Troje dzieci daje mi siłę – trzy nowotwory odbierają życie!

Leczenie onkologiczne, pomoc socjalna
Zakończenie: 20 Czerwca 2022
Poprzednie zbiórki:

remont domu grożącego zawaleniem, ochrona przed eksmisją
remont domu grożącego zawaleniem, ochrona przed eksmisją
Opis zbiórki
Ile jeszcze razy życie udowodni mi, że nie ma na świecie żadnej sprrawiedliwości, ile razy będę jeszcze modlić się o cud, a otrzymam kolejną tragedię. Dostajesz , więc nieś? Od lat tak właśnie robię, ale przychodzą dni, kiedy nie mam już sił... Kiedy wydarzył się pierwszy dramat, kiedy grzyb pochłaniał płuca moich dzieci, przyszliście z pomocą. Dziś nadal jestem matką i nadal chcę żyć, ale los ma inne plany...
Nazywam się Renata mam 49 lat i bardzo potrzebuje waszego wsparcia w leczeniu kolejnego nowotworu – guza nadnercza i śledziony. Mimo tego, że biorę różnego rodzaju leki wspomagające odporność, poprawiające apetyt, witaminy, mikroelementy. Mój organizm jest tak osłabiony, że często „łapię” choroby bakteryjne i wirusowe. Stosuję dietę tzw. antynowotworowa, która jest bardzo kosztowna i znacznie przewyższa moje miesięczne dochody. Bez pomocy ludzi o wielkich sercach, nie dam sobie rady. Dlatego liczy się każda złotówka! Moja historia brzmi jak ponury żart- pasmo nieszczęść, które nigdy się nie kończy...
W 2008 roku przeszłam operację tarczycy, po której okazało się, że cierpię na raka złośliwego tarczycy. Walczyłam, że dostanę szansę, że dam radę wychować dzieci. Tak minęło 10 lat...
W 2018 roku diagnoza i szok rak krwi. Rok później kolejne załamanie – nowotwór złośliwy trzonu macicy. Byłam załamana – rok później, kiedy okazało się, że są przerzuty, zostawił mnie mąż. Zostałam sama z trojgiem dzieci i chorą mamą. Moja najmłodsza córeczka Julia miała wtedy zaledwie roczek. Z roku na rok chorób przybywa. Czasami brakuje mi sił i łez, aby to opisać. Trudno nawet znaleźć miejsce, od którego zacząć opowiadać nasz dramat. Córka Julia i mój syn Sebastian cierpią na choroby serca oraz na astmę oskrzelową, każda najdrobniejsza infekcja, to ogromne zagrożenie. Dla moich dzieci walczę z rakiem krwi, tarczycy, nowotworem krwi i nowotworem złośliwym trzonu macicy.
Żyjemy skromnie z mojej renty. Ojciec dzieci został pozbawiony praw rodzicielskich, ponieważ przestał się nimi interesować. W tych zmaganiach z chorobą – szczególnie groźnym rakiem w mojej wątrobie wykryto 13 mm naczyniaka, zaś w nerce torbiel. Jakby tego cierpienia było mało, opiekuje się również ciężko chorą mamą. Brakuje środków na lekarstwa, a przecież nowotwór to tak niebezpieczny przeciwnik, że do walki z nim nie staje się bez broni... Rak to przecież najgroźniejsza choroba. Strasznie trudno jest opisać jak wielkie cierpienie i zagrożenia spotykają mnie i moje cudowne dzieci.
Wołamy o pomoc, bez której nie utrzymamy się dłużej na powierzchni. W pozyskaniu funduszy na rehabilitację i lekarstwa oraz dojazdy do klinik i wizyty prywatne. Leczenie jest bardzo kosztowne, na które mnie nie stać! A jest niezbędną koniecznością w poprawie warunków życia, jak i dążenia do polepszenia stanu zdrowia. Ludzi dobrego serca – bardzo serdecznie proszę Was o pomoc, za którą bardzo serdecznie dziękuję!
Renata