Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Choroba Parkinsona

Sebastian Gałuszka
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Zbiórka pieniędzy na środki na pół roku leczenia

Organizator zbiórki: Fundacja Siepomaga
Sebastian Gałuszka
Krosno, podkarpackie
Choroba Parkinsona
Rozpoczęcie: 9 Października 2013
Zakończenie: 30 Marca 2014

Opis zbiórki

Choroba Parkinsona to przewlekła, zwyrodnieniowa choroba mózgu.I do tego nieuleczalna. W większości przypadków schorzenie to dotyka osoby po 60. roku życia. Mam 38 lat i pierwsze objawy wystąpiły u mnie w wieku lat 26.

Zaczęło się od bólu prawej ręki – coraz częstszego i dłuższego. Potem sporadycznie wypadały mi z niej przedmioty tj. widelec, ołówek, książka, bilon, itp. Pomału, ale konsekwentnie choroba anektowała kolejne „sprawności” związane głównie z szeroko rozumianą motoryką. I to niemal wyłącznie prawą stronę.

Po trzech latach miałem już problemy z chodzeniem (lekko ciągnącą się nogę), ciało pochylone do przodu, lekko przekrzywione na prawo, rękę przy ciele, jakby uschniętą - w końcu maskowatą  twarz -  a’la poker face (wynik zanikania mięśni mimicznych) i sam nie pamiętam co jeszcze. W każdym razie po dziś dzień nie ma zero jedynkowego testu na „Parkinsona”. Do rozpoznania dochodzi się poprzez obserwację objawów, reakcję na leki oraz wykonując testy na schorzenia, w których objawy są bliźniaczo podobne.

Sebastian Gałuszka


Lekarze nie wiedzą, co wywołuje tę chorobę,  więc nie są w stanie jej wyleczyć. Ona ciągle się rozwija. I będzie tak, dopóki nie zostanie wynalezione skuteczne na nią lekarstwo. Walczyć można jedynie z jej objawami, dobierając taki zestaw lekarstw, który pomoże w tonowaniu (lub chwilowym wyeliminowaniu) wzmożonego napięcia mięśniowego, drżenia spoczynkowego kończyn, problemów z wykonywaniem czynności precyzyjnych i inicjowaniem ruchu, zaburzeń równowagi, akinez, dyskinez, zamrożeń i jeszcze kilkunastu innych. Właściwego zestawienia lekarstw dokonuje się metodą prób i błędów. Czasem jest to kwestia lat. 

Prowadzący mnie lekarze trafili na zestaw lekarstw, który pozwalał mi być osobą niemal w 100 procentach samodzielną. Jednak wraz z upływającym czasem objawy intensyfikują się, utrudniając znacząco wykonywanie najprostszych czynności (niektórych wręcz uniemożliwiając). W konsekwencji, co jakiś czas, trzeba zwiększyć dawkę lekarstwa (jeżeli takowa jest jeszcze bezpieczna) bądź szukać nowego, skuteczniejszego, niemal zawsze droższego leku. W tym czasie parkinsonicy doświadczają jak by wyglądało ich życie bez farmaceutyków.

U młodych osób Parkinson rozwija się szybciej niż u osób starszych. Dlatego kiedy znaleziony zostanie właściwy lek  i powraca dobre samopoczucie, cieszymy się jak dzieci. Tego odczucia nie da się przecenić, choć stosowna kuracja ma swoją wymierną wartość. W zamian mogę w miarę normalnie funkcjonować, a to… bezcenne. 

Niestety środki finansowe, którymi dysponuję nie zapewniają mi poczucia bezpieczeństwa w kwestii comiesięcznej realizacji recept. Kwota, o zebranie której wnoszę, ma pokryć koszty zakupu lekarstw przez 6 miesięcy. Pół roku spokoju w tym temacie to bardzo dużo. 

Urodziłem się od razu "uszkodzony". Lekarze przy porodzie zafundowali mi kręcz szyjny. Mam go do dzisiaj. Od drugiego do dziesiątego roku życia byłem leczony (z przerwami) na epilepsję. Z powodu częstych i ciężkich ataków choroby nie chodziłem do szkoły przez całą trzecią klasę podstawówki. Nauczycielka przychodziła do mnie.

Potem choroba w cudowny sposób sobie odpuściła i szkołę średnią oraz studia polonistyczne na UJ ukończyłem (tak jak zacząłem) jako zdrowy młody człowiek. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że czegoś mi w mózgu zaczyna ubywać, do tego stopnia, że już rok po studiach nowa jednostka chorobowa obejmie we władanie moje ciało – i to bezterminowo.

Lekarstwa chyba już nie dają rady, a co za tym idzie, ja też słabo rokuję. Choroba znowu zbiera żniwo. Nieprawdopodobne jest to, że kiedy nadziei już nie starczało, że znajdzie się Ta Jedyna – znalazła się. Ania. Może nie miałem zbyt wiele szcześcia jesli chodzi o zdrowie, ale Ania daje mi wszystko.

Tak pokrótce wygląda moja historia. Mam nadzieję, że dzięki Wam uda mi się zebrać środki na pół roku leczenia. Cudowne pół roku, przez które będę mógł udawać, że choroby nie ma...

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki