Mama zrobiłaby dla nas wszystko – teraz my musimy ratować jej życie!

Roczna terapia wlewami z substancji naturalnych oraz hipertermia lokalna
Zakończenie: 7 Kwietnia 2020
Opis zbiórki
Od trzech lat żyjemy w cieniu choroby, bo kiedy choruje mama, tak naprawdę choruje cała rodzina. Nowotwór żołądka – tak brzmi diagnoza, która wywróciła nasze życie do góry nogami. Kiedy wszyscy wreszcie uwierzyliśmy, że wreszcie go pokonaliśmy, wrócił – jeszcze silniejszy, niż poprzednio. Na początku roku znowu wykryto u mamy guza. Musiała przejść kolejne dwie operacje, a my znów umieramy ze strachu o jej życie. Widzimy, że mama jest coraz słabsza i za chwilę zabraknie jej sił do walki z chorobą. Widzimy też, jak bardzo chce żyć. Nie możemy jej stracić…
Historia choroby naszej mamy zaczyna się w 2015 roku. Wtedy lekarze diagnozują u niej nowotwór żołądka z przerzutami do jajników. Od tamtego dnia całe nasze życie kręci się wokół oddziału onkologii, na którym leży mama. Dom staje się pusty, bo brakuje w nim tej, która zawsze wnosiła do niego tyle życia. Przez życie całej rodziny ciągle przewija się słowo nowotwór i uporczywa myśl, że możemy stracić mamę...
Niedługo po diagnozie mama przeszła operację wycięcia guza i chemioterapię. Wszyscy ciężko to przechodziliśmy, ale wierzyliśmy, że to pozwoli pokonać raka, raz na zawsze usunąć go z życia i wreszcie zacząć zapominać – o onkologii, o kolejnych przyjmowanych chemiach i strachu o życie najukochańszej osoby. W końcu, po kilku miesiącach, wychodziliśmy ze szpitala. Mama zakończyła leczenie, a my z całych sił wierzyliśmy, że już teraz wszystko będzie dobrze, że na onkologię będziemy wracać tylko na kontrole. I tak właściwie było. Przez dwa lata...
Na początku roku wykryto kolejnego guza. Padły wtedy najgorsze słowa, jakie można usłyszeć po miesiącach spędzonych na onkologii – przerzuty! W trakcie diagnostyki u mamy pojawiły się kolki jelitowe, które najprawdopodobniej były skutkiem chemioterapii. Z czasem mocno się nasilały, dlatego lekarz zdecydował się na zabieg, który miał usunąć zrosty w jelitach. Wtedy właśnie okazało się, że nowotwór wrócił z przerzutami na ściany jelita cienkiego. Znów trzeba było operować. Lekarze zdecydowali się na dwie kolejne operacje. Podczas tej ostatniej usunięto większą część jelita cienkiego, przez co konieczne było wprowadzenie żywienie pozajelitowego.
Walczymy ze wszystkich możliwych sił. Aktualnie jesteśma na etapie poszukiwań onkologa, który podejmie się przeprowadzenia chemioterapii celowanej, która daje największe szanse na zabicie komórek nowotworowych. By jednak do niej doszło, mama musi tego doczekać… Z nadzieją przyszła klinika, która leczy pacjentów nowotworowych szeregiem dostępnych jedynie na rynku niemieckim środków naturalnych oraz chemoterapeutyków. Klinika oferuje również kosztowne, ale bardzo pomocne badanie krwi, które pozwala na dobranie odpowiednich leków na podstawie testów wrażliwości wykrytych komórek nowotworowych na środki naturalne oraz chemioterapię. To pozwala nam ustalić schemat walki z chorobą. Toczymy przecież wojnę, dlatego musimy mieć konkretną strategię i broń do walki o naszą mamę.
Mama zrobiłaby dla nas wszystko, więc i my zrobimy wszystko dla niej. Cieszymy się każdym wspólnie spędzonym dniem i, chociaż jesteśmy już dorośli, chcemy jednego – by takich dni było jeszcze bardzo dużo. Niestety – leczenie jest drogie, a my nie mamy tyle pieniędzy, by płacić za wszystko na bieżąco, dlatego po raz pierwszy w życiu zdecydowaliśmy się poprosić o pomoc obcych ludzi. Nie mamy wyjścia, bo chodzi tu o najważniejszą dla nas osobę. Prosimy – pomóż nam ją uratować.
–synowie Renaty