❗️Samotna matka trójki dzieci umiera. Została terapia ostatniej szansy...

Terapia NanoTherm
Zakończenie: 31 Grudnia 2020
Opis zbiórki
PILNE! POMOCY! TERAPIĘ TRZEBA ROZPOCZĄĆ JAK NAJSZYBCIEJ...
Mam 20 lat, dwójkę młodszego, niepełnosprawnego rodzeństwa i śmiertelnie chorą mamę, która samotnie nas wychowuje i którą muszę za wszelką cenę uratować przed śmiercią. Niemal dokładnie rok temu okazało się, że jej głowie kryje się potworne niebezpieczeństwo - glejak wielopostaciowy IV stopnia. Ogromnie złośliwy nowotwór, który jest bardzo trudny do leczenia. Mojej mamie została ostatnia szansa - kosztowna i nierefundowana terapia NanoTherm.
Piotrek ma zespół Downa, a Dominika choruje na padaczkę lekooporną. Tylko ja z naszej trójki jestem zdrowa. Napisać, że mama poświęciła wszystkie swoje siły, żeby nas wychować, to jak nic nie napisać. Ciągła walka o zdrowie, nieprzespane noce, nieustanne wizyty u wszelkiego rodzaju specjalistów. Tak wygląda nasza codzienność, od której nie ma odwrotu.
Mama w styczniu 2020 roku przeszła operacje guza, a następnie radioterapię i chemioterapię. Przeżyliśmy piekło, wkrótce rozpoczęła się pandemia i wszystko stanęło na głowie. Na szczęście, dzięki przeprowadzonemu wówczas leczeniu, udało nam się "kupić" kilka miesięcy spokoju. Niestety, kontrolny rezonans z końca września ujawnił ponowny rozrost komórek nowotworowych. Potwór powrócił...
Nowa lokalizacja guza uniemożliwia terapię radioizotopami. Lekarze bezradnie rozkładają ręce, mówiąc, że klasyczne i refundowane metody leczenia właśnie się skończyły. Pozostaje jedynie bardzo nowoczesna terapia NanoTherm, która jednak nie jest refundowana, a kosztuje ok. 200 tys. zł...
Metoda ta polega na wprowadzeniu bezpośrednio do guza mózgu (lub na ścianę tkanek okalających jamę resekcyjną) roztworu zawierającego nanocząsteczki tlenku żelaza. Następnie, za pomocą urządzenia Nanoactivator wprowadzone do mózgu cząsteczki są lokalnie podgrzewane. Odpowiednia temperatura niszczy lub trwale uszkadza przetrwałe zabieg operacyjny komórki nowotworowe, ale nie uszkadza zdrowych struktur.
To nasza ostatnia nadzieja. Serce mi pęka z bólu, kiedy widzę, jak mama gaśnie. Kiedy ma kiepski dzień, mocno cierpi przez bóle głowy i przesypia wiele godzin. Ja wtedy zajmuję się młodszym rodzeństwem, bo mama po prostu nie daje rady. Tak bardzo chciałabym ją uratować, ale ta terapia jest absolutnie poza jakimkolwiek zasięgiem finansowym. Dlatego zwracam się w imieniu mamy, swoim i mojego rodzeństwa o wsparcie... Proszę, pomóż nam ocalić mamę, żeby jak najdłużej mogła zostać z nami...
Angelika - córka