Jestem ojcem, który umiera. Pomóż mi zostać na tym świecie!

Chemioterapia nierefundowana – ostatnia szansa Pana Ryszarda
Zakończenie: 4 Lipca 2018
Rezultat zbiórki
Każda walka ma kiedyś swój koniec. Dotarła do nas bardzo smutna wiadomość. 26 czerwca Pan Ryszard zmarł. Walczył do ostatniego dnia, żeby jak najdłużej zostać z rodziną, którą tak bardzo kochał.
Rodzinie i bliskim Pana Ryszarda składamy najszczersze wyrazy współczucia.
"Z całego serca dziękujemy Wam za okazaną pomoc. Wasze wsparcie dodawało nam sił do ostatnich chwil..."
–Żona i dzieci Pana Ryszarda
Opis zbiórki
Boję się, że dni, które spędzę z rodziną są już policzone. Boję się, że rak już teraz rozkaże mi się żegnać z dziećmi i wnukami. Boję się, że śmierć przyjdzie wcześniej niż ratunek! Najbardziej jednak boję się, że moja żona zostanie sama z naszą ciężko chorą córką.
Rok temu otrzymałem wyrok śmierci – złośliwy nowotwór przełyku. Przy tylu przerzutach operacja nie wchodzi już w grę... Pojawiło się jednak światełko w tunelu. W wycinku raka pobranym do badań wykryto białko HER2. Dzięki temu możemy zatrzymać raka, stosując nowoczesny lek – Herceptynę ukierunkowaną właśnie na to białko. Niestety lek nie jest refundowany, a leczenie musimy zacząć jak najszybciej, ponieważ nowotwór rozprzestrzenia się w bardzo szybkim tempie. Proszę o pomoc. Wiem, że bez niej nie będę miał szans, by zostać z rodziną...
Mam na imię Ryszard. Życie mi i mojej żonie od samego początku postawiło wysoką poprzeczkę. Kiedy na świat przyszła nasza córka, musieliśmy zmienić wszystkie nasze plany. Diagnoza lekarzy – upośledzenie umysłowe spowodowane niedotlenieniem mózgu. Robiliśmy, co mogliśmy, by była szczęśliwa, by nigdy nie poczuła się gorsza niż inni. Z czasem doczekaliśmy się jeszcze syna i córki. Choć bywało ciężko, byliśmy szczęśliwą rodziną. Zawsze mogliśmy na siebie liczyć. I zawsze byliśmy razem. Do czasu...
Niewiele po tym, jak urodziła mi się moja najmłodsza wnuczka, wykryto u mnie raka – nowotwór złośliwy przełyku. Zaczęła się walka z czasem, kolejne badania, konsultacje z lekarzami. W końcu zapadła decyzja o operacji. Nagle stałem się pacjentem oddziału onkologii. Żona została sama ze starszą córką. Leżałem na oddziale i myślałem tylko o jednym – że muszę żyć, że nie mogę zostawić ich samych.
Przeszedłem kilka cykli chemii i naświetlań, aby zmniejszyć guza. Ostatecznie usunięto mi połowę żołądka i część przełyku. Po operacji całe życie skupiało się na jednym – na rekonwalescencji i wierze w to, że wrócę do zdrowia, bo przecież nie mogło mnie zabraknąć. Nie mogłem zostawić żony samej z chorą córką. Czułem się lepiej, a myśl, że rak może niedługo pozostać wspomnieniem, trzymała mnie przy życiu. Wierzyłem, że pierwsze badania kontrolne tylko mi to wszystko udowodnią.
Niestety – wynik pokazał liczne przerzuty. Płuco prawe, wątroba, węzły chłonne śródpiersia i jamy brzusznej, mostek i nerki. Rak rozsiał się po całym moim ciele. Jeśli ratunek nie przyjdzie w porę, umrę. Lekarze wykluczają operację – przy tylu przerzutach nie ma ona sensu.
Dzisiaj boję się o wiele bardziej, niż kiedy usłyszałem diagnozę po raz pierwszy. Wiadomo już, że przede mną ostatnia szansa na życie. Muszę walczyć dla siebie i dla rodziny. Muszę żyć dla chorej córki, ponieważ ona mnie potrzebuje. Z rakiem przecież można wygrać…
Lekarz powiedział wprost – leczenie trzeba rozpocząć jak najszybciej. Mam już zarezerwowane miejsce w klinice. Niestety nie mam pieniędzy, by za to zapłacić. Dlatego właśnie staję przed Tobą jako ojciec i dziadek i proszę Cię o jedno – pomóż mi przeżyć...