Najpierw tragiczne diagnozy dzieci, później choroba męża... Pomóż Monice ratować rodzinę!

Leczenie i rehabilitacja
Zakończenie: 4 Marca 2024
Opis zbiórki
Mam na imię Monika. Jestem mamą dwóch wspaniałych synów – Maćka i Kuby oraz żoną ukochanego Grzesia. Niestety nasze rodzinne plany i marzenia szybko zostały zweryfikowane przez trudności, jakie stanęły na naszej życiowej drodze. Zarówno chłopcy, jak i mąż są ciężko chorzy, dlatego każdy nasz dzień to walka o zdrowie i lepsze życie dla całej trójki...
Odkąd Maciek i Kuba pojawili się na świecie, razem z mężem wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, by zapewnić im, jak najlepsze życie. Początki były trudne, ponieważ z dnia na dzień musieliśmy pogodzić się z tym, że chłopcy urodzili się chorzy. Zaraz po narodzinach zdiagnozowano u nich mózgowe porażenie dziecięce. Kuba dodatkowo cierpi na padaczkę, a Maciek choruje na astmę oraz dysplazję oskrzelowo-płucną. Nasze życie nie było łatwe, jednak nie poddaliśmy się, bo głęboko wierzyliśmy, że wspólnymi siłami jesteśmy w stanie pokonać wszystkie przeciwności. Przez 15 lat, razem z mężem staraliśmy się z całych sił, by tak było.
I kiedy w końcu wydawało się, że wszystko mamy pod kontrolą, los po raz kolejny rzucił nam kłody pod nogi...
Dwa lata temu mój mąż – Grzesiek zauważył, że z jego ciałem dzieje się coś niepokojącego. Z dnia na dzień zaczął tracić czucie w ręce, odczuwał także dziwne drętwienie. Początkowo lekarze uważali, że mąż choruje na polineuropatię. Natychmiast rozpoczął leczenie w tym kierunku, niestety po wielu miesiącach nie było żadnych efektów... Zaniepokojeni skonsultowaliśmy się kolejnym lekarzem z Krakowa, który zalecił wykonanie punkcji. Dzięki temu wkrótce udało się poznać prawdziwą przyczynę.
U męża zdiagnozowano SLA – stwardnienie zanikowe boczne. To był dla nas szok! Wiadomość o chorobie Grzesia totalnie nas załamała… Wiedzieliśmy, że będzie nam jeszcze trudniej niż teraz, dlatego pojawiło się mnóstwo wątpliwości i obaw, czy w ogóle damy radę. Stwardnienie to choroba niezwykle podstępna, która po cichu prowadzi do niepełnosprawności. Mięśnie obumierają, a człowiek całkowicie zdany jest na pomoc innych osób. Bez odpowiedniego leczenia, taka właśnie przyszłość czeka mojego ukochanego...
Niestety, w przypadku męża objawy bardzo szybko się nasilają. Obecnie Grzesiu stracił już władzę w rękach i w nogach. Porusza się na wózku inwalidzkim. Coraz większą trudność sprawia mu porozumiewanie się oraz przyjmowanie pokarmów. Codzienność stała się dla niego prawdziwą udręką i utrapieniem...
Odkąd pamiętam, mój mąż zawsze był bardzo aktywny. Uwielbiał ruch i sport, a jego pasją była i jest do dzisiaj piłka nożna. Miłość do piłki zaszczepił także w Maćku. Od lat jeździli wspólnie na mecze – to była ich męska tradycja. Obecnie, pomimo trudności, jakie nas spotkały, Maciek trenuje boks na wózku oraz piłkę nożną. Niestety, stan zdrowia mojego drugiego synka – Kuby nie pozwala na to, by mógł czerpać radość z życia jak jego brat. Jest osobą leżącą, jednak każdego dajemy mu dużo wsparcia i miłości, której tak bardzo pragnie.
Staramy się z całych sił, by choroby i trudności, które spadły na nasze barki nie zdominowały naszego życia.
Nasza codzienność to także ciągła intensywna rehabilitacja, hipoterapia, dogoterapia, konsultacje u wielu specjalistów, liczne operacje i turnusy rehabilitacyjne. Moim największym marzeniem jest zapewnienie całej trójce niezbędnej opieki na najwyższym poziomie. Zarówno mąż, jak i synowie bardzo tego potrzebują. Niestety koszty są tak wielkie, że nie jestem już w stanie ich dłużej sama pokryć. Dlatego proszę Was o wsparcie!
Mimo przeciwności każdego dnia robię wszystko, co w mojej mocy, by ich życie było dobre. Kocham synów i kocham męża z całego serca. Wasza pomoc i każda złotówka, choć odrobinę odciąży i wesprze walkę najważniejszych mężczyzn w moim życiu. Dziękuję.
Monika, żona i mama