Białaczka zabija - Ania walczy o życie❗️Ratuj ją - nie ma czasu do stracenia!

Nierefundowane leczenie onkologiczne - szansa na pokonanie białaczki
Zakończenie: 11 Stycznia 2021
Opis zbiórki
Mama, żona… i białaczka – walczymy o życie Ani! Śmiertelna choroba zaatakowała po raz kolejny… Tylko przez 2 miesiące Ania mogła cieszyć się zdrowiem i życiem, wolnym od białaczki… Teraz walczymy nie tylko z chorobą, ale i czasem – lek, będący szansą na pokonanie śmierci, Ania powinna dostać jak najszybciej! Błagamy - przeczytaj i pomóż!
Żaden dzień i żadna chwila nie są dobrym momentem, by dowiedzieć się, że już za chwilę choroba może odebrać ci życie. Pamiętam twarz lekarza, pamiętam każde słowo, które leciało w moją stronę niczym kamień, który już wtedy miał mnie osłabić. Ostra białaczka szpikowa - choroba, która nie pozostawia złudzeń, która niesie śmierć, zabiera wszystko to, co do tej pory było piękne i ważne. Długo łudziłam się, że sama dam radę, pokonam białaczkę, wyjdę z tego silniejsza o tak trudne doświadczenia - doświadczenia walki o życie. Teraz jednak wiem, że bez Twojej pomocy nie dam sobie rady…
Mam na imię Ania, mam 46 lat, jestem żoną Piotra i mamą wspaniałej córki Natalii. Ten rok dla całego świata jest trudnym rokiem, dla naszej rodziny i dla mnie jest trudny szczególnie. W lutym dowiedziałam się, że choruję, że umieram… Zaczęło się niewinnie – bolała mnie ósemka, którą dentysta zakwalifikował do pilnego usunięcia. Po wyrwaniu czułam się potwornie, nie mogłam jeść, rana przez kilka dni nie chciała się zagoić. Wyniki krwi wskazywały na stan zapalny… Okazało się, że prawda jest inna, brutalna. Białaczka...
Trafiłam na onkologię, świat walczył z pandemią, a ja walczyłam o życie. Po początkowym szoku przyszła determinacja i wola walki… Wiedziałam, że się nie poddam, nie dam chorobie – mam wspaniałe życie, cudowną rodzinę, mam powody, by żyć! Zaczęłam chemioterapię, na którą mój organizm zareagował zaskakująco dobrze. Potem, w całym tym nieszczęściu czekało mnie kolejne wielkie szczęście – znalazł się dawca szpiku! 10 lipca otrzymałam nowe życie – przeszczep. Miało być dobrze i było, ale tylko przez chwilę…
Po przeszczepie szpiku kostnego wierzyłam, że to już koniec śmiertelnego niebezpieczeństwa, które nosiłam w sobie. Ile bym dała, żeby to była prawda. Jedyne, o czym marzyłam to usłyszeć, że choroba odpuściła, że wróci moje dawne życie, to, w którym nie było strachu, nie było lęku o każdy dzień. Myliłam się. Ostra białaczka szpikowa wróciła dwa miesiące po przeszczepie... W 70. dobie okazało się, że mam wznowę.
Rodzaj białaczki, na który cierpię, jest wyjątkowo agresywny i podstępny… Powodem jest mutacja genu, którą niestety mam. Jedynym sposobem, by pokonać chorobę, jest celowane uderzenie w mutujący gen – tak działa nowoczesny onkologiczny lek, który jest refundowany w wielu krajach Unii Europejskiej… Niestety nie w Polsce. Jedna dawka kosztuje ponad 90 tysięcy złotych, a ja muszę dostać co najmniej trzy!
Przede mną chemia, kolejne wlewy, a po nich, za około kilkanaście dni - podanie leku. Tak mało czasu, a do zebrania ogromna kwota. Znów się boję... Znów czuję strach. Tym razem jednak świadomość, że brak pieniędzy może przekreślić moje życie, zabija prawie tak samo jak białaczka! Jedyne, czego dziś chcę, to pokonać chorobę, usłyszeć, że wygrałam. Że będę żyć. Proszę, pomóż mi...
Anna