Rak do pokonania, życie Nataniela do uratowania!

Zakończenie: 11 Marca 2019
Rezultat zbiórki
Z całego serca dziękujemy wszystkim Darczyńcom za okazane serca i wpłaty na leczenie i rehabilitację Nataniela podczas pierwszej zbiórki. Pieniążki te czekały na swój moment i teraz będą nam potrzebne. Wykorzystamy je na pierwszą dawkę nierefundowanego leku, który wspomoże Nataniela w walce z nowotworem.
Nataniel po pierwszej walce miał 10 miesięcy spokoju, wrócił do przyjaciół, do szkoły, do normalnego życia nastolatka. Niestety w styczniu 2020 roku przy kolejnej kontroli tomograf pokazał wznowę na lewym płucu. Od razu rozpoczęliśmy chemioterapię, dzięki której zmiana w płucu się zmniejszyła. 16 marca syn przeszedł torakotomię, czyli wycięcie nowotworu z płuca.
Gdy tylko doszedł do siebie, dostał kolejną chemioterapię. Nataniel jest nastawiony optymistycznie, walczy i nie poddaje się. To chłopak, który ma plany, cele, marzenia, chce pomagać innym, działa w dwóch fundacjach na rzecz chorych dzieci. Będzie to wszystko realizował, jak tylko osiągnie najważniejszy cel - wygraną walkę z nowotworem.
Opis zbiórki
Nataniel skończył właśnie 17 lat. Nikt go nie pytał czy jest gotowy. Nikt nie sprawdził, czy będzie miał dość siły, żeby pójść na tę wojnę. Brutalną, wyniszczającą walkę ze śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem - mięsakiem kości udowej. Przed nami jeszcze przynajmniej 2 cykle chemioterapii, ale najprawdopodobniej potrzebne będzie również leczenie za pomocą leku celowanego, który jest potwornie drogi i nierefundowany… Prosimy o pomoc!
Żółty domestos, czerwony domestos - tak mówimy na chemię, w zależności od tego jaki kolor ma podawana wlewka. Cel jest jeden, pozbyć się raka. Pozbyć się choroby, która od czerwca 2018 r. niszczy życie syna. Nataniel powinien we wrześniu rozpocząć naukę w Technikum Energetycznym, a sen z powiek miały spędzać jedynie niezapowiedziane kartkówki. Rzeczywistość okazała się dużo brutalniejsza.
Rozpoczyna się bólami nóg. Myśleliśmy, że to z powodu treningów taekwondo. Kiedy jednak spuchła mu noga na wysokości uda, lekarze przeprowadzają badanie USG. Wynik nie pozostawia zbyt wielu wątpliwości. Prawdopodobnie mięsak - trzeba zrobić dodatkowe badania. Niestety, wkrótce diagnoza się potwierdza. Mięsak osteosarcoma z obustronnymi przerzutami do płuc. Wysyłają nas do Warszawy i po kilku dniach startujemy z chemią. Takich wakacji nikt się nie spodziewał…
We wrześniu wycinają synowi paskudztwo z nogi, wraz z 30 cm fragmentem kości. Trzeba wstawić endoprotezę. Z głowy wypadają włosy - klasyczny obrazek z oddziału onkologii. Taka jest cena za walkę. Za codzienne bliskie spotkania ze śmiercią, która na ten oddział zagląda wyjątkowo często. Wszyscy się wspierają, wszyscy grają do jednej i tej samej bramki. Czasami jednak przychodzi dzień, że trzeba się pożegnać. Oddać hołd towarzyszowi broni. Patrzeć przez chwilę na puste łóżko, które lada moment znowu zostanie zajęte.
W grudniu Nataniel przechodzi zabieg torakotomii - usunięcia komórek nowotworowych z lewego płuca. To samo czeka go z drugim płucem. Operacja miała odbyć się dzisiaj (11.02). Od rana jesteśmy bardzo nerwowi, strachu nie udaje się w żaden sposób przepędzić. Ostatnie zdjęcia przed wyjazdem na salę, w oczach ból, niepewność… Przychodzi lekarz - zmiana decyzji, jednak jutro. Oczekiwanie się przeciągnie, nie mamy na to wpływu.
Młodzież zwykle alergicznie reaguje na słowo szkoła. Nataniel chciałby do niej wrócić. Do kolegów. Móc jeździć rowerem, pływać, czy po prostu chodzić na spacery i być zdrowym człowiekiem. Protokół leczenia przewiduje jeszcze przynajmniej 2 chemie. Syn znosi je dzielnie, chociaż potrafią ściąć z nóg, odebrać wszelkie chęci… Prawdopodobnie będzie też potrzebował drogiego leku, który wpływa na podatność komórek nowotworowych na chemioterapię. Lek ten jednak kosztuje ok. 16 tys. zł za jedno podanie i nie jest refundowany. Dlatego prosimy o pomoc w jego zakupie pierwszej dawki, a także w sfinansowaniu rehabilitacji.
Mało kto planuje zostać superbohaterem. Tak samo jest w przypadku dzieciaków z onkologii. Najdzielniejsi ludzie pod słońcem walczący o swoje życie. Wymaga się od nich nadludzkiej siły, ale czasami to nie wystarcza. Czasami potrzebne są ogromne, niewyobrażalne wręcz pieniądze podarowane od obcych, dorosłych osób. Takich ja Ty… Ja, matka, prosto z oddziału onkologii, proszę Cię o wsparcie i ratunek dla mojego ciężko chorego syna. Nie pozwól, żeby jego walka toczyła się nadaremno...
Magda - mama Nataniela