Potrzeba wielu dobrych serc, by uratować JEDNO! Ratujemy Dagmarkę!

Potrzeba wielu dobrych serc, by uratować JEDNO! Ratujemy Dagmarkę!
Przekaż mi
podatkuLeczenia, rehabilitacja, koszty wyjazdu, wsparcie społeczne na czas pobytu
Zakończenie: 19 Kwietnia 2022
Aktualizacje
Dagusia pojedzie na operację!❤️
Kochani,
po wielu miesiącach strachu i niepewności UDAŁO SIĘ! Nadzieja wygrała!
Mówiłam, że się nie poddam i będę walczyć o moje dziecko z całych sił! Cudem, który nas spotkał to pełne dofinansowanie operacji Dagusi! Dzisiaj robimy wszystko, by wyjazd doszedł do skutku! Dzięki Waszemu wsparciu wiem, że gdy wrócimy będziemy mieli środki na niezbędne leczenie, konsultacje i rehabilitację.
To będą bardzo ciężkie dni, ale ufam, że wszystko się uda. Dziękuję za każde wsparcie i dobre słowo! Na pewno damy znać, gdy będzie po wszystkim!
Dziękuję z całych sił!❤️
Mama Dagusi
Błagam – nie jest źle, jest tragicznie!
PILNE❗️
Jeśli do 1 kwietnia nie będziemy mieli środków na operację – ona się nie odbędzie! Ten list z kliniki - to WYROK. Wyrok śmierci na moje dziecko.
Jestem zrozpaczona i roztrzęsiona. Nie wiem do jakich drzwi pukać, kogo prosić, gdzie liczyć na wsparcie, na cud...
Błagam, proszę!
Dramatyczna rzeczywistość! Odmień los Dagusi!
Drodzy Darczyńcy,
bezsilność dopada nas coraz bardziej! Czasu coraz mniej, a wciąż mamy przed sobą ogromną kwotę do zebrania! RATUNKU! Doktor Feldman mówi, że Dagusia nie może dłużej czekać. Jej stan jest coraz poważniejszy, coraz gorszy!
17 maja musi odbyć się cewnikowanie serduszka, by móc przeprowadzić operację – 1 czerwca!!
To jak mieć nóż na gardle – wyznaczony termin i brak pieniędzy, brak czasu! Dagusia więcej czasu nie dostanie! Ma tylko jedną szansę na życie! Wiem, że jeśli nie dojdzie do operacji, moja córeczka, moje jedyne dziecko na zawsze zaśnie...
Potrzebujemy cudu! Prawdziwego CUDU, który zachowa nadzieję i wolę dalszej walki!
Błagam o pomoc!
Opis zbiórki
Nie zliczę przejechanych kilometrów, dni spędzonych w szpitalach i wizyt u specjalistów, których wiedza i doświadczenie dawały nadzieję na pomoc. Szukam ratunku dla mojej pięcioletniej córki Dagmary. Lecz wspólnym mianownikiem tych ostatnich kilku lat są odpowiedzi: „nie potrafimy pomóc, my się tego nie podejmiemy, takich rzeczy w Polsce się nie robi”. Czy to znaczy, że mam po prostu się poddać i przestać szukać pomocy? Nigdy. Jestem jej mamą – muszę chronić i ratować swoje dziecko.
Wiedziałam, że Dagmarka urodzi się z wadą serduszka, a lekarze uprzedzali, że początki będą trudne. Mówili, że operacje konieczne do przeprowadzenia będą niebezpieczne i skomplikowane. Będzie musiała być pod stałą opieką medyczną, przyjmować różne leki, a wiele dziecięcych zabaw i aktywności mogą być obciążeniem dla jej chorego serduszka. Wyniki badań genetycznych potwierdziły wrodzoną wadę serca, która określana jest zespołem Alagille’a. Dodatkowo zdiagnozowano tetralogię Fallota, cholestazę i prawostronny niedowład na skutek niedotlenienia.
Gdy się urodziła, była taka maleńka i bezbronna... opleciona rurkami i nakłuta wenflonami. Choć serce mi pękało, przekonywałam się, że to dla jej dobra i bezpieczeństwa. Powtarzałam sobie, że to minie i wkrótce zabiorę ją do naszego domu. Trzy miesiące spędziłyśmy w szpitalu, gdy w końcu mogłam ją zabrać do domu, lecz tylko na tydzień. Kolejny miesiąc spędziłyśmy w Warszawie na kolejnych badaniach. Ogrom strachu, cierpienia i niepewności był nie do opisania.
Z każdą wizytą lekarską wiążą się nadzieje na przełom – na to, że trafimy do miejsca lub osoby, która rozwiąże nasze problemy. W Polsce żaden profesor nie chce podjąć się operowania Dagmarki. Jej pięcioletnie serce jeszcze bije, choć każde wyniki badań pokazują, że coraz ciężej.
Wszystkie choroby serca Dagmary powodują, że do jej narządów wewnętrznych dociera za mała ilość tlenu i konieczne jest stałe wspomaganie. U zdrowego człowieka niepokój powoduje saturacja na poziomie niższym niż 95%, u Dagmarki „normą” jest 63-78%... Na dłuższą metę, prowadzi to do niewydolności organów i do śmierci. Bardzo się boję o córeczkę. Strach, który mnie nie opuszcza staram się pożytkować na działania, szukanie pomocy i ratunku. Każdego dnia myślę co zrobić, gdzie jechać, jak jej pomóc…
Po tylu latach – nieprzespanych nocach, nerwach i bezradności w końcu pojawiła się w naszym życiu nadzieja. Dagmara została zakwalifikowana do operacji w specjalistycznym ośrodku w Stanford, w USA! Po niezliczonej ilości badań i konsultacji dostaliśmy zielone światło! Dagmarka może być operowana! Choć w mojej głowie jest więcej pytań niż odpowiedzi, wiem, że jest to ogromna szansa. W końcu nasze modlitwy i błagania zostały wysłuchane. Nie możemy zmarnować takiej szansy. Przez te wszystkie lata robiłam co mogłam, by ratować swoje dziecko. Teraz gdy wiem, że jedynym ratunkiem jest operacja za granicą, ogromna suma pieniędzy stanęła na drodze w walce o życie Dagmarki. Ponad 4 miliony złotych – na taką sumę wyceniono w tym momencie życie mojej maleńkiej córeczki. Nie ma mocy, która pozwoliłaby nam na samodzielne zdobycie tych pieniędzy... Każda wpłata, każda złotówka i udostępnienie to szansa na życie mojej córeczki! Błagam z całego serca o wsparcie naszych działań!
Nadzieja żyła w nas i nie opuszczała w najgorszych chwilach. Przez tyle lat czekaliśmy na cud, który uratuje życie naszej córeczki. Jednak najpierw potrzebujemy cudu, który pozwoli nam udać się na operację do Stanford. W tym momencie pozostaje nam wierzyć, że ktoś wyciągnie ku nam pomocną dłoń i razem z nami zawalczy o życie jedynego dziecka.
Natalia, mama Dagi