Pomóż nam postawić Roberta na nogi!

Nierefundowana operacja zagraniczna
Zakończenie: 14 Września 2020
Opis zbiórki
Operację zaplanowano na wrzesień. Terminu nie możemy przełożyć! Nie liczymy na cud, błagamy o niego!
_____
Choć nic na to nie wskazywało w naszej rodzinie zdarzyła się prawdziwa tragedia. Mogłoby się wydawać, że ta choroba utrudnia poruszanie, ale problem tkwi znacznie głębiej. Jeśli nie zareagujemy na czas to może oznaczać koniec życia.
Zaczęło się niepozornie, od dziwnego bólu i niewłaściwego chodu. Rwa kulszowa została wyleczona dawno temu, ciężko było stwierdzić, co może być powodem coraz gorszego samopoczucia. Po długich konsultacjach i wielu wizytach w gabinetach lekarskich podjęto decyzję o operacji. Przekładano ją kilkukrotnie, brakowało łóżek szpitalnych, lekarzy środków. Wciąż nas odsyłano, mówiono że musimy czekać. Sytuacja się pogarszała, byłam zrozpaczona…
Kolejne badania podważyły przypuszczenia lekarzy, sprawiły, że poszukiwanie diagnozy rozpoczęto na nowo. Ku naszemu przerażeniu lista chorób dramatycznie się wydłużyła. U Roberta wykryto schorzenie neuronu ruchowego, poszerzony kanał centralny rdzenia kręgowego, przepuklinę jądra miażdżystego, wielopoziomową dyskopatię. Lekarze mówią, że mąż powinien potwornie cierpieć, ale dla niego największą przeszkodą jest samodzielnie poruszanie, nogi, które stają bolą, ciągną, palą.. Czasem nagle stają się przerażająco czerwone, jak poparzone, niekiedy potwornie blade.
Mąż jeszcze chodzi. JESZCZE. Wiemy, że postęp choroby jest nieprzewidywalny, że pogorszenie może nastąpić w każdej chwili. Jeśli mąż przestanie chodzić i wyląduje w łóżku, to będzie jak oczekiwanie na ostateczność. Nie mogę na to pozwolić, diagnoza była dla niego wystarczająco stresująca!
Wiadomość o operacji w Barcelonie tchnęła w nas nową nadzieję. Niestety, na leczenie nie mamy szans, jeśli nie uzbieramy ogromnej kwoty. Wszystkie nasze życiowe oszędności, które gromadziliśmy przez całe życie zostały przeznaczone na prywatne wizyty u specjalistów i niezbędne do diagnozy badania. W naszym przypadku pomoc w ramach NFZ skończyła się w 2018 roku. Od tego czasu leczenie Roberta uzależnione jest od tego, co sami sobie zapewnimy. Niestety, na tę operację nie wystarczy nam środków. Błagam, pomóż mi znaleźć ratunek! Pomóż mi podjąć ostatnią walkę o mojego męża!
Robert wciąż stoi na nogach używając kul. Kosztuje go to mnóstwo wysiłku, ale to wciąż możliwe. Lekarze mówili, że to nie będzie możliwe za kilka miesięcy, a od diagnozy minęło już 2,5 roku. To świadczy o jego sile, o tym, że ciało jeszcze się nie poddało, a nerwy nie zostały całkowicie zniszczone. Nie wszystko stracone, dlatego tak wielkie nadzieje wiążemy z operacją.
Odkąd Robert zachorował nasze życie stanęło na głowie… Wiem jedno. Nie mogę pozwolić, by Robert znów stracił nadzieję, nie mogę dopuścić, by choroba miała ostatnie słowo! Drugiej szansy nie dostaniemy!