Dwaj Mali Rycerze stale na polu bitwy

terapia sensoryczna oraz hipoterapia
Zakończenie: 24 Listopada 2015
Rezultat zbiórki
Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli zebrać środki na rehabilitację naszych Małych Rycerzy. Razem udało nam się wygrać tę walkę. Przed chłopcami jeszcze wiele potyczek, ale to właśnie tak dobrzy ludzie są dla nich ogromnym wsparciem. Dziękujemy za wielkie serca i dzielenie się nadzieją.
Opis zbiórki
Paweł i Kuba, to bliźniacy, którzy od początku nie mieli łatwo. Porzuceni przez rodziców chłopcy pierwszy rok życia spędzili w szpitalu. Głęboki stopień upośledzenia psycho-ruchowego, deformacja klatki piersiowej, koślawość kolan, płaskostopie, oczopląs, zez, wnętrostwo… Do normalnego, samodzielnego życia daleka droga. Jednak jak przystało na prawdziwych rycerzy – bracia nigdy się nie poddali. Z pewnością w pięć minut skradliby Wam serca. Bo to historia o miłości do życia.
Kuba i Paweł od samego początku nie mieli łatwo. Mama odcisnęła na ich zdrowiu alkoholowe piętno, jeszcze zanim się urodzili. Kiedy chłopcy przyszli na świat, była w takim stanie upojenia alkoholowego, że nawet nie była tego świadoma. W ich dokumentacji medycznej nie ma informacji o tym, w którym miesiącu ciąży się urodzili, ponieważ matka nie chodziła do lekarza, wiadomo jednak, że są wcześniakami. Kuba urodził się mniejszy i słabszy, ważył zaledwie kilogram. Długo leżał w inkubatorze i był karmiony pozajelitowo. Niestety, sytuacja małego Pawełka nie przedstawiała się wcale lepiej. Przez pierwszy rok życia domem dla nich obu był szpital. Byli słabi, samotni i bezbronni – mieli tylko siebie nawzajem. Kuba toczył wtedy trudną walkę o życie. Mając za towarzysza jedynie swojego brata, przebywał w różnych szpitalach, szukając ratunku. Dzięki niesamowitej woli życia, pokonał przeszkody i wyszedł z tej walki zwycięsko.
Kolejne dwa lata bliźniacy spędzili w domu dziecka. Ale brakowało miłości, wsparcia i rodzicielskiej troski - mamy i taty. W tym samym czasie zdiagnozowano u głęboki stopień upośledzenia psycho - ruchowego. Ich dalsze losy były bardzo niepewne. To, czy Paweł będzie chodził, lekarze stawiali pod znakiem zapytania. Miał deformację klatki piersiowej, koślawość kolan, płaskostopie, oczopląs i zeza. Natomiast u Kuby stwierdzono wnętrostwo. Taka dokumentacja medyczna bardzo minimalizowała ich szanse na nowy dom. Możliwość lepszego życia dostali w jednym z rodzinnych domów dziecka Fundacji HAPPY KIDS.
Gdy chłopcy trafili do rodzinnego domu Fundacji mieli 3,5 roczku, a waga każdego z nich nie przekraczała 8 kg. Od początku pobytu chłopcy zachowywali się jakby mieli swój własny świat. Nie reagowali na ból, nie płakali, ani nie śmiali się. Mieli problem z zachowaniem równowagi a biegnąc korytarzem często nie mogli trafić w światło drzwi, co kończyło się bolesnym zderzeniem ze ścianą. Nawet wtedy z ich ust nie wyrywał się żaden krzyk. Wiele codziennych czynności było dla nich nowością. Bardzo dużo czasu spędzali na zabawie tylko ze sobą nawzajem, jakby zamykając się na obecność innych ludzi. Bawili się również w sposób odmienny od swoich rówieśników – bez zasad. Dla nich nie było żadnych zakazów, ograniczeń. Nie wiedzieli, co wolno robić, a czego nie, co jest złe, a co dobre, tego wszystkiego zaczęli uczyć się w nowym domu.
Ich sytuacja zaczęła poprawiać się wraz z upływem czasu spędzonego w nowej rodzinie. Chłopcy zaczęli naukę życia i żmudną pracę nad swoimi wadami. Przybrani rodzice wozili ich od lekarza, do lekarza, aby jak najwięcej dla nich zdziałać. Rozpoczęła się bardzo trudna gonitwa za zdrowiem. Kuba i Paweł, chociaż nie rozumieli, o co chodzi, znosili wszystko bez słowa skargi. Do dnia dzisiejszego dzielnie pracują w poradniach rehabilitacyjnych i pedagogicznych kilka razy w tygodniu. Starają się jak mogą, aby móc tak jak inne dzieci, pójść do pierwszej klasy w szkole ogólnodostępnej.
Na ten moment, dzięki ciężkiej pracy i pomocy specjalistów, obaj chłopcy są znacznie bliżej celu, jakim jest znalezienie się na poziomie swoich rówieśników. Przez te 4 lata poczynili ogromne postępy. Paweł – ten, o którym mówiono, że może nie chodzić, dzisiaj samodzielnie jeździ na rowerze. Chłopcy bawią się, śmieją, i cieszą życiem, jednak przed nimi jeszcze dużo pracy.
Aby choć w części dorównać swoim rówieśnikom i móc iść do szkoły, chłopcy potrzebują specjalistycznych terapii: sensorycznej oraz hipoterapii.
Kuba i Paweł od pierwszej chwili pokochali konie. Każda wizyta w stadninie to nie tylko poprawa ich stanu fizycznego, ale przede wszystkim wielka radość. W Rodzinnym Domu Dziecka, w którym mieszkają, zbierają suchy chleb dla swoich czworonożnych przyjaciół, każdemu kto ich odwiedza pokazują zdjęcia koni.
Roczny koszt terapii sensorycznej oraz hipoterapii dla chłopców to 10 000 zł, a każda wpłata to ogromna pomoc. Cel znajduje się już na wyciągnięcie ich małych rączek – pomóż im go dosięgnąć. Już teraz dziękujemy za Twoją pomoc, która pomoże zmienić życie naszych Małych Rycerzy!