Rak zabrał nam mamę, nie pozwolimy, aby zabrał też tatę!

Roczne nierefundowane leczenie
Zakończenie: 28 Lutego 2020
Rezultat zbiórki
Kochani,
niestety mimo wszelkich starań i ogromnej determinacji Taty w walce z chorobą, nie udało nam się jej pokonać. Tata odszedł od nas w sobotę 29 lutego 2020.
Z całego serca dziękujemy Wam za okazane wsparcie i pomoc w zbiórce pieniędzy na leczenie, dzięki Waszym wpłatom udało nam się rozpocząć terapię i dzięki Wam wiemy, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc naszemu Tacie!
Opis zbiórki
Dwa lata temu dowiedzieliśmy się, że nasza mama choruje na raka skóry – czerniak, IV stopień zaawansowania. Walczyliśmy z całych sił – mama dzielnie znosiła operację i rehabilitację i, kiedy już myśleliśmy, że wygraliśmy, jej stan znacznie się pogorszył. Szukaliśmy nowych możliwości leczenia. Aż do maja 2019, kiedy mama, serce naszej rodziny i naszego domu, odeszła...
W międzyczasie, bo tuż przed Świętami Bożego Narodzenia 2018, również nasz tata zaczął źle się czuć. Pojawiły się silne bóle brzucha... Początkowo zrzuciliśmy to na stres, ale kiedy objawy zaczęły się nasilać, rozpoczęły się poszukiwania przyczyny. Po serii badań usłyszeliśmy diagnozę, która tym razem dotyczyła naszego ukochanego taty. Wychodziliśmy z gabinetu, zadając sobie pytanie ile jeszcze nieszczęść może spotkać naszą rodzinę?
Tomografia komputerowa potwierdziła nowotwór złośliwy jelita grubego – IV stopień z przerzutami do wątroby... To był styczeń – nasza mama jeszcze wtedy żyła. Tak bardzo chcieliśmy wierzyć, że uda nam się uratować oboje rodziców.
Stan taty był naprawdę bardzo poważny, ale w końcu dobrze zaczął reagować na chemię. Niestety, nie trwało to długo – w październiku, po 12 cyklach chemioterapii, tomografia komputerowa wykazała progresję zmian na wątrobie, a dodatkowo w płucach i węzłach chłonnych. Od tego czasu stan taty się pogarsza. Została podjęta decyzja o wdrożeniu chemioterapii II linii. Na początku 2020 roku miała zostać podana kolejna dawka leku, jednak przez słabsze wyniki badań tata nie został zakwalifikowany do podania chemii...
Światełkiem w tunelu jest dla nas immunoterapia i podanie leku, który ze względu na obecność mutacji w jednym z genów nie jest refundowany w taty przypadku, ale którego zastosowanie ma duże szanse powodzenia. Może nas nawet doprowadzić do momentu, w którym guz stanie się operowalny. Ta terapia jest jednak bardzo kosztowna – miesięczny koszt leków wraz ze wspomagającymi proces leczenia zabiegami hipertermii to kilkanaście tysięcy złotych. Nawet przy wykorzystaniu naszych oszczędności i wsparciu rodziny nie będzie nas stać na pokrycie takich kosztów –, szczególnie, że walka z rakiem w naszej rodzinie trwa bez przerwy od ponad dwóch lat...
Jesteśmy dużą rodziną – 13-letnia Martyna, 19-letni Paweł i trzy dorosłe córki – Ela, Kasia i Gosia z mężem Grzegorzem i 5-letnią wnuczką Hanią, która uwielbia bawić się z dziadkiem. Niedługo na świecie pojawi się też wnuczek. Pomagamy sobie i opiekujemy się sobą nawzajem, ale wszyscy kochamy i potrzebujemy taty i dziadka. Nie jest to dla nas łatwe ani naturalne, ale musimy poprosić o pomoc i wsparcie – ta terapia jest naszą ostatnią nadzieją.
Jedną ukochaną osobę już straciliśmy i nie możemy pozwolić, by rak zabrał nam kolejną. W imieniu taty i naszym będziemy bardzo wdzięczni za każdą pomoc, bo każda złotówka to dla nas szansa na życie.
Rodzina Ryszarda