego męża zawisło na włosku…
Dzień wcześniej wróciliśmy z wakacji, wypoczęci i szczęśliwi ze wspólnie spędzonego czasu. Następnego dnia Radek pracował z domu, zdalnie. W pewnym momencie – zupełnie niespodziewanie – przewrócił się. Wraz z tamtą chwilą nasze życie zmieniło się w koszmar, który trwa do dzisiaj…
Następnego dnia Radek przeszedł operację zaklipsowania tętniaka mózgu. Po dwóch tygodniach pobytu w szpitalu był przygotowywany do tego, by wyjść ze szpitala do domu. Tak bardzo cieszyłam się, że do nas wraca, do mnie i naszej Basi, która tak często pytała o tatę. Chciałam wierzyć, że to, co najgorsze jest już za nami, ale niestety los miał dla nas jeszcze coś w zanadrzu…
Kolejne badania wykazały odnowienie się tętniaka. Kolejnego dnia przeszedł drugą operację, a ja znów tak bardzo się bałam.
Te słowa pisałam ponad rok temu...
Mimo wielu miesięcy wytężonej pracy sztabu specjalistów najpierw w szpitalu w Warszawie, w Ośrodku w Sawicach, obecnie w Ośrodku ORIGIN w Otwocku, potrzebujemy dalszej stymulacji procesów rozumienia świata i kontaktu z rzeczywistością.
Dzięki tytanicznej pracy i pomocy specjalistów, Radek każdego dnia jest naszym bohaterem i malutkimi kroczkami idzie do przodu. Pomimo że nie odzyskał pełni świadomości, coraz częściej widać na jego twarzy uśmiech. Nauczył się jeść z niewielką pomocą, uważnie ogląda zdjęcia najbliższych, ze skupieniem przygląda się wszystkim osobom i przedmiotom. Widzimy coraz więcej gestów i zachowań Radka sprzed choroby. Wierzymy, że za tym wszystkim stoją również emocje.
Gdy po wielu miesiącach braku bezpośredniego kontaktu z bliskimi, zobaczył swoją trzyletnią córeczkę Basię, przytulił ją tak mocno i z taką miłością, że dziecko odzyskało całą radość. Wyglądało to tak, jakby choroby nigdy nie było, jakby blizny po kilku interwencjach chirurgicznych, na głowie taty, jakby cisza tej chwili – nie istniały.
Tak, właśnie cisza. Radek nie mówi, nie jest w stanie nazwać swoich potrzeb. Jego oczy czasem są pełne smutku i cierpienia. Jakby czekał, jakby wierzył, że ludzie zauważą jego tęsknotę za spontanicznością, radością, za dawnym życiem. Po konsultacjach z psychologami, lekarzami, rehabilitantami już wiemy, że czeka nas jeszcze dużo pracy, a Radek wymaga dalszej, rehabilitacji, stymulacji poznawczej w placówce, która wyposażona jest w odpowiedni sprzęt.
Kochani, dziękuję za każdy, nawet najmniejszy gest życzliwości, który mój mąż i cała nasza rodzina doświadczyliśmy i nadal doświadczamy od ludzi o wielkich sercach, od Was. Dziękuję całej Rodzinie, dziękuję bliskim i obcym, którzy w nas wierzą. Widziałam uśmiech i błysk w oczach Radka na widok kolegi. Pierwszy kontakt od blisko roku. Ile by dał, by móc powiedzieć, podziękować, pożartować.
Dlatego wyrażam wielki szacunek i wdzięczność za to, co już zrobiliście dla mojego męża. Nie przestanę jednak prosić o więcej, dopóki widzę, jak bardzo Radek pragnie wrócić i zwyczajnie żyć. Nie w szpitalnym łóżku, daleko od domu i przyjaciół, ale wśród swoich.
Żona Justyna z córeczką Basią